10 stycznia 2017

Unboxing #89: Morpheus i Pora na kameleona

Po raz pierwszy mam przyjemność zaprezentować na swojej stronie gry od wydawnictwa Tailor Games. Są to dwa tytuły autorstwa Krzysztofa Matusika - Pora na kameleona, który zdaje się być prostą grą familijną, oraz Morpheus, wyglądający na dość skomplikowany tytuł. Co prawda w obu wypadkach pudełko jest niewielkie, ale rozmach zdaje się być olbrzymi. czas zatem spojrzeć z czym mamy tutaj do czynienia, jak to wszystko prezentuje się na pierwszy rzut oka i czy warto osuszyć nasze portfelem kupując te gry w ciemno.  Zatem zapraszam do lektury unboxingu.

Pora na kameleona 

Jeśli ktoś ma teraz przed oczami stareńką grę karcianą Kameleon znaną inaczej jako Coloretto, to... dobrze kojarzy. Pora na kameleona wydaje się być tytułem bliźniaczym, co widać choćby po okładce opakowania, choć zdecydowanie większym. Cena sugerowana to 50 zł, zaś na sieci grę można nabyć już za około 40 zł. Zatem jeśli nie robimy większych zakupów w naszym ulubionym sklepie, to lepiej udać się do jakiejś księgarni czy sieci księgarskiej i tam zaopatrzyć się w ten tytuł. Całość składa się raptem z 42 kart i 36 dużych żetonów oraz instrukcji. Jakość wykonania, zarówno od strony wytrzymałościowej jak i wizualnej, stoi na wysokim poziomie. Szczególnie w oko wpadają rysunki plenerów, a tych mamy tutaj całkiem sporo. Poziom wejścia do zabawy tez zdaje się być dość niski, choć sama rozgrywka będzie zapewne lepiej sprawdzać się w większym gronie osób (5-6 graczy).


Co cieszy:
* ładna szata graficzna, szczególnie plenerów
* solidne komponenty
* niski próg wejścia

Co budzi wątpliwość:
* raczej słabo się sprawdzi w dwie osoby (choć mogę się mylić)

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Niski. Gra prezentuje się bardzo ładnie i interesująco, zatem warto się jej bliżej przyjrzeć. Koszt też nie jest jakiś wielki, zatem jeśli dysponujemy nieco większą liczbą graczy to można się skusić. Szczególnie, że temat bliski sercu dzięki klasykowi.

Morpheus

To już zdecydowanie większy tytuł niż Pora na kameleona, choć nie tak wielki jak kilka innych pozycji jakie wyszły spod ręki Krzysztofa Matusika. Pudełko nie jest duże, wazy też niewiele, ale gdy zajrzymy do środka to dostajemy naprawdę sporą ilość komponentów. Mamy zatem:
* 8 elementów planszy
* 4 kafle faz księżyca
* 27 kafelków snów
* 40 żetonów piór
* 14 żetonów Kronitu
* 12 żetonów Onirytu
* 84 żetony esencji
* 5 kostek
* 1 drewniany znacznik
* instrukcja


Gra do tanich nie należy, ale jak widać po spisie powyżej nie płacimy tutaj za powietrze. Cena sugerowana to 76 zł, ale w zamian za nasze pieniądze dostajemy solidnie przygotowany produkt. Pierwsze co przykuwa oko to kości - są ładne, błyszczące i po prostu cudowne. Do tego świetnie wyważone dzięki czemu z przyjemnością obserwujemy jak turlają się po stole. Niby takie małe coś, a potrafi sprawić tyle radości.


Tekturowe elementy, jak plansza i żetony, też wykonano solidnie. Są okraszone klimatyczną grafiką, która w pewien sposób kojarzy mi się z grą komputerową Tension, też dotykająca sfery snów, choć zdecydowanie bardziej mroczny i intymny sposób. Tu mamy swego rodzaju odczucie mistycyzmu czy też magii, co widać mocno na kafelkach snów oraz faz księżyca. Zresztą gdy zajrzymy do instrukcji na etap przygotowania planszy, wtedy dostajemy niezłą dawką surrealizmu po oczach. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu.


Sama instrukcję opracowano dobrze, choć zastanawiam się czy próg wejścia będzie faktycznie tak niski jak mogłoby się z początku wydawać. Mamy tu całkiem sporo zasad, a sama instrukcja do krótkich nie należy i zawiera sporo tekstu. Do tego zdecydowanie zabrakło w pudełku woreczków strunowych. Bez nich panuje totalny bałagan, a to przekłada się na długi czas przygotowania zabawy. Lepiej zatem się samemu zaopatrzyć w większa ich ilość, szczególnie jeśli jesteśmy drobiazgowi. Niestety opakowanie jest zbyt małe aby pomieścić segregator na żetony, nawet gdybyśmy wywalili wypraskę.


Co cieszy:
* temat i związane z nim grafiki
* sporo komponentów
* wydaje się być trudna
* dobrze opisana instrukcja

Co budzi wątpliwość:
* nauka zasad z pewnością zje trochę czasu
* brak woreczków strunowych na elementy

Domniemamy poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Powiedziałbym, że średni, ale znając inne gry tego projektanta postawię na raczej niski. Jak dotąd nigdy nie zawiodłem się na jego grach, choć  ma bardzo różnorodne pozycje gatunkowe w swoim dorobku. Morpheus wydaje się być bardzo ciekawy ze względu na temat, a i cena nie jest zbyt wygórowana. Warto zatem dać mu szanse i sięgnąć po niego w ciemno.