14 czerwca 2017

Tymek i Mistrz

Gdy Rafał Skarźycki i Tomasz Leśniak zyskali sławę dzięki przygodom "Jeża Jerzego", adresowanego wyraźnie do starszego czytelnika (choć miał epizody dla dzieci w "Świerszczu"), dali światu coś równie ambitnego, ale mniej kontrowersyjnego. Podumali, zaczarowali, coś tam wymruczeli, gdzieś zamieszali i tak z magicznego kapelusza wyciągnęli pomysł na "Tymka i Mistrza". Komiks ukazywał się w formie dwustronicowych historyjek w latach 2002-2004 w czasopiśmie "Komiksowo" dołączanym do "Gazety Wyborczej". Szybko zyskał popularność, nie tylko pośród najmłodszego odbiorcy i tym sposobem w latach 2003-2005 pojedyncze epizody zebrano w księgi ( w sumie sześć) i wydano jako pełnoprawne albumy. W zeszłym roku wydawnictwo Kultura Gniewu wpadło jednak na lepszy pomysł i postanowiło wydać wszystkie przygody zwariowanego maga i jego ucznia, w trzech albumach zbiorczych, zawierających również galerie bonusowe. W tym roku ukazał się właśnie ostatni tom wraz z pięknym pudełkiem przechowującym cała serię. Przypomnijmy sobie zatem tych bohaterów i sprawdźmy jak radzą sobie po blisko piętnastu latach z obecną konkurencją.

Jeśli idzie o styl rysunku to widać spore nawiązania do "Jeża Jerzego" i bardzo dobrze. Osoba nie zaznajomiona z komiksem szybko skojarzy autorów, gdyż nasz kolczasty przyjaciel doczekał się w 2011 ekranizacji, a jego mordka jest dość charakterystyczna i często przewijała się na różnych stronach w internecie. Zresztą sporo czytelników "Gazety Wyborczej" również może kojarzyć "Tymka i Mistrza" zatem powrót komiksu w sporym albumie zbiorczym niewątpliwie przyjmą z uśmiechem na ustach. Styl Leśniaka jest mocno oryginalny, a co za tym idzie unikalny względem innych polskich jak i zagranicznych rysowników. Zatem mimo upływu lat nadal świetnie się ogląda jego prace, wyróżniają się na tle współczesnego, nowoczesnego komiksu dla dzieci i zapadają w pamięć. Do tego dochodzi pewna doza sentymentu, co widać szczególnie u starszych wiekiem czytelników. To jak z serialami na "Cartoon Network" - nowe potrafią być naprawdę ciekawe, ale te stare urosły do miana legend i są nie do zdarcia, przynajmniej w znacznej większości.


Jeśli idzie o treść to na tym polu komiks również bardzo mocno się trzyma i w wielu sprawach (jeśli nie wszystkich) jest nadal aktualny w swej satyrze. Historyjka z zaginionym synem króla, który był za głupi aby stać się następcą tronu więc zrobiono z niego ministra, jest jednym z wielu dowodów na prawdziwość powyższej tezy. sami bohaterowie też nic się nie postarzeli, co w przypadku Mistrza ma szczególne znaczenie... chociaż... nie, facet jest nieśmiertelny. sam Mistrz jest najsłynniejszym magiem na świecie, choć jego roztrzepanie często pakuje parę głównych bohaterów w nie lada kłopoty. Tutaj to Tymek jest tym mądrzejszym, co nie koniecznie oznacza roztropniejszym, osobnikiem, nieraz ratuje sytuację i podpowiada swemu nauczycielowi co należy uczynić aby rozwiązać dany problem. Do tego jego uszczypliwe odzywki nieraz wywołują uśmiech na ustach czytelnika, szczególnie jak docina Mistrzowi albo szydzi z danej sytuacji.

Oprócz tej pary mamy jeszcze trzy ważne postaci. Po pierwsze Króla, władcę krainy w której żyją Tymek oraz Mistrz. Sam Król nieraz zwraca się do nich o pomoc w sprawach wagi państwowej, a ci ratują sytuację. Nieraz z tego wręcz szydzą, wyśmiewając tym samym nieporadność organów władzy czy ludzi piastujących ważne stanowiska państwowe. Kolejnymi dwoma bohaterami są czarnoksiężnik Psuj oraz jego uczeń Popsuj, będącymi lustrzanym odbiciem głównych bohaterów. Psuj chce udowodnić, że jest lepszy od Mistrza i oczywiście mu to nigdy nie wychodzi, nieraz tym samym mocno sobie szkodząc. To taki typowy przykład przerysowanego antagonisty co ma plan i nie ważne jak się stara zawsze dostanie po tyłku.


"Tymek i Mistrz" to nadal świetny komiks choć sam czuję, że z niego wyrosłem. Kiedyś kupowałem Gazetę Wyborczą tylko dla dodatku "Komiksowo", w praktyce wyrzucając jeszcze przy kiosku do śmietnika samą gazetę, która kompletnie minie nie interesowała. Dziś ta gazeta dalej mnie nie interesuje, a po przeczytaniu albumu zbiorczego jakoś na długi czas wystarczy mi przygód bohaterów stworzonych przez Skarżyckiego i Leśniaka. Nadal bawią, nadal uczą, nadal w ciekawy sposób łamią czwartą ścianę nieraz rozmawiając z czytelnikiem i zdając sobie sprawę, że są tylko postaciami z komiksu, ale mimo wszystko nie czuję już tego dziecięcego zachwytu. Zestarzałem się albo raczej moje upodobania komiksowe uległy zmianie. Obecnie wolę po prostu dzieła pokroju "Osiedle Swoboda" do których mogę wracać bardzo często. Mimo to cieszę się bardzo, ze Kultura Gniewu postanowiła wydać wszystkie historyjki w trzech albumach zbiorczych, bo nie tylko zrobiła to fachowo, ale również pokazuje nowemu pokoleniu dlaczego warto czytać komiksy.