Piąty album jest wyjątkowo ważny dla całej serii, gdyż nie tylko kończy rozdział Złoty wiek, ale także zawiera cały rozdział poświęcony postaci Nosfertu Zodd. Wyjaśnia też w jaki sposób Griffith wszedł w posiadanie Beheritu oraz daje sygnał do tego dlaczego w dalszej przyszłości przyjął postać Femto. Monstrum wchodzącego w skład Ręki Boga. Czytelnik zaczyna w pełni pojmować, pamiętając poprzednie rozdziały, dlaczego Guts tak zawzięcie nienawidzi Griffitha. Czemu robi wszystko aby go zgładzić w jego nowym ciele, choć nadal tajemnicą pozostaje jak to się stało, że marzenia tego rycerza wywodzącego się z plebsu i przewodzącego niezwykłej bandzie najemników, obróciły się w pył. Te zaś były proste, jednak dla takiego człowieka wielkie i zdawać by się mogło, że nieosiągalne.
W ostatnich dwóch odcinkach Złotego wieku, rozpoczynających ten album, jesteśmy świadkami sceny w której Guts zostaje na stałe wcielony do Drużyny Sokoła. Ma to miejsce podczas ataku na obóz przeciwnika co ma na celu odwrócenie jego uwagi od warowni znajdującej się na rzece i przejęcie jej. Plan się powodzi, choć Guts wraz z Rickertem, najmłodszym członkiem bandy Griffitha, wpadają w potrzask. Nasz tytułowy bohater niemal poświęca się aby jego towarzysz, będący w zasadzie jeszcze dzieckiem, mógł uciec. Z pomocą przychodzi im Griffith wraz Pippinem i Judo, zaś całe zdarzenie kończy się dla "Sokołów" (o ile pamiętam w angielskiej wersji zwani byli Jastrzębiami - Hawk) szczęśliwie.
Jednak te wydarzenia, mimo że ważne, to tylko tło dla o wiele istotniejszej sceny jaka rozgrywa się dużo później. To w niej zawiązuje się pomiędzy Gutsem a Griffithem dziwaczna przyjaźń, gdzie jeden za drugiego jest gotów oddać życie, choć zupełnie inaczej pojmuje całą sprawę. Guts po latach tułaczki, wychowaniu w grupie najemników będących typowymi rzeźnikami mordującymi za złoto w końcu odnajduje jakiś cel w swoim życiu. Drużyna Sokoła składa się z najróżniejszych ludzi, mocno z sobą zżytych i po raz pierwszy Guts może ich nazwać towarzyszami broni. Nie najemnikami, zbirami, rzeźnikami, tylko braćmi. Tak samo ich przywódce Griffitha. Ten zaś kocha ich za lojalność i ceni Gutsa za jego oddanie oraz umiejętności. Z drugiej strony wydaje się, że traktuje go jak swoiste trofeum. Ciągle podkreśla jak to stał się jego najcenniejszym nabytkiem w bandzie, że jego życie należy tylko do niego gdyż ma do tego prawo dzięki pojedynkowi jaki stoczyli i w którym Griffith zwyciężył. Z drugiej strony młody przywódca wybacza Gutsowi wszelkie przewiny, idzie za nim w ogień, nawet gdy obu grozi śmierć.
Jest to bardzo dobitnie pokazane w rozdziale zatytułowanym Nosferatu Zodd. Monstrum przemierzające świat ludzi w poszukiwaniu godnych siebie przeciwników natrafia w końcu na Gutsa i Griffitha. Rozkoszuje się tą walką, która w pewnym momencie zmienia swój kierunek z powodu Szkarłatnego Beheritu zwanego Jajem Imperatora. Finał jest naprawdę interesujący i daje czytelnikowi sporo do myślenia. Znając poprzednie rozdziały potrafi połączyć wszystkie elementy w całość co daje mu przerażający obraz. Jednocześnie nie tłumaczy wszystkiego i rodzi kilka kolejnych pytań, na które, przynajmniej na razie, nie umie znaleźć satysfakcjonującej odpowiedzi.
Album ten pokazuje też nowe, o wiele mroczniejsze, zagrożenie dla Drużyny Sokoła - politykę. Oto człowiek z plebsu, stojący na czele bandy najemników, odnoszący spektakularne zwycięstwa, otrzymuje od króla tytuł szlachecki i zostaje pasowany na rycerza. Taki ruch nie podoba się wielu możnowładcą, bojącym się o swoją pozycję. Szczególnie, że marzeniem Griffitha jest posiadanie własnego państwa. Chce rządzić, ale nie w imieniu kogoś, a krajem który sam zdobędzie. Stworzy własny raj na ziemi dla takich jak on. Jest to bardzo ambitny i zuchwały pomysł, szczególnie dla człowieka wywodzącego się z nizin społecznych. Z drugiej strony wydaje się możliwy do zrealizowania. Wszak Griffith zbudował swoją bandę najemników z ludzi bardzo różnorodnych, a mimo to potrafił nadać im cel inny niż złoto i zjednoczyć pod swoim sztandarem. Pytanie tylko co będzie gotów uczynić i kogo poświęcić aby ziścić swe marzenia.
Ocena - 9/10
W ostatnich dwóch odcinkach Złotego wieku, rozpoczynających ten album, jesteśmy świadkami sceny w której Guts zostaje na stałe wcielony do Drużyny Sokoła. Ma to miejsce podczas ataku na obóz przeciwnika co ma na celu odwrócenie jego uwagi od warowni znajdującej się na rzece i przejęcie jej. Plan się powodzi, choć Guts wraz z Rickertem, najmłodszym członkiem bandy Griffitha, wpadają w potrzask. Nasz tytułowy bohater niemal poświęca się aby jego towarzysz, będący w zasadzie jeszcze dzieckiem, mógł uciec. Z pomocą przychodzi im Griffith wraz Pippinem i Judo, zaś całe zdarzenie kończy się dla "Sokołów" (o ile pamiętam w angielskiej wersji zwani byli Jastrzębiami - Hawk) szczęśliwie.
Jednak te wydarzenia, mimo że ważne, to tylko tło dla o wiele istotniejszej sceny jaka rozgrywa się dużo później. To w niej zawiązuje się pomiędzy Gutsem a Griffithem dziwaczna przyjaźń, gdzie jeden za drugiego jest gotów oddać życie, choć zupełnie inaczej pojmuje całą sprawę. Guts po latach tułaczki, wychowaniu w grupie najemników będących typowymi rzeźnikami mordującymi za złoto w końcu odnajduje jakiś cel w swoim życiu. Drużyna Sokoła składa się z najróżniejszych ludzi, mocno z sobą zżytych i po raz pierwszy Guts może ich nazwać towarzyszami broni. Nie najemnikami, zbirami, rzeźnikami, tylko braćmi. Tak samo ich przywódce Griffitha. Ten zaś kocha ich za lojalność i ceni Gutsa za jego oddanie oraz umiejętności. Z drugiej strony wydaje się, że traktuje go jak swoiste trofeum. Ciągle podkreśla jak to stał się jego najcenniejszym nabytkiem w bandzie, że jego życie należy tylko do niego gdyż ma do tego prawo dzięki pojedynkowi jaki stoczyli i w którym Griffith zwyciężył. Z drugiej strony młody przywódca wybacza Gutsowi wszelkie przewiny, idzie za nim w ogień, nawet gdy obu grozi śmierć.
Jest to bardzo dobitnie pokazane w rozdziale zatytułowanym Nosferatu Zodd. Monstrum przemierzające świat ludzi w poszukiwaniu godnych siebie przeciwników natrafia w końcu na Gutsa i Griffitha. Rozkoszuje się tą walką, która w pewnym momencie zmienia swój kierunek z powodu Szkarłatnego Beheritu zwanego Jajem Imperatora. Finał jest naprawdę interesujący i daje czytelnikowi sporo do myślenia. Znając poprzednie rozdziały potrafi połączyć wszystkie elementy w całość co daje mu przerażający obraz. Jednocześnie nie tłumaczy wszystkiego i rodzi kilka kolejnych pytań, na które, przynajmniej na razie, nie umie znaleźć satysfakcjonującej odpowiedzi.
Album ten pokazuje też nowe, o wiele mroczniejsze, zagrożenie dla Drużyny Sokoła - politykę. Oto człowiek z plebsu, stojący na czele bandy najemników, odnoszący spektakularne zwycięstwa, otrzymuje od króla tytuł szlachecki i zostaje pasowany na rycerza. Taki ruch nie podoba się wielu możnowładcą, bojącym się o swoją pozycję. Szczególnie, że marzeniem Griffitha jest posiadanie własnego państwa. Chce rządzić, ale nie w imieniu kogoś, a krajem który sam zdobędzie. Stworzy własny raj na ziemi dla takich jak on. Jest to bardzo ambitny i zuchwały pomysł, szczególnie dla człowieka wywodzącego się z nizin społecznych. Z drugiej strony wydaje się możliwy do zrealizowania. Wszak Griffith zbudował swoją bandę najemników z ludzi bardzo różnorodnych, a mimo to potrafił nadać im cel inny niż złoto i zjednoczyć pod swoim sztandarem. Pytanie tylko co będzie gotów uczynić i kogo poświęcić aby ziścić swe marzenia.
Ocena - 9/10