Świat Smerfów jest pełen magii, w tym bardzo dziwacznej magii. Na przykład zaczarowane jajko spełniające życzenia, gdy się w nie stuknie. Jak się szybko okaże taka rzecz może wywołać chaos, także w wiosce niebieskich skrzatów. Cóż, w każdym tkwi ziarno chciwości oraz chęć bycia kimś innym, niż jest się na co dzień. Oprócz tytułowej opowieści w tym albumie zawarto jeszcze dwie inne. "Fałszywy Smerf" jest następną potyczką Smerfów z czarnoksiężnikiem Gargamelem, który wpadł na kolejny szatański pomysł, a "Setny Smerf" opowiada historię narodzin nowego skrzata w wiosce. Jak zwykle nie zabraknie sporych pokładów humoru oraz nie małej dawki życiowych lekcji.
Smerfy postanawiają urządzić imprezę na święto Dnia Smerfa, a nie ma zabawy bez ciasta. Zaczyna się więc wielkie pieczenie i dwoje z nich, w tym Maruda, zostają wysłani z misją zdobycia jajka. Po kilku perypetiach śmiałkowie docierają ze swą zdobyczą do wioski i ku ich zaskoczeniu... jajka nie da się rozbić. Zamiast tego spełnia ono dowolne życzenie, gdy ktoś je wypowie na głos, stukając przy tym w magiczne jajo. Niestety, jak to zwykle bywa w takich przypadkach, sprawy komplikują się błyskawicznie. Ta historyjka jest dobrą nauczką, do tego pełną humoru, dla wszystkich ludzi. Nie warto być zbyt zachłannym i życzyć sobie czegoś, co potem może obrócić się przeciwko nam. Zresztą nie tylko Smerfy uczą, że coś co spełnia każde życzenie, niekoniecznie musi być dobre dla społeczeństwa. Szczególnie gdy nie ma limitu życzeń.
Kolejna historyjka to następna potyczka Smerfów z Gargamelem. Tym razem nasz czarnoksiężnik postanawia sam zamienić się w Smerfa, aby odszukać jednego z nich i ich wioskę. Jak pomyślał tak zrobił, tylko podczas rzucania zaklęcia zapomniał o jednym szczególe - smerfy mają ogonki. Oczywiście niedługo potem, zaczyna się plejada komicznych wypadków z czarnoksiężnikiem w roli głównej. Trzeba przyznać, że czasem mi było go żal, bo dostawał zbyt srogie cięgi od losu. Niemniej to Gargamel, a jego nikt nie lubi, skoro chce zaszkodzić małym Smerfom i je zjeść. Oraz wykorzystać jako preparat do stworzenia kamienia filozoficznego.
Ostatnia opowieść jest chyba najciekawsza, ale też najkrótsza. Pokazuje jak powstał Setny Smerf i jakie wiązały się z tym konsekwencje. Z początku historyjka jest po prostu śmieszna i przesycona typowym dla serii humorem, ale z czasem staje się bardziej poważna. Rewelacyjnie wypada też finał oraz same "narodziny" tytułowego Smerfa. Czwarty tom okazał się mocno humorystycznym albumem, ale nie zawsze przecież ta seria musi poruszać poważne tematy. Warto wrócić do tych pierwszych przygód o niebieskich skrzatach, bo po śmierci Peyo, mimo wielkiego wysiłku jego syna i przyjaciół, Smerfy nie były już do końca tym samym.
Kolejna historyjka to następna potyczka Smerfów z Gargamelem. Tym razem nasz czarnoksiężnik postanawia sam zamienić się w Smerfa, aby odszukać jednego z nich i ich wioskę. Jak pomyślał tak zrobił, tylko podczas rzucania zaklęcia zapomniał o jednym szczególe - smerfy mają ogonki. Oczywiście niedługo potem, zaczyna się plejada komicznych wypadków z czarnoksiężnikiem w roli głównej. Trzeba przyznać, że czasem mi było go żal, bo dostawał zbyt srogie cięgi od losu. Niemniej to Gargamel, a jego nikt nie lubi, skoro chce zaszkodzić małym Smerfom i je zjeść. Oraz wykorzystać jako preparat do stworzenia kamienia filozoficznego.
Ostatnia opowieść jest chyba najciekawsza, ale też najkrótsza. Pokazuje jak powstał Setny Smerf i jakie wiązały się z tym konsekwencje. Z początku historyjka jest po prostu śmieszna i przesycona typowym dla serii humorem, ale z czasem staje się bardziej poważna. Rewelacyjnie wypada też finał oraz same "narodziny" tytułowego Smerfa. Czwarty tom okazał się mocno humorystycznym albumem, ale nie zawsze przecież ta seria musi poruszać poważne tematy. Warto wrócić do tych pierwszych przygód o niebieskich skrzatach, bo po śmierci Peyo, mimo wielkiego wysiłku jego syna i przyjaciół, Smerfy nie były już do końca tym samym.