13 sierpnia 2022

Zig Zap (Trefl)

Przez te lata promowania gier planszowych, ograłem masę tytułów. Ciężko dziś zliczyć ile. Na pewno wiele było zręcznościowych i Zig Zap nie odbiega od ogólnie przyjętego schematu. Czy to źle? Ani trochę, bowiem gra robi świetnie to, do czego ją stworzono - daje masę frajdy. 

Aby nie było tak różowo, gier ma kilka "plusów ujemnych", jednak nie zaważają one jakoś szczególnie na całokształcie. Największą jest cena, bowiem 65 zł za garść kart i trochę plastiku nieco boli. Jednak nieco, bowiem dziś, szczególnie patrząc na absurdalną inflację, nie jest to jeszcze wygórowana cena. Zatem da się ją przeżyć. A co mamy w pudle? Otóż talię kart, 4 plastikowe łapki, 4 opaski i zestaw 6 par uszu z tektury. Do tego plansza i 4 pionki plus instrukcja. Od strony wizualnej broni się mocno, podobnie jak jakościowo, choć co bardziej żywotne dziecko może niestety połamać łapki.



Zasady są banalne. Gracze losują pary uszu, zaczepiają je do opasek i hyc na głowę. Dostają też po łapce w kolorze opacki. W dogodnym miejscu przygotowujemy pole do wykładania kart, a obok ustawiamy planszę i pionki na polu startowym. Aby przesunąć pionek należy "sklepać" kartę ze zwierzęciem, którego uszy obecnie nosimy (tak, w trakcie zabawy gracze będą się wymieniać opaskami). Karty wykłada się naprzemiennie, wcześniej solidnie tasując talię. Jeśli ktoś poprawnie zdobędzie kartę to przesuwa pion na planszy i rozpatruje jego pole. W innym wypadku cofa się. Kto dotrze jako pierwszy do mety - wygrywa.

To w zasadzie wszystko. Proste, szybkie, ładne i przyjemne. Nic wyszukanego, ale za to potrafi dać masę radochy dzieciom, tak naprawdę zajmując je na długi czas. Gra bowiem cierpi na syndrom: jeszcze jednej tury, co tylko wydłuża jej żywotność. Zatem jeśli nie straszny wam hałas, bowiem ten zawsze towarzyszy tego typu zabawom, to polecam sięgnąć po Zig Zap. Co prawda dla mnie tytuł nie ma za wiele wspólnego z samą grą, ale co tam, liczy się frajda. A tej jest tutaj pod dostatkiem :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz