W moje ręce wpadły kolejne dwa tomiki opowiadań wydawanych przez Stowarzyszenie Novum. Tym razem mamy do czynienia z Wielkopolską oraz Gorzowem, a w tym materiale skupię się na tym drugim zbiorze. Jest on w pełni słowiański, odnoszący się do wierzeń ludowych oraz jedynie częściowo rozgrywający się w naszych czasach. Czy coś mnie zaskoczyło? W zasadzie tylko finał jednego tekstu, a tak poza tym było raczej dość klasycznie, co nie znaczy źle. To solidne opowiadania, choć przeczytawszy ich setki, jeśli nie tysiące, mam odczucie powtarzalności.
Zatem zacznijmy od tego co zaciekawiło mnie najbardziej. Jeśli idzie o całość, czyli styl, snutą opowieść, zakończenie itp, to u mnie wygrywa "U podnóża katedry" Joanny Łebkowskiej. Chyba głównie dlatego, że opisy bardzo przywodziły mi w pamięci kadry z pewnego komiksu, niestety (jeszcze) nie wydanego w Polsce, czyli "Legion" Salvadora Sanzy. Serio, mam nadzieję, ze w końcu ten komiks zawita do naszego kraju i to w solidnym, dużym wydaniu. Wracając jednak do opowiadania pani Joanny, to podobnie jak u Sanzy, jej opisy są bardzo obrazowe, przesycone grozą, a nie zwykłą przemocą, jakiej ostatnio za wiele w literaturze. Wiecie, chodzi o to, że w tym opowiadaniu naprawdę czuć strach postaci, które kryją się przed monstrami, co jest dowodem na to, jak można to opisać bez rozlewania na karce hektolitrów krwi.
Drugim tekstem, który bardzo mi podszedł, choć stylistycznie nie był już tak dobry jak ten wyżej wymieniony, to "Spotkanie pod Drzewem Kosmicznym" autorstwa Katarzyny Wieczorek. Urzekł mnie jego finał oraz przedstawienie kilku bóstw słowiańskich, natomiast stylistycznie w kilku miejscach lekko kulał. Z drugiej strony był bardzo dynamiczny i ciekawie skonstruowany od strony fabularnej. Bardzo też spodobał mi się sam początek opisujący czytelnikowi, gdzie jest główna bohaterka i jak bardzo ma przekichane w codziennym życiu.
Co do reszty opowiadań to po prostu były dobre. Dla mnie nie wyróżniały się niczym szczególnym. Ot solidna dawka naparzanki z wąpierzem, albo przedstawienie jednego z dawnych obyczajów ludowych. W tym drugim wypadku pokuszono się też o krótki fragment naukowy. Jest też wywiad i kontynuacja innego opowiadania, ale po ich lekturze jakoś szybko wyparowało mi to z głowy. Całość ozdobiono kilkoma grafikami, zwykle bardzo dobrej jakości. Szkoda tylko, że grafika Anny Kowalczewskiej z przecudną gadzią wersją kardynała szkarłatnego (kto nie wie co to za ptaszysko, niech poszuka) jest taka maleńka. Praca jest obłędna i powinna zajmować luzem przestrzeń dwóch stron w tym albumiku.
I tak się to prezentuje. Dobry, solidny produkt z dobrymi opowiadaniami. Nic co by mnie specjalnie zaskoczyło, ale jednak czytało się przyjemnie i miło spędziło czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz