28 lutego 2016

Agatha Christie: The ABC Murders

Wychowałem się na książkach Agathy Christie, dlatego chętnie sięgam po każdą ich ekranizację, w tym w formie gier. Studio Microids zabrało się za jedno z bardziej znanych dzieł pisarki, czyli ABC Morderstwo, wydanej w 1936 roku. W przeszłości już próbowano przenieść powieść na ekrany konsol w 2009, tworząc grę na Nintendo DS, która jednak przeszła bez większego echa. Tym razem dostaliśmy pełnokrwistą przygodówkę, rodzaju Point&Click, starającą się przenieść na ekran nie tylko wątek fabularny, ale również zachowanie wielkiego, małego Belga, w osobie detektywa Herculesa Poirot.

Alfabetyczny morderca

Główna oś fabularna gry jest dokładnie taka sama jak w książce. Hercules Poirot otrzymuje list od tajemniczego ABC, który wyzywa go na swoisty pojedynek. Podaje informacje o dacie i miejscu popełnienia morderstwa, dając detektywowi kilka dni na rozwikłanie zagadki. Ten jednak nie bierze na poważnie listu i jedynie zawiadamia policję. Gdy dochodzi do zabójstwa podąża na miejsce zdarzenia wraz z swym przyjacielem kapitanem Arturem Hastingsem, gdzie czeka już na nich inspektor Japp. Sprawa wygląda na prostą do rozwikłania, jednak seria kolejnych zabójstw szybko uświadamia Poirotowi, że ma do czynienia z człowiekiem nie tylko inteligentnym, ale również wyrachowanym.

Jeśli ktoś zna dobrze książkę to błyskawicznie przebije się przez zagadki jakie oferuje gra. Nie będzie też on zaskoczony tokiem śledztwa i występujących po sobie wydarzeń, gdyż te wiernie przeniesiono z kart powieści na ekran komputera. Co prawda brak tu kilku drugo- i trzecioplanowych postaci, jednak ich rolę przejął na siebie Hercules Poirot w wypowiadanych kwestiach dialogowych. W tym miejscu pojawia się drugie dno całej zabawy.


W trakcie rozgrywki będziemy zbierać punkty "Ego", gdyż belgijski detektyw jest, tak jak jego literacki pierwowzór, bardzo próżnym człowiekiem, kochającym symetrię oraz uważnym obserwatorem. Celem gry nie jest tylko rozwiązanie zagadki serii morderstw, ale również idealne wcielenie się w skórę małego Belga. Aby zdobyć maksimum punktów "Ego", należy zatem dobrze znać tą postać, gdyż każdy zły ruch z naszej strony spowoduje rozwleczenie śledztwa w czasie, inną reakcję otoczenia podczas rozmów i pozyskanie mniejszej liczby punktów lub nie zdobycie ich wcale. Jednocześnie nie można posiłkować się książka, gdyż forma dialogów jest nieco inna, co sprawia, że gracz sam musi wytężyć swoje szare komórki i poprowadzić rozmowę w odpowiednim kierunku.

Wybór kwestii dialogowych z początku może wydawać się bez znaczenia, gdyż ostatecznie i tak zdobędziemy potrzebne nam informacje. Z drugiej strony zachowanie się jak przeciwieństwo Herculesa sprawi, że zdobędziemy inne osiągnięcia (tu zwane Trofeami), zyskamy nowe ścieżki dialogowe, zaś nasi rozmówcy w późniejszym etapie gry będą nieco inaczej, choć tylko miejscami, nas traktować. podczas prowadzenia konwersacji pojawia się też w formie ulotnego dymku stan emocjonalny naszego rozmówcy. Świetnie nawiązuje to do literackiego przedstawienia zdolności detektywa, który zawsze poprawnie odczytywał reakcje swych rozmówców. Jednocześnie naprowadza to gracza na trop jak ma prowadzić konwersację aby w pełni wcielić się w Poirota.

Łamigłówki dla młodzika

Gra oferuje całkiem pokaźny arsenał zagadek. Mamy szukanie przedmiotów, wskazówek, liczb, otwieranie sejfów czy szkatułek-łamigłówek rodem z Chin. Czasami warto zapisywać sobie na kartce niektóre detale, gdyż w ten sposób nie będziemy musieli wracać się po kilka razy z jednego miejsca do drugiego. Jednak poza paroma zagadkami, gdzie trzeba wykazać się matematycznym sprytem, reszta jest dziecinnie prosta. Mogą one miejscami sprawić lekki problem kompletnym laikom, jednak fani pisarki czy weterani gier Point&Click nie będą mieli z nimi cienia problemu.


Bardzo ciekawą forma łamigłówki jest wytężanie szarych komórek detektywa w celu połączeniu śladów w nowy trop. Odbywa się to niejako w jego głowie, a całość przypomina trochę zwieńczenie neuronów. Na dole ekranu mamy listę zdobytych poszlak, u góry zaś pytanie jakie w myślach zadał sobie Poirot. W centrum zaś kilka miejsc na konkretne poszlaki które trzeba dopasować z listy, co w efekcie da nam nowy trop w całej sprawie. Nieraz nie trzeba czekać z zebraniem wszystkich poszlak, aby móc wpaść na nową wskazówkę, i samemu możemy z menu odpalić analizę. Ta również uruchamia się automatycznie gdy Poirot posiada już wszelkie ślady i szuka ich wspólnego mianownika.

Kolejną opcją, mającą najczęściej miejsce przed rozpoczęciem konwersacji lub świeżo po przybyciu na miejsce, jest obserwacja. Dostajemy na ekranie obraz lustrowanego terenu czy postaci i szukamy wskazówek mogących nam pomóc w śledztwie. Kiedy najeżdżamy na właściwy punkt, obraz się przyciemnia i rozmazuje pozostawiając ostrość tylko na interesującym nas szczególe. W dużej mierze przypadków są one oczywiste, ale czasem trzeba się trochę napocić w poszukiwaniach. Ostatnim pokrewnym elementem jest rekonstrukcja wydarzeń na miejscu zbrodni, którą możemy w dowolnej chwili ponownie obejrzeć w oknie głównym naszego profilu postaci, w sekcji "Dodatki". Tam też znajdziemy zdobyte Trofea oraz "Oś czasu" gdzie mamy możliwość obejrzenia przebiegu wypadków w kolejności chronologicznej.

Kryminał z dżentelmenami

Szata graficzna jest utrzymana w komiksowej konwencji, dzięki technice cel shading. Ciekawie oddaje to ducha drugiej połowy lat trzydziestych XX wieku w Anglii, nawiązując tym samym do książek Christie. W grze świetnie wypada otoczenie, scenografia i wszelkie przedmioty. Niestety animacja postaci już mocno trąci myszką. Jest sztywna, twarze mało ciekawe a ich mimika bardzo uboga. Da się to jednak przeżyć, gdyż na arenie mamy dużo brzydszych gier, co jednak nie jest powodem do radości.


Na wielki plus zasłużyli za to aktorzy podkładający głosy poszczególnym postaciom. Zadbano o wszelkie szczegóły, takie jak forma wypowiedzi, akcent czy wtrącenia specyficzne dla danej grupy społecznej albo osób. Dzięki temu wyraźnie czuć klimat kryminałów, sławnej angielskiej pisarki i łatwo zatopić się w fabule gry. Ta, podobnie jak książki Chriestie, nie jest zbyt długa, ale spokojnie wystarczy na 8-9 godzin zabawy. Do tego jeśli chcemy mieć odblokowane wszystkie osiągnięcia, to będziemy musieli grę przejść dwa razy, za każdym razem inaczej sterując poczynaniami wybitnego detektywa. Niestety oprawa muzyczna jest dość uboga. Brzmi ładnie, pasuje do klimatu snutej historii, ale zbyt często powtarzające się, krótkie utwory, w końcu stają się męczące. Szczególnie gdy utkniemy przy jednej z bardziej złożonych łamigłówek.
 
Porządne śledztwo 

Agatha Christie: The ABC Murders to porządna gra przygodowa typu Point&Click, która świetnie oddaje charakter literackiego oryginału, ale jednocześnie nie jest zbyt wielkim wyzwaniem dla mózgowców. Łamigłówki są proste jednak aby zdobyć maksymalny pułap punktów "Ego", trzeba naprawdę dobrze znać literacką postać detektywa. Dlatego mimo kilku irytujących wad, będę wracał do tej pozycji i czekam na kolejne przełożenia powieści Agathy Christie na ekran komputera. Ta gra nie jest w pełni dla każdego fana gier przygodowych, gdyż najwięcej przyjemności wyniosą z niej miłośnicy twórczości, brytyjskiej pisarki. Inni mogą poczuć niedosyt, choć jeśli nie znają książki, to finał tego śledztwa może ich mocno zaskoczyć.

Plusy:
+ umiejętne przeniesienie fabuły z książki na grę
+ różnorodne formy łamigłówek
+ wierne oddanie głównej osi fabularnej
+ postać Herculesa i zbieranie punktów jego "Ego"
+ świetny voice acting
+ mechanika Obserwatora i Szarych komórek
+ szata graficzna

Minusy:
- niski poziom trudności
- dla mózgowców może okazać się za krótka
- animacja postaci
- uboga ścieżka muzyczna
- aby w pełni poczuć klimat gry należy znać dzieła pisarki

Ocena - 7,5/10

2 komentarze:


  1. Główna oś fabularna jest wiernie przeniesiona z książki? Cóż, nie do końca. Brakuje przede wszystkim czwartego morderstwa, a gra jest na tyle krótka, że można by ją spokojnie przedłużyć o dodatkową godzinę albo dwie. Z kolei dodano, w moim odczuciu niepotrzebnie, wątki, które sugerują, kto jest mordercą (w książce było to niejasne do samego końca). W dodatku brakuje wielu postaci drugoplanowych, które wprowadzały głębię fabularną. Śledztwo jest pozbawione charakteru, brakuje dyskusji policjantów (w powieści Christie było ich kilku), wszystko załatwia sam Poirot. Nie wspomniałeś też o braku jakiejkolwiek swobody w przenoszeniu się pomiędzy lokacjami. Nie możemy opuścić danego miejsca dopóki nie zrobimy wszystkiego, czego żądają od nas autorzy. W połączeniu z bardzo łatwymi zagadkami (nie nazwałbym ich zróżnicowanymi, bo niemal wszystkie oparte są na spostrzegawczości, a nie na myśleniu) sprawia to, że trudno poczuć się prawdziwym detektywem.

    Jest jeszcze błąd logiczny na końcu. Dlaczego w jednej z końcowych scen analizujemy podejrzanych pod względem "szczodrości", skoro przypisanie mordercy tej cechy jest oparte na błędnym spostrzeżeniu, że nie pozwala on ukarać niewinnych za zbrodnie, których nie popełnili? W rzeczywistości był to przecież jedynie element sprytnego planu Clarke'a, nakierowujący policję na trop stworzonego przez niego "seryjnego mordercy". Żadnej szczodrości w tym nie ma, wręcz przeciwnie. A na tym etapie gry już o tym wiemy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Również uważam, że w grze było zbyt wiele wskazówek, które znacznie ułatwiły odgadnięcie mordercy (w porównaniu do książki). Ale ogólnie gra mi się podobała - i ten motyw z podkręcaniem wąsów w lustrze! :D

    OdpowiedzUsuń