22 kwietnia 2017

Morpheus

Sen jest częstym motywem wykorzystywanym nie tylko w kulturze, ale też życiu codziennym. Wszelkiej maści wróżki, kapłani różnych religii czy szarlatani wykorzystywali sny ludzi do osiągania swych celów. Naukowcy też na tym polu nie są święci, choć spore ich grono próbuje od lat zgłębić to zjawisko i przejrzeć je na wylot. Tymczasem w rozrywce, wszelkiego typu, sen to całkiem chodliwy towar. "Morpheus" stara się wykorzystać jego potencjał, ale wychodzi mu to nieco niezdarnie. Moim pierwszym skojarzeniem było nawiązanie do fenomenalnej gry komputerowej "Tension", która była skierowana tylko do dorosłego odbiorcy. Tutaj jednak temat snu oraz zjawisk z nim związanych szybko nam umyka. Winny temu stanowi rzeczy jest zwłaszcza jeden czynnik - mechanika.

Po rozegraniu kilku partyjek, ciężko mi powiedzieć do kogo kierowany jest ten tytuł. Z jednej strony robi wrażenie od strony jakościowej o czym pisałem w unboxingu, z drugiej zaś już w trakcie pierwszej rozgrywki zacząłem czuć się nieco zagubiony. Same zasady nie są jakieś super trudne, choć z pewnością gry nie postawiłbym przed nowicjuszem czy niedzielnym graczem. Tacy ludzie pogubiliby się już w trakcie tłumaczenia zasad. Jednak osoby takie jak ja, znające sporo gier, nudzą się tutaj niemiłosiernie i szybko wyłuskają schematy sprawiające, że rozgrywka jest mocno wtórna. To poważny problem, bo w takim razie komu polecić taki tytuł?

Aby nie było, ze tylko narzekam od samego początku - "Morpheus" ma potencjał i działa. Jest w pełni grywalny, potrafi mieć swoje momenty oraz przyciągnąć czasem do siebie konsumenta, ale niestety na bardzo krótki czas. Na tle konkurencji wypada po prostu słabo, mimo że jakościowo oraz wizualnie stoi na dość wysokim poziomie. Największą bolączką całej gry jest powtarzalność. Zabawa jest podzielona na 3 rundy, zaś każda z nich na 8 tur. W pojedynczej turze danej rundy gracz wykona zawsze 3 fazy:
* podróży - gracz przemieszcza znacznik ruchu (wspólny dla wszystkich graczy) na sąsiednią lokację zgodnie z kierunkiem ruchu wskazówek zegara. Jeśli wykona tym sposobem pełen obrót to pozostałych dwóch faz nie wykonuje, tylko następuje koniec rundy i związane z nią akcje.
* dary - aktywny gracz rzuca kośćmi w liczbie o jeden większej od liczby uczestników zabawy. Począwszy od niego, a potem idąc w lewo, każdy gracz wybiera kość i przypisany jej dar (opis na płytce pomocy).
* tkanie snów - w praktyce wykonanie właściwej akcji z aktywnego pola (tam gdzie jest znacznik tur). Gracz może pozyskać zasoby z tego pola lub wykonać przypisaną mu akcję.


Właśnie ostatni element boli najbardziej i pokazuje jak bardzo rutynowe jest wykonywanie ruchów w tej grze. Po pierwsze często kończy się na młóceniu akcji tych samych pól, gdyż są one bardzo silne i dają nam solidne profity. Zasoby zbieramy natomiast aby z końcem rundy móc je wydać i stworzyć sny z kafelków jakie zdobywamy w trakcie zabawy. Na koniec wygenerują one punkty w połączeniu z żetonami piór, skrywającymi odpowiednie kombinacje symboli. Brzmi fajnie, ale jeśli komuś podejdą 3-4 sny i będzie pod nie miał kilka odpowiednich piór (czyli mnożników), to wtedy ciężko będzie taką osobę przebić. Do tego samo zbieranie zasobów jest mocno losowe, gdyż opiera się na rzucie kośćmi, gdzie sumujemy ich wynik i dzielimy przez poziom lokacji oraz lokacji znajdującej się naprzeciwko. W efekcie czego nieraz możemy zebrać bardzo mało lub czasem wręcz nic, gdy wykonywanie akcji z pola zawsze da nam profit. Kilka takich pechowych rzutów i może się okazać, że nie wyjdziemy z dołka, podczas gdy osoby żerujące na naszym pechu (owszem mamy tutaj nieco negatywnej interakcji) będą się powoli, ale sukcesywnie rozwijać. 


Te dwie rzeczy wręcz zabijają radość z rozgrywki, szczególnie gdy ktoś ma stałego pecha w rzutach kośćmi. Co prawda są akcje pozwalające nam zamieniać dane lokacje miejscami, co też wpływa na rozgrywkę, ale stosuje się je głównie przy komplecie graczy, bo w innym wypadku mieszanie często staje się bronią zbyt obosieczną. Właśnie dlatego ciężko określić do kogo właściwie skierowany jest "Morpheus". Gdyby trochę wyważyć siłę poszczególnych lokacji, nieco zmienić system poruszania się (np. zamiast wspólnego pionka każdy gracz miał własny), oraz zmniejszyć losowość, to rozgrywka z pewnością byłaby ciekawsza. Wtedy nawet zapewne trafiłaby do szerszego grona odbiorców, w tym głównie miłośników gier familijnych. Nie skreślam definitywnie "Morpheusa" i przychylam się do tego aby dać mu szansę, choć zdaję sobie sprawę, że konkurencja bije go na wielu polach. Z tego powodu jest on co, niestety, zwykłym przeciętniakiem i to takim, o którym błyskawicznie się zapomina.

Plusy:
* jakość wykonania
* szata graficzna
* pomysł
* ciekawa mechanika budowania snów
* uczciwa cena

Minusy:
* za trudna dla nieopierzonych graczy oraz za łatwa dla nieco bardziej zaawansowanych
* szybko wkrada się rutyna
* losowość potrafi zbytnio namieszać
* nie wyróżnia się niczym na tle konkurencji