Drugi tom zbiorczy, polskiego wydania cyklu Antares, zawiera pozostałe trzy epizody, opisujące przygody Kim Keller i jej przyjaciół na morderczej planecie. Wydawnictwo Egmont zadbało o to aby czytelnicy nie mający dotąd do czynienia z całą serią wypraw panny Keller, mogli zapoznać się ze skrótem jej historii. Dotyczy on wydarzeń jakie miały miejsce na Aldebaranie oraz Betelgezie oraz przybliża wszystkie najważniejsze postacie biorące w nich udział. Dzięki temu czytelnik potrafi się szybko połapać w zawiłościach fabularnych opisanych w Antaresie, a tych od czwartego tomu nie brakuje. Co więcej, nie tylko nie wyjaśniają wszystkich tajemnic, ale też dają nam zapowiedź nowych przygód ludziom którym przyszło walczyć o przetrwanie w tym dziwnym świecie.
Akcja czwartego epizodu rozgrywa się jednocześnie w bazie głównej kolonii oraz na sawannach Antaresu, które przemierza grupa rozbitków drugiego promu. Kim nadal nie może się otrząsnąć po wydarzeniach jakie rozegrały się nad brzegiem morza, jednak walka o przetrwanie w tym wyjątkowo niegościnnym miejscu, uchodzącym początkowo za raj, zmusza ją do racjonalnego działania. Podczas przeprawy przez sawannę, grupa natrafia na jaskinie, a w nich rysunki naskalne do złudzenia przypominające te z czasów prehistorycznych na Ziemi, pozostawionych przez pierwotnych ludzi. Odkrycie jest wiekopomne, jednak Marca oraz Kim niepokoi fakt, że na planecie nie ma śladu rozwiniętej cywilizacji. Tymczasem sprawy w głównym obozie kolonii przybierają naprawdę zły obrót. Sekta pod przewodnictwem Jedediacha Thorntona, przejmuje władzę, rozwiązując tym samym policję i ustanawiając własne służby porządkowe oraz prawo w myśl swych radykalnych poglądów. Prowadzi to tylko do zaognienia konfliktu, w którym czynny udział bierze Alxea oraz Pan Pad, zyskując sobie tym samym przychylność racjonalnie myślących kolonistów.
Album pokazuje jak wspaniała a zarazem bezwzględna może być natura, ale również człowiek. To co ich od siebie odróżnia to ludzka bezmyślność, w tym przypadku pchana paranoją. Widać to szczególnie mocno na wyznawcach religii szerzonej przez Jedediacha, której prawa sprowadzają kobiety do przedmiotów. To jest główny zapalnik w społeczeństwie kolonistów, gdzie wiele kobiet znajduje się na wysokich stanowiskach wojskowych czy cywilnych. Zatem gdy dochodzi do przewrotu i przejęcia władzy przez radykałów, sytuacja wewnątrz kolonii się zaostrza. W tak niebezpiecznym otoczeniu jakim jest Antares, grozi to śmiertelnymi konsekwencjami, w których mogą ucierpieć wszyscy, a nie tylko jedna ze stron. Widzą to nie tylko "zbuntowane" kobiety z Alexą na czele, ale również mężczyźni, w dużej mierze nie podzielający "samczej dominacji".
Tymczasem Antares pokazuje swoją drugą, chyba jeszcze mroczniejszą stronę, po tym jak grupa Kim Keller odkrywa naskalne malowidła. Dowodzą istnienia istnienia inteligentnej cywilizacji, jednocześnie zadając pytanie co się z nią stało. Nic nie wskazuje na to aby ów lud ewoluował na tyle aby założyć miasta czy tym bardziej odbywać podróże międzygwiezdne, a mimo to istniał na tej złowrogiej planecie. W splot tych zagadek wplątuje się ponownie kilka tajemniczych zjawisk z jakimi dotąd spotkali się koloniści zarówno w okolicach bazy głównej jak i przy rozbitym promie. Czytelnik nadal nie uzyskuje żadnych wskazówek pozwalających rozwiązać mu zagadkę tych osobliwości, zaś pytań jest coraz więcej.
Epizod czwarty kończy pewne wątki związane z konfliktem wokół sekty Jedediacha, ale jednocześnie pozostawia czytelnika z masą pytań i światłem nowej wyprawy na jedną z pobliskich planet systemu. Zagadką pozostaje tajemnicze zjawisko jakie ma miejsce na Antaresie oraz to co odkryli Kim i Marc w jaskiniach. Pozostając z takim bagażem doświadczeń oraz wieloma niewiadomymi, a przy tym możliwością szybkiego poznania dalszych losów naszych bohaterów dzięki wydaniu zbiorczemu, ma się ochotę przeczytać całość jednym tchem. To jest chyba najlepszy dowód na to, że Leo nie wyszedł z wprawy i Antares trzyma poziom poprzedników.
Ocena - 9/10
Akcja czwartego epizodu rozgrywa się jednocześnie w bazie głównej kolonii oraz na sawannach Antaresu, które przemierza grupa rozbitków drugiego promu. Kim nadal nie może się otrząsnąć po wydarzeniach jakie rozegrały się nad brzegiem morza, jednak walka o przetrwanie w tym wyjątkowo niegościnnym miejscu, uchodzącym początkowo za raj, zmusza ją do racjonalnego działania. Podczas przeprawy przez sawannę, grupa natrafia na jaskinie, a w nich rysunki naskalne do złudzenia przypominające te z czasów prehistorycznych na Ziemi, pozostawionych przez pierwotnych ludzi. Odkrycie jest wiekopomne, jednak Marca oraz Kim niepokoi fakt, że na planecie nie ma śladu rozwiniętej cywilizacji. Tymczasem sprawy w głównym obozie kolonii przybierają naprawdę zły obrót. Sekta pod przewodnictwem Jedediacha Thorntona, przejmuje władzę, rozwiązując tym samym policję i ustanawiając własne służby porządkowe oraz prawo w myśl swych radykalnych poglądów. Prowadzi to tylko do zaognienia konfliktu, w którym czynny udział bierze Alxea oraz Pan Pad, zyskując sobie tym samym przychylność racjonalnie myślących kolonistów.
Album pokazuje jak wspaniała a zarazem bezwzględna może być natura, ale również człowiek. To co ich od siebie odróżnia to ludzka bezmyślność, w tym przypadku pchana paranoją. Widać to szczególnie mocno na wyznawcach religii szerzonej przez Jedediacha, której prawa sprowadzają kobiety do przedmiotów. To jest główny zapalnik w społeczeństwie kolonistów, gdzie wiele kobiet znajduje się na wysokich stanowiskach wojskowych czy cywilnych. Zatem gdy dochodzi do przewrotu i przejęcia władzy przez radykałów, sytuacja wewnątrz kolonii się zaostrza. W tak niebezpiecznym otoczeniu jakim jest Antares, grozi to śmiertelnymi konsekwencjami, w których mogą ucierpieć wszyscy, a nie tylko jedna ze stron. Widzą to nie tylko "zbuntowane" kobiety z Alexą na czele, ale również mężczyźni, w dużej mierze nie podzielający "samczej dominacji".
Tymczasem Antares pokazuje swoją drugą, chyba jeszcze mroczniejszą stronę, po tym jak grupa Kim Keller odkrywa naskalne malowidła. Dowodzą istnienia istnienia inteligentnej cywilizacji, jednocześnie zadając pytanie co się z nią stało. Nic nie wskazuje na to aby ów lud ewoluował na tyle aby założyć miasta czy tym bardziej odbywać podróże międzygwiezdne, a mimo to istniał na tej złowrogiej planecie. W splot tych zagadek wplątuje się ponownie kilka tajemniczych zjawisk z jakimi dotąd spotkali się koloniści zarówno w okolicach bazy głównej jak i przy rozbitym promie. Czytelnik nadal nie uzyskuje żadnych wskazówek pozwalających rozwiązać mu zagadkę tych osobliwości, zaś pytań jest coraz więcej.
Epizod czwarty kończy pewne wątki związane z konfliktem wokół sekty Jedediacha, ale jednocześnie pozostawia czytelnika z masą pytań i światłem nowej wyprawy na jedną z pobliskich planet systemu. Zagadką pozostaje tajemnicze zjawisko jakie ma miejsce na Antaresie oraz to co odkryli Kim i Marc w jaskiniach. Pozostając z takim bagażem doświadczeń oraz wieloma niewiadomymi, a przy tym możliwością szybkiego poznania dalszych losów naszych bohaterów dzięki wydaniu zbiorczemu, ma się ochotę przeczytać całość jednym tchem. To jest chyba najlepszy dowód na to, że Leo nie wyszedł z wprawy i Antares trzyma poziom poprzedników.
Ocena - 9/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz