Rozpad Jugosławii rozegrał się na moich oczach, gdy byłem szczenięciem. Oglądając tragiczne zdjęcia oraz relacje w telewizji, relacjonującej wojnę na Bałkanach, nie ogarniałem pełni jej tragedii. Dopiero wojna domowa z 1992 roku, trwająca blisko 4 lata, uświadomiła mi jak niszczycielska siła uderzyła w ten region. "Bośniacki płaski pies" opowiada o jej skutkach. Ruinach dzieła, które w czasie Zimnej Wojny wzniósł Josip Tito, wielki człowiek, umiejący trzymać ludy zamieszkujące Jugosławię, w solidarności. Gdy zmarł w 1980 roku, wszystko zaczęło się sypać, a apogeum tego efektu domina miało miejsce właśnie w latach 1992-1996 oraz potem aż do 1998, gdy dochodziło do masowych czystek etnicznych. Komiks Maxa Anderssona i Larsa Sjunnessona świetnie pokazuje ogrom zniszczeń, jaki strawił te region. Autorzy wykorzystali do tego surrealizm, tworząc bardzo pomysłowe, a zarazem przerażające dzieło. Warte jednak tego, aby je przeczytać i zrozumieć, czego dopuszczono się w tamtym rejonie.
Sięganie po ten komiks bez znajomości podstaw historycznych, dotyczących Jugosławii oraz tego co miało miejsce na Bałkanach w latach 90-tych XX wieku, może się okazać bardzo trudne. Autorzy nawiązują do bardzo wielu wydarzeń, głównie szeroko opisywanych w mediach, ale dziś mocno już wytartych z pamięci młodzieży Europy. Co prawda w komiksie znajduje się swoisty słowniczek, głównych terminów, ale to nadal dość skąpa ilość informacji. Warto zatem najpierw zapoznać się z biografiami, choćby skrótowymi, takich postaci jak wspomniany już Josip Tito, Radovan Karadżić, czy wydarzeniami pokroju Masakry w Srebrenicy, oblężenia Sarajewa, albo czym była Aleja Snajperów. Dopiero wtedy w pełni zrozumiemy to co chcieli przekazać nam autorzy. Ogrom ludzkich tragedii, zniszczenia i śmierci, jaki dotknął ten rejon.
Bardzo dobrze widać to na okładce, gdzie jeden z bohaterów komiksu jest otoczony przez Srebrenickie Wdowy. Scena ta, mocno rozwinięta w ostatnim rozdziale komiksu, z czasem nabiera coraz mocniejszego waloru emocjonalnego. Grupa zdesperowanych samotnych kobiet, szukających pocieszenia oraz zadośćuczynienia za to co je spotkało, żyjąca w ruinach miasta, które wygląda jak wyjęte z koszmaru. Trawniki pełne min, zmutowane psy, które dostosowały się do warunków wojny totalnej, spalone kamienice. To obraz Sarajewa sprzed 20 lat.
W całym tym ogromie zniszczeń żyją zwykli ludzie, rozdzieleni przez skrajnie nacjonalistyczne ugrupowania, które doprowadziły do masowych czystek etnicznych. Wojska stabilizacyjne były w zasadzie bezradne, bowiem spirala nienawiści pomiędzy Bośniakami a Serbami, ciągle rosła. W rezultacie wojna pochłonęła około 110 tysięcy ofiar w cywilach, z czego większość to ofiary czystek etnicznych prowadzonych przez obie strony. Tą katastrofalną skalę zniszczeń widać w komiksie, bardzo wyraźnie. Taki obraz przeraża, ale właśnie o to chodzi. Ostatnia scena w albumie po prostu potrafi zamurować czytelnika, gdy dociera do niego jak dzieło Tito zostało zrównane z ziemią i pozostało po nim tylko wspomnienie.
Pomiędzy kadrami, od momentu, gdy bohaterowie komiksu wkraczają do Sarajewa, przewija się tytułowy pies. Płaski, niczym rozjechany przez czołgi, wciskający się w każdy zakamarek, gdzie może znaleźć schronienie. Jest on smutnym rezultatem wojny, o której Europa stara się zapomnieć. Konkurs Eurowizji, przechwałki członków szwedzkiej ambasady odnośnie tego jak to "pomogli" mieszkańcom Sarajewa, ludzie o wielkich oczach, z wypalonymi duszami, żyjący pośród ruin. Ten obrazek jest niewygodny, do tego bardzo świeży, zatem w obliczu obecnych problemów, po co zawracać młodym europejczykom głowę, takimi banałami. Przecież wojna to odległe wspomnienie. Anderson i Sjunnesson, pokazują że tak właśnie nie jest i należy pamiętać o tragedii jaka rozegrała się na Bałkanach po rozpadzie ZSRR.
"Bośniacki płaski pies" to komiks trudny, zdecydowanie nie dla każdego, szczególnie ze względu na swoją stylistykę. Lody zamiast amunicji, zmutowane psy, czy "dziwna", ale jakże życiowa opowieść zatytułowana "Film o rzyganiu", mogą odstraszyć laika. Jeśli jednak ten interesuje się historią XX wieku, szczególnie Europy, to warto aby sięgnął po ten tytuł. Z pewnością pośród tych surrealistycznych rysunków odnajdzie sporo prawdy o tragedii, która dotknęła kraje byłej Jugosławii.
Sięganie po ten komiks bez znajomości podstaw historycznych, dotyczących Jugosławii oraz tego co miało miejsce na Bałkanach w latach 90-tych XX wieku, może się okazać bardzo trudne. Autorzy nawiązują do bardzo wielu wydarzeń, głównie szeroko opisywanych w mediach, ale dziś mocno już wytartych z pamięci młodzieży Europy. Co prawda w komiksie znajduje się swoisty słowniczek, głównych terminów, ale to nadal dość skąpa ilość informacji. Warto zatem najpierw zapoznać się z biografiami, choćby skrótowymi, takich postaci jak wspomniany już Josip Tito, Radovan Karadżić, czy wydarzeniami pokroju Masakry w Srebrenicy, oblężenia Sarajewa, albo czym była Aleja Snajperów. Dopiero wtedy w pełni zrozumiemy to co chcieli przekazać nam autorzy. Ogrom ludzkich tragedii, zniszczenia i śmierci, jaki dotknął ten rejon.
Bardzo dobrze widać to na okładce, gdzie jeden z bohaterów komiksu jest otoczony przez Srebrenickie Wdowy. Scena ta, mocno rozwinięta w ostatnim rozdziale komiksu, z czasem nabiera coraz mocniejszego waloru emocjonalnego. Grupa zdesperowanych samotnych kobiet, szukających pocieszenia oraz zadośćuczynienia za to co je spotkało, żyjąca w ruinach miasta, które wygląda jak wyjęte z koszmaru. Trawniki pełne min, zmutowane psy, które dostosowały się do warunków wojny totalnej, spalone kamienice. To obraz Sarajewa sprzed 20 lat.
W całym tym ogromie zniszczeń żyją zwykli ludzie, rozdzieleni przez skrajnie nacjonalistyczne ugrupowania, które doprowadziły do masowych czystek etnicznych. Wojska stabilizacyjne były w zasadzie bezradne, bowiem spirala nienawiści pomiędzy Bośniakami a Serbami, ciągle rosła. W rezultacie wojna pochłonęła około 110 tysięcy ofiar w cywilach, z czego większość to ofiary czystek etnicznych prowadzonych przez obie strony. Tą katastrofalną skalę zniszczeń widać w komiksie, bardzo wyraźnie. Taki obraz przeraża, ale właśnie o to chodzi. Ostatnia scena w albumie po prostu potrafi zamurować czytelnika, gdy dociera do niego jak dzieło Tito zostało zrównane z ziemią i pozostało po nim tylko wspomnienie.
Pomiędzy kadrami, od momentu, gdy bohaterowie komiksu wkraczają do Sarajewa, przewija się tytułowy pies. Płaski, niczym rozjechany przez czołgi, wciskający się w każdy zakamarek, gdzie może znaleźć schronienie. Jest on smutnym rezultatem wojny, o której Europa stara się zapomnieć. Konkurs Eurowizji, przechwałki członków szwedzkiej ambasady odnośnie tego jak to "pomogli" mieszkańcom Sarajewa, ludzie o wielkich oczach, z wypalonymi duszami, żyjący pośród ruin. Ten obrazek jest niewygodny, do tego bardzo świeży, zatem w obliczu obecnych problemów, po co zawracać młodym europejczykom głowę, takimi banałami. Przecież wojna to odległe wspomnienie. Anderson i Sjunnesson, pokazują że tak właśnie nie jest i należy pamiętać o tragedii jaka rozegrała się na Bałkanach po rozpadzie ZSRR.
"Bośniacki płaski pies" to komiks trudny, zdecydowanie nie dla każdego, szczególnie ze względu na swoją stylistykę. Lody zamiast amunicji, zmutowane psy, czy "dziwna", ale jakże życiowa opowieść zatytułowana "Film o rzyganiu", mogą odstraszyć laika. Jeśli jednak ten interesuje się historią XX wieku, szczególnie Europy, to warto aby sięgnął po ten tytuł. Z pewnością pośród tych surrealistycznych rysunków odnajdzie sporo prawdy o tragedii, która dotknęła kraje byłej Jugosławii.