14 maja 2017

Osiedle Swoboda #1

"Osiedle Swoboda" pośród fanów komiksu, szczególnie polskiego, jest pozycją już legendarną. Prace zebrane w pierwszym integrale pierwotnie były publikowane w magazynie "Produkt" w latach 1999-2004 i przyczyniły się do rozwoju polskiej sceny komiksowej. Stały się poniekąd symbolem naszej rzeczywistości z wielkich blokowisk jakich wiele w naszych miastach. Michał Śledziński, autor tego ponadczasowego dzieła, opracował swe opowieści na podstawie własnych przeżyć oraz historii zasłyszanych pod nocnym sklepem z procentami. Wszystko osadził w blokowisku wzorowanym na tym samym gdzie się wychował - bydgoskim Szwederowie. Prezentowane w tym materiale wydanie jest już czwartą odsłoną, w mojej opinii najlepszą, przybliżającą szerszemu odbiorcy ten kultowy komiks. Oto historia paczki przyjaciół, którzy co rusz pakują się w kłopoty i przeżywają tak zwariowane przygody, że tylko życie mogło napisać ich scenariusz.

Głównymi bohaterami tego zbioru opowieści są Smutny, Dźwiedziu (lub Niedźwiedź), Szopa i Wiraż. Koło nich pojawiają się jeszcze dwie bardzo ważne dla całości postacie - Kundzio, często towarzyszący wymienionej wcześniej czwórce bohaterów, oraz Ciachciarachciach, będący "mędrcem i jasnowidzem" po procentach. Poza ostatnią z wymienionych postaci, reszta to zwarta paczka kumpli, która opisuje swoje przygody z ich punktu widzenia. Blokowisko w którym przyszło im żyć jest klasyczną, szemraną dzielnicą, pełną gangów, alkoholików i zgorzkniałych ludzi bez perspektyw. Jednak ma to swój koloryt i jakże rzeczywisty wydźwięk.

Do komiksu należy podejść jak do czarnej komedii obyczajowej. Owszem, sporo tutaj przerysowanych sytuacji, trochę fantazji i dopowiedzianych przez autora wydarzeń, ale widać wyraźnie, że większa część fabuły to opis prawdziwych wydarzeń. Są one czasem tak absurdalne, że tylko osoby które wychowały się na podobnych blokowiskach (miałem taką przyjemność) w pełni zrozumieją autentyzm poszczególnych scen. Jedną z takich, która mocno zapadłą mi w pamięć, gdyż miałem z nią styczność bardzo często w dzieciństwie, była walka o wolne miejsce w autobusie toczona przez ludzi, którzy dopiero co wyszli z niedzielnego nabożeństwa w kościele. Sposób w jaki przedstawiono całe zajście jest fenomenalny i cudownie ukazuje w krzywym zwierciadle arogancję ludzi starszych czy "pobożnych" katolików. Komentarz jednego z bohaterów odnośnie całego zajścia trafia w sedno i po dziś dzień jest to bardzo aktualny przekaz, bowiem na tym polu niewiele się zmieniło. Szczególnie w takich dzielnicach.


Chyba ta specyfika realizmu sprawia, że dziś "Osiedle Swoboda" czyta się tak samo dobrze jak dawniej. Wiele poruszanych tutaj problemów nadal jest aktualnych, a jedyne co się zmieniło to poziom technologiczny przedmiotów użytkowych. Ten aspekt, jak i wiele innych, genialnie oddaje czarno biały rysunek, utrzymany w nieco groteskowej formie, która uwypukla ludzkie wady. Napakowani, łysi dresiarze, brudni alkoholicy czy uwodzicielsko ubrane, młode dziewczyny, to wieczna wizytówka takich miejsc. Michał Śledziński wyśmienicie oddał charakter ogromnych, smutnych blokowisk, gdzie dominuje szarość, a ludzie zazwyczaj są względem siebie nieufni. Nie wyobrażam sobie zresztą aby ten komiks przedstawiono w kolorze. Zepsułoby to cały klimat przedstawianych historii oraz ich bohaterów.

Co do samej treści komiksu, to nie ma on tutaj jednej spójnej opowieści. Większość to pojedyncze epizody z życia paczki przyjaciół czy ich znajomych, choć kilka, jak np. "Ballada o Bystrym" jest z sobą połączonych w spójną całość. Nadaje to komiksowi klimatu snutej przez kogoś opowieści pod sklepem nocnym, podczas piwnej degustacji. dzięki temu całość czyta się jednym tchem i po zakończeniu lektury odczuwa się pewnego rodzaju smutek, czy też nostalgię za czasami które bezpowrotnie minęły. Zapewne odczuje to każda osoba, która wychowała się na takim osiedlu. Warte uwagi są również dodatki A (wywiady z postaciami) i B (galeria), które pojawiały się już w poprzednich wydaniach. To co jednak wyróżnia wydanie czwarte to forma. Teraz bowiem jest ono przygotowane od strony edytorskiej tak aby czytelnik płynnie mógł przejść do drugiego integrału zawierającego historie samodzielne, publikowane poza magazynem "Produkt" w latach 2004-2006. Taki ruch bardzo się chwali, gdyż nadaje całości pracy Michała Śledzińskiego spójności, której dotąd brakowało w wydaniach zbiorczych.


"Osiedle Swoboda #1" to rzecz warta grzechu. W mojej opinii każdy kto wychował się na takim szemranym osiedlu powinien przeczytać ten komiks i mieć go w domu na półce, niezależnie od tego czy od lat interesuje się komiksem czy też spogląda na niego krzywym okiem. To taki kult dla unikalnych miejsc wielkich miast, o których krążą legendy, a po zmroku ludzie boją się tam zaglądać. Praca Michała Śledzińskiego okazała się, jakby nie patrzeć, przełomowa i ponadczasowa. Ukazał on rzeczywistość, na którą tylko pluto w mediach, od zupełnie innej, wręcz ludzkiej, strony. Jednocześnie dorzucił garść fantazji i czarnego humoru, co zaowocowało dziełem, które nigdy się nie zestarzeje.