Walka o planetę to pierwszy tom, w którym naszym bohaterom przyjdzie zmierzyć się z inną pozaziemską cywilizacją. Rasa przypominająca inteligentną formę owadów, które posiadły technologię umożliwiającą im podróże międzygwiezdne, nie wygląda sympatycznie i w istocie nie ma zamiaru się z nikim dzielić swym "znaleziskiem". Przybysze z Des, pracujący nad gatunkiem ludzkim, stają wobec nowego zagrożenia, w momencie gdy jeszcze liżą swoje rany po walce z monstrami Sathama. Tym razem jednak przeciwnik jest o wiele bardziej groźny, a stawka zdecydowanie większa.
Akcja trzeciego tomu Bogów z kosmosu, dzieje się niedługo po wydarzeniach z drugiego tomu serii, gdzie Ais i jej przyjaciele pokonali Sathama, chcącego zaludnić Ziemię bezmózgimi monstrami. Mimo zaciekłej walki, przeciwnik niemal zrealizował swój plan, gdyż z dzieła Zana przeżyła tylko jedna ludzka para. W momencie uzyskana względnego spokoju, kosmici namierzają obcy statek międzygwiezdny, kierujący się na Niebieską Planetę, który wygląda na dzieło obcej im cywilizacji. Ląduje on w okolicach Indii, a wszelkie próby nawiązania kontaktu z jego załoga kończą się fiaskiem. Gdy Ais postanawia nawiązać bezpośrednie spotkanie, okazuje się, że okrętem dowodzi rasa inteligentnych owadów, chcących zagarnąć planetę tylko dla siebie. Rozpoczyna się zażarta walka, w której stawką jest nie tylko dzieło Zana, ale życie wszystkich gatunków zamieszkujących Ziemię.
Fabula w tym albumie jest jedną z najdynamiczniej poprowadzonych, pod kątem akcji, w całej serii. Mamy tutaj do czynienia z wielkimi bitwami, zarówno na ziemi jak i w powietrzu, próbą zrozumienia przeciwnika oraz ciekawie pomyślanym finałem. Trzeba przyznać, że przeciwnicy przybyszów z Des są zaprojektowani bardzo interesująco oraz w pewnym sensie demonicznie. Wysocy, o złowieszczo wyglądających głowach, odziani w szaty zakrywające w pełni ich ciało niczym płaszcze. Poza tym doskonale znają swego przeciwnika i dysponują armią biorobotów, które w walce są wydajniejsze niż żywi ludzie, gdyż łatwo zastąpić utracone jednostki.
Ais i Zan, przy wielkiej pomocy Ramy, dowódcy trzeciej ekspedycji przechwyconej przez Sathama, nie mają jednak zamiaru się poddać. W tym albumie główne skrzypce należą właśnie do Ramy (skojarzenia z mitologią hinduską są jak najbardziej na miejscu), który okazuje się być nie tylko świetnym strategiem oraz oddanym żołnierzem, ale i genialnym przywódcą. To z jego inicjatywy zostają przeprowadzone ataki na wroga oraz skuteczne wykorzystanie nowych wynalazków Zana w walce przeciw biorobotom. Poza tym Rama nigdy nie pozostawia swych ludzi samotnych na placu boju, często samemu ruszając na pierwszą linię. Sporo ryzykuje, ale dzięki temu dodaje morale całej załodze.
Tym razem wyraźnie zmieniła się kreska. Jest ona delikatniejsza, mamy więcej szczegółów oraz znacznie bogatszą paletę barw. Sam styl nie uległ zmianie, jednak nowe podejście Polcha okazało się być strzałem w dziesiątkę. Postacie wydają się być bardziej żywe i mniej "sztywne", widać większą mobilność elementów otoczenia co przekłada się bezpośrednio na odbiór dynamiki akcji, szczególnie podczas obrazowania bitew. Te zaś potrafią być naprawdę rozbudowane, gdyż tym razem nie bronimy tylko pojedynczej bazy, a walki toczą się w kilku sektorach planety.
Walka o planetę to nowy wyznacznik kierunku rozwoju serii. Zamiast podchodów oraz akcji sabotażowych, prowadzących do jednej, krótkiej bitwy, mamy teraz otwartą wojnę i to na kilku frontach. Obie strony są w pełni zdeterminowane, nie odpuszczając ani na chwilę w walce o Błękitną Planetę. Każdy rzuca do boju wszystkie swoje zasoby, gdzie liczy się nie tylko siła ognia, ale także zmysł taktyczny. Na tle tego wszystkiego mamy do czynienia z zwykłymi ludzkimi dramatami, jak samotność, próba związania się z kimś czy żal po utracie bliskich. Dzięki temu trzeci tom Bogów z kosmosu czyta się jednym tchem i na długo zapada on w pamięci.
Ocena - 9,5/10
Akcja trzeciego tomu Bogów z kosmosu, dzieje się niedługo po wydarzeniach z drugiego tomu serii, gdzie Ais i jej przyjaciele pokonali Sathama, chcącego zaludnić Ziemię bezmózgimi monstrami. Mimo zaciekłej walki, przeciwnik niemal zrealizował swój plan, gdyż z dzieła Zana przeżyła tylko jedna ludzka para. W momencie uzyskana względnego spokoju, kosmici namierzają obcy statek międzygwiezdny, kierujący się na Niebieską Planetę, który wygląda na dzieło obcej im cywilizacji. Ląduje on w okolicach Indii, a wszelkie próby nawiązania kontaktu z jego załoga kończą się fiaskiem. Gdy Ais postanawia nawiązać bezpośrednie spotkanie, okazuje się, że okrętem dowodzi rasa inteligentnych owadów, chcących zagarnąć planetę tylko dla siebie. Rozpoczyna się zażarta walka, w której stawką jest nie tylko dzieło Zana, ale życie wszystkich gatunków zamieszkujących Ziemię.
Fabula w tym albumie jest jedną z najdynamiczniej poprowadzonych, pod kątem akcji, w całej serii. Mamy tutaj do czynienia z wielkimi bitwami, zarówno na ziemi jak i w powietrzu, próbą zrozumienia przeciwnika oraz ciekawie pomyślanym finałem. Trzeba przyznać, że przeciwnicy przybyszów z Des są zaprojektowani bardzo interesująco oraz w pewnym sensie demonicznie. Wysocy, o złowieszczo wyglądających głowach, odziani w szaty zakrywające w pełni ich ciało niczym płaszcze. Poza tym doskonale znają swego przeciwnika i dysponują armią biorobotów, które w walce są wydajniejsze niż żywi ludzie, gdyż łatwo zastąpić utracone jednostki.
Ais i Zan, przy wielkiej pomocy Ramy, dowódcy trzeciej ekspedycji przechwyconej przez Sathama, nie mają jednak zamiaru się poddać. W tym albumie główne skrzypce należą właśnie do Ramy (skojarzenia z mitologią hinduską są jak najbardziej na miejscu), który okazuje się być nie tylko świetnym strategiem oraz oddanym żołnierzem, ale i genialnym przywódcą. To z jego inicjatywy zostają przeprowadzone ataki na wroga oraz skuteczne wykorzystanie nowych wynalazków Zana w walce przeciw biorobotom. Poza tym Rama nigdy nie pozostawia swych ludzi samotnych na placu boju, często samemu ruszając na pierwszą linię. Sporo ryzykuje, ale dzięki temu dodaje morale całej załodze.
Tym razem wyraźnie zmieniła się kreska. Jest ona delikatniejsza, mamy więcej szczegółów oraz znacznie bogatszą paletę barw. Sam styl nie uległ zmianie, jednak nowe podejście Polcha okazało się być strzałem w dziesiątkę. Postacie wydają się być bardziej żywe i mniej "sztywne", widać większą mobilność elementów otoczenia co przekłada się bezpośrednio na odbiór dynamiki akcji, szczególnie podczas obrazowania bitew. Te zaś potrafią być naprawdę rozbudowane, gdyż tym razem nie bronimy tylko pojedynczej bazy, a walki toczą się w kilku sektorach planety.
Walka o planetę to nowy wyznacznik kierunku rozwoju serii. Zamiast podchodów oraz akcji sabotażowych, prowadzących do jednej, krótkiej bitwy, mamy teraz otwartą wojnę i to na kilku frontach. Obie strony są w pełni zdeterminowane, nie odpuszczając ani na chwilę w walce o Błękitną Planetę. Każdy rzuca do boju wszystkie swoje zasoby, gdzie liczy się nie tylko siła ognia, ale także zmysł taktyczny. Na tle tego wszystkiego mamy do czynienia z zwykłymi ludzkimi dramatami, jak samotność, próba związania się z kimś czy żal po utracie bliskich. Dzięki temu trzeci tom Bogów z kosmosu czyta się jednym tchem i na długo zapada on w pamięci.
Ocena - 9,5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz