W przypadku produkcji dla dzieci, gier spod szyldu "znajdź pasującą parę obrazków" jest od groma. Owszem, czasem zdarzy się wyjątek pokroju "Sombrero czy melonik?" albo "Nos w nos", jednak "Wielka mała myszka się do nich nie zalicza. Choć trzeba przyznać, ze próbowała i to zacięcie. Czasem jednak chęci to za mało, a odwrócenie kota ogonem nie zmieni u odbiorców jego postrzegania. "Wielka mała myszka" to nic innego jak klasyczne i oklepane do bólu memory gdzie szukamy... przeciwności.
W czystej teorii gra miała odbiegać od swego schematu. Odnowiona, odświeżona, z ładniejszą i bardziej przykuwającą oko szatą graficzną, szczególnie na pudełku, kusi dzieci już z daleka. Zadaniem graczy jest... szukanie pary kafelków. Haczyk polega na tym, że mają się jednocześnie różnic i posiadać wspólną cechę. Na przykład jeden kafel opisuje wesołą mysz za dnia gdy świeci słońce, a drugi smutną mysz w nocy gdy na niebie widać księżyc. W czystej teorii wygląda to ciekawie i rzeczywiście przy pierwszym podejściu nawet się sprawdza. Jednak gra poza tym wariantem nie oferuje niczego innego. Brak tutaj jakiejkolwiek modyfikacji rozgrywki, nowości czy możliwości rozwinięcia gry. Z tego powodu dość szybko zaczyna się nudzić i jedynie przy pierwszym, góra drugim, podejściu może sprawić trudność młodszym dzieciom.
"Mała wielka myszka" to mocno spalony potencjał. Jakby nad tym popracować, urozmaicić o dodatkowe kafelki będące, na przykład pułapkami czy bonusami, dorzucić coś więcej w mechanice, to dostalibyśmy coś nowego. A tak mamy klasyczne memory w mysiej oprawie, silące się na innowacyjność. Wydając drugą edycję gry, do tego znacznie droższą od pierwszej, można było się pokusić o zmiany w rozgrywce, anie tylko ładniejszą oprawę graficzną. Z tego powodu gra ma dość poważnie ograniczoną żywotność oraz potrafi się błyskawicznie nudzić. Owszem, może się spodobać małym dzieciom, ale też nie na jakiś bardzo długi czas.
Plusy:
* ładna oprawa graficzna
* wytrzymała
* dość tania
Minusy:
* wtórna
* nudna
* powtarzalna
W czystej teorii gra miała odbiegać od swego schematu. Odnowiona, odświeżona, z ładniejszą i bardziej przykuwającą oko szatą graficzną, szczególnie na pudełku, kusi dzieci już z daleka. Zadaniem graczy jest... szukanie pary kafelków. Haczyk polega na tym, że mają się jednocześnie różnic i posiadać wspólną cechę. Na przykład jeden kafel opisuje wesołą mysz za dnia gdy świeci słońce, a drugi smutną mysz w nocy gdy na niebie widać księżyc. W czystej teorii wygląda to ciekawie i rzeczywiście przy pierwszym podejściu nawet się sprawdza. Jednak gra poza tym wariantem nie oferuje niczego innego. Brak tutaj jakiejkolwiek modyfikacji rozgrywki, nowości czy możliwości rozwinięcia gry. Z tego powodu dość szybko zaczyna się nudzić i jedynie przy pierwszym, góra drugim, podejściu może sprawić trudność młodszym dzieciom.
"Mała wielka myszka" to mocno spalony potencjał. Jakby nad tym popracować, urozmaicić o dodatkowe kafelki będące, na przykład pułapkami czy bonusami, dorzucić coś więcej w mechanice, to dostalibyśmy coś nowego. A tak mamy klasyczne memory w mysiej oprawie, silące się na innowacyjność. Wydając drugą edycję gry, do tego znacznie droższą od pierwszej, można było się pokusić o zmiany w rozgrywce, anie tylko ładniejszą oprawę graficzną. Z tego powodu gra ma dość poważnie ograniczoną żywotność oraz potrafi się błyskawicznie nudzić. Owszem, może się spodobać małym dzieciom, ale też nie na jakiś bardzo długi czas.
Plusy:
* ładna oprawa graficzna
* wytrzymała
* dość tania
Minusy:
* wtórna
* nudna
* powtarzalna