19 maja 2017

Unboxing #104: Czas zaorać socjalizm

W dobie wszędobylskiej poprawności politycznej, utarczek politycznych i pozwania kogoś tylko dlatego że wypowiedział słowo "pedał" lub "czarny", nieraz w odniesieniu do przedmiotu, miło jest zobaczyć grę odmienną od innych. Przynajmniej jeśli idzie o temat, gdyż "Czas zaorać socjalizm" czerpie garściami z znanych gier karcianych jak "Magic the Gathering" czy "Heartstone". Czy to źle? Nie. Sam Blizzard zrobił swój hit zrzynając od konkurencji wiele mechanik i jedynie wszystko uprościł. Tutaj mamy podobnie, choć gra nie jest wcale taka prosta jakby się mogło zdawać. Dziś jednak zajmiemy się samym unboxingiem i zobaczymy co znajduje się w pudełku oraz jak wiele potrafi budzić kontrowersji.

O tytule dowiedziałem się po tym jak pewna gazeta, której nazwy z grzeczności nie wymienię, zaczęła obrzucać błotem "Czas zaorać socjalizm". Puścili tanią bajeczkę o "Mamie gimnazjalisty, co to napisała list do redakcji" i jak to źle, że jej latorośli w niewinnej grze dla dzieci (taaa... poziom absurdu dużych mediów czasem poraża) serwuje się nacjonalizm, gloryfikuje kapitalistów i demonizuje socjalistów. Na efekty nie trzeba było długo czekać, gdyż gra sprzedała się jak świeże bułeczki, a owa gazeta zrobiła autorom za totalną darmochę najlepszą reklamę pod słońcem. Z tego powodu obecnie są spore problemy z otrzymaniem startera, zawierającego dość kart aby skombinować luzem z 2-3 talie. Zresztą nawet boosterów z kartami zaczęło brakować. Cała akcja doczekała się nawet swojej karty, zatytułowanej "Matka gimnazjalisty", i ma się ona pojawić w pierwszym rozszerzeniu.


Czym jednak w praktyce jest "Czas zaorać socjalizm"? To klasyczna, kolekcjonerska gra karciana o dość kontrowersyjnym temacie i posiadająca pole bitwy po którym możemy przemieszczać jednostki. Słowem coś jak w "Summoner Wars". W pudelku zawierającym starter, jest w sumie:
* 155 kart do gry
* 10 kart specjalnych
* dwustronna plansza
* 10 kości K6 (po 5 na kolor)
* 44 drewniane znaczniki (po 22 na kolor)
* instrukcja


Cena sugerowana podstawki to 140 zł, zaś boosterów 13 zł. Obecnie jednak ciężko dostać starter, gdyż po rewelacjach opublikowanych, przez wcześniej wspomnianą gazetę, nakład zszedł w niemal 3 dni. zatem pozostaje uzbroić się w cierpliwość i czekać na dodruk. Co zaś się tyczy pierwszej edycji to kart mamy tam całkiem sporo kart, gdyż aż 210. Warto zatem wymieniać się kartami aby zebrać wszystko. Co do samej jakości wykonania, to graficznie nie każdemu może to przypaść do gustu (tak samo politycznie), jednak autorzy zadbali o to aby socjaliści, niezależnie od swej przynależności partyjnej, byli w jednej talii, a kapitaliści w drugiej.


Mamy jeszcze karty neutralne, żółte, zatem łatwo się domyślić jak będzie wyglądał proces budowania decku. Jeśli idzie o przejrzystość zasad, to instrukcja jest napisana w sposób nieco satyryczny, ale da się to załapać szybko wszystkie zasady. Na końcu znajdziemy też opis poszczególnych słów kluczy jak "Zły dotyk", "Twardziel" czy "Podwójne uderzenie". Przy czym jeśli ktoś gra w "Heartstone" to w praktyce od razu załapie o co chodzi. Do tego same karty wydaja się być dobrze zbalansowane, a w boosterach, jak to w boosterach, mamy 15 kart i liczy się szczęście. Zresztą specjalnie na potrzeby tego unboxingu prezentuję poniżej zawartość trzech takich paczuszek (tak, wszędzie trafił się "Gej").


Co cieszy:
* kontrowersyjny temat
* sporo kart na start
* prosta i sprawdzona mechanika
* oprawa graficzna (dla jednych)
* jakość komponentów

Co budzi wątpliwość:
* oprawa graficzna (dla drugich)
* już na wstępie widać zbyt dużo zrzynki z "Heartstone"
* bardziej nadawałaby się na PC, niż na stół

Koszulki na karty:
Zdecydowanie wymagane, jak w przypadku każdej gry tego typu. Classic Card Game.

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Jeśli ktoś ma dystans do polityki i lubi "Heartstona" to niech śmiało sięga. Jakby ktoś nie kochał gry Blizzarda, to lepiej niech się chwilę zastanowi lub zagra. To nie to samo, ale inspirację czuć na każdym kroku.