17 lipca 2021

Imaginarium opolskie #1/2021

W tym roku wystartowały dwa czasopisma poświęcone opowiadaniom fantasy. Są nimi Imaginarium opolskie oraz LandsbergON wydane przez Stowarzyszenie na rzecz innowacji społecznych: NOVUM. Sponsorem pierwszego jest miasto Opole, na co wskazuje sam tytuł, drugiego natomiast Gorzów Wielkopolski. W tym materiale zajmiemy się magazynem z pierwszego miasta, zawierającego pięć opowiadań. Każde ocenię osobno w kolejności takiej, jak zostały wydrukowane w czasopiśmie. I tak, uprzedzając pytanie - są one różnorodne pod kątem treści, stylu, ale także jakości wykonania.

OKŁADKA I GRAFIKI

Zanim jednak przejdziemy do opowiadań, to skupię się na warstwie graficznej. Zdjęcie do okładki wykonał Paweł Uchorczak. Jest ono CUDOWNE!!! Widziałem je już wcześniej na jakiejś wystawie i zainspirowało moją żonę, która amatorsko bawi się w fotografię, do zrobienia własnej sesji zdjęciowej na moście. Czuć klimat, który dobrze oddaje charakter opowieści zamieszczonych w tym numerze. W środku znajdziemy jeszcze jedno, mega klimatyczne, zdjęcie Pawła Uchorczaka oraz dwie grafiki - pierwszą Karoliny Lisek, a drugą Aleksandra Fajlerta. Obie prezentują zupełnie inny styl oraz temat, przez co ciężko mi wybrać ulubieńca, ale jeśli bym musiał to padłoby na Karolinę Lisek. Jej rysunek jest przesłodki. Zresztą spójrzcie sami :)



OPOWIADANIE 1

Tytuł: Namiastka przeszłości
Autor: Szymon Drzymała
Gatunek: Nuklearne post-apo

Zaczynamy klasycznie, ale nie do końca. Trafiamy do ruin Opola, które w pewnym stopniu przetrwało wojnę nuklearną. W skrócie - obrazki wprost wyjęte z Fallout czy Wastelnad. Dla mnie bomba, bo jestem zagorzałym fanem obu serii gier. Dostajemy więc zniszczone miasta porośnięte roślinnością, zmutowane zwierzęta, w tym wypadku owady, a konkretniej cykady, samotnego wędrowca oraz szalonego szamana, który pociągnął o jeden łyk radioaktywnej wody za dużo. Większość historii rozgrywa się w Muzeum Polskiej Muzyki, czy też raczej jego resztkach. Od razu stanęły mi tutaj sceny z Falout 3 albo Fallout New Vegas, gdzie jako gracz właziłem do opuszczonych ruin w poszukiwaniu artefaktów z przeszłości. Po drodze należało uważać na wszelkiej maści zmutowane oraz przerośnięte paskudy, gotowe urwać ci głowę z byle powodu.

W tej historii dostaję dokładnie to samo, zatem jako gracz i miłośnik takich opowieść zostałem niezwykle mocno połechtany. Do tego koniec historyjki mnie zaciekawił, a sam powód dlaczego nasz samotny podróżnik wyruszył do muzeum też nie jest głupi. Trzyma się to wszystko ram, ocieka klimatem i czyta się szybko. Zdecydowanie za szybko, bo po skończonej historyjce musiałem choć przez chwilę wrócić do radioaktywnych pustkowi w Fallout New Vegas aby postrzelać do zmutowanych robali.

KLIMAT - 8/10
FABUŁA - 7/10
POSTACIE - 6/10
ŚWIAT - 8/10

OPOWIADANIE 2

Tytuł: Serca zamarzają szybciej
Autorka: Katarzyna Rapacz
Gatunek: Klimatyczne post-apo

W mojej opinii najsłabsze opowiadanie z całego zbioru, co nie znaczy, że jest to szrot. Zacznijmy od minusów, bo te niestety rzucają się w oczy jako pierwsze. Mamy tutaj szereg nielogicznych elementów, głównie dotyczących zmian klimatycznych. Widać, że autorka nie odrobiła na tym polu solidnie pracy domowej. Ja wiem, że w wielu filmach, książkach i grach ogólnie realizm jest kwestią umowną, ale tutaj niestety niekonsekwencja razi po oczach. Po pierwsze mamy założenie, że na całym globie drastycznie spadła temperatura, jednak w rejonach arktycznych czy ogólnie zimnych, ta zmiana nie była zbyt odczuwalna. Cóż - jest to mówiąc wprost bullshit. Gdy w 1883 roku wywalił wulkan Krakatau, to przez 2 lata mieliśmy klęski nieurodzaju. Gorzej wypadło to jedynie w roku 1815 kiedy wybuchł wulkan Tambora. Wtedy doprowadziło to do spadku globalnej temperatury o mniej więcej 0,4 stopnia w skali Celsjusza, a rok 1816 był nazwany rokiem bez lata. W rejonach wysokogórskich oraz około polarnych i polarnych zanotowano wręcz rekordowo niskie temperatury, tak mordercze, że ludzie zamarzali w domach. A to tylko kilka takich przykładów, potwierdzonych w wieloletnich badaniach.

Tymczasem w opowiadaniu Katarzyny Rapacz otrzymujemy informację, że na całym świecie temperatura spadłą drastycznie. Ja wiem, że Snowpiercer jest fajny, ale przy nim Pojutrze wypada bardziej sensownie i realistycznie. A najlepiej się tutaj wzorować grą Frostpunk, choć i ona jest bardzo mocno naciągana. Tymczasem w historyjce akcja jest osadzona na Islandii, ludzie żyją w koloniach i zdaje się, że najcieplejszy okres, mający -34 stopnie w skali Celsjusza, to taka sielanka. W tych realiach tamten region powinien być tak skuty lodem, że życie byłoby na nim niemal niemożliwe. A mimo to jakimś cudem w opowiadaniu ludzie polują na... uchatki. Serio? Uchatki? Foki, jeszcze zrozumiem, ale uchatki. To tak jakby powiedzieć, że wąż i żmija to to samo bo wygląda podobnie.

Tak narzekam i narzekam, ale muszę przyznać, że sama konstrukcja wątku fabularnego miała sens. Czytelnik poznaje historię z punktu widzenia pewnego Islandczyka, na którego ziemie trafili uchodźcy ze zniszczonych kataklizmem rejonów. Z czasem stworzył tam silną społeczność, ale jak to bywa nieraz ktoś potrafi w takiej grupie bruździć. Jednak natura jest okrutna i zawsze upomni się o swoje. TO JEST SUPER. Tylko, że ubrane w bardzo słabe szaty jeśli idzie o stylistykę świata przedstawionego. Zresztą gdyby nie postać wspomnianego Islandczyka, to zasnąłbym nad tym tekstem. Szkoda, bo potencjał drzemie w nim ogromny, ale w moim odczuciu całość wymaga solidnej przebudowy.

KLIMAT - 2/10
FABUŁA - 5/10
POSTACIE - 7/10
ŚWIAT - 3/10

OPOWIADANIE 3

Tytuł: Zmora
Autorka: Paulina Jasik
Gatunek: obyczajowy/horror

I tutaj mamy dowód JAK pisać ciekawe, klimatyczne, a przy tym fikcyjne historie. Z jednej strony znany wszystkim motyw o tajemniczej zjawie, porywającej ludzi. Co prawda tempo w jakim znikają jest dość przytłaczające, szczególnie po przełożeniu na liczbę mieszkańców Opola, ale powiedzmy, że przymknę na to oko. Niemniej wątpię aby ludzie w panice nie opuścili masowo miasta gdyby wyparowało bez wieści kilkudziesięciu policjantów i wojskowych podczas obławy. Z drugiej jednak strony mamy tutaj niesamowity klimat mroku, spotęgowany realiami w jakich żyje główna bohaterka. Otóż jej mąż to tyran, który ją bije, zmusza do pewnych rzeczy i ogólnie ma tyle kasy, że nikt go nie tknie. Wypada to rewelacyjnie w odniesieniu do miasta targanego koszmarem zjawy terroryzującej jego ulice nocą. Gdy dorzucimy do całości tajemniczy list sprzed ponad stu lat opisujący podobne wydarzenie, sytuacja robi się jeszcze ciekawsza.

Tak. Ta historia to rewelacyjny przykład jak wykorzystać oklepane motywy, połączyć je w nieco inny sposób i dostać coś nowego. Na swój sposób unikalnego. Bo przecież, jeśli ktoś głębiej siedzi w filmach, książkach, grach czy komiksach to spotkał już podobne motywy. Ale tutaj jest to podane w zupełnie inny sposób, inaczej przyprawione i z nowymi dodatkami. Tak właśnie powinno się pisać ciekawe horrory. Dla mnie jest to najlepszy tekst w całym zbiorze.

KLIMAT - 9/10
FABUŁA - 8/10
POSTACIE - 9/10
ŚWIAT - 8/10

OPOWIADANIE 4

Tytuł: Kiedy czarownice tańczą
Autor: Olaf Pajączkowski
Gatunek: Fantasy

Drugi bardzo mocny tekst, który w zasadzie dorównuje poprzedniemu opowiadaniu. Dwoje naprutych niczym Messerschmitt studentów, środek nocy i ulica Piastowska. Jeden z nich bardzo chwiejnym krokiem stara się wrócić do domu. Nie jest to wcale takie proste zważywszy na jego stan. Przypadkiem natrafia na tajemniczego jegomościa, który opowiada mu dziwną historyjkę o wolnomularzach i loży "Psyche". Ponoć została zniszczona dawno temu, ale  raz w roku czarownice przywołują duchy podczas swego sabatu. Wtedy żywi mogą pomóc umarłym. Nasz bohater nie za bardzo orientuje się w sytuacji, ale ochoczo godzi się pomóc w zadaniu będącym zdaniem tajemniczego jegomościa testem odwagi. 

Jest nim w istocie, bo echa przeszłości dopadają pijanego studenta szybciej niż się spodziewał. Akcja jest wartka i dość zaskakująca, a finał naprawdę udany. Czuć tutaj klimat mroku oraz magii. Nie takiej z współczesnych książek fantasy, a raczej tej z XIX wieku, z historii o Kubie Rozpruwaczu i zjawach. Bardzo mi to podpasowało i dlatego chętnie przeczytałem ten tekst dwukrotnie.

KLIMAT - 9/10
FABUŁA - 8/10
POSTACIE - 8/10
ŚWIAT - 8/10

OPOWIADANIE 5

Tytuł: Błędne koło
Autorka: Meg Spyhigh (pseudonim)
Gatunek: fantasy-psychologiczny

Na koniec kolejne solidne opowiadanie, tym razem w temacie życia pozagrobowego. Czytelnik niemal od razu orientuje się, co się święci, podobnie jak główna bohaterka. Choć ona przez pewien czas bawi się swymi nowymi "mocami". Byciem niewidzialną, słyszeniem rozmów z daleka, przenikaniem przez obiekty czy teleportacją. Naprawdę zręcznie to ubrano w jej przemyślenia oraz cały watek życia pozagrobowego. Do tego cudowna scena nad jej zwłokami, gdzie wyrzuca innym, jak ją ubrali. Miodne.

Całość mnie naprawdę mile zaskoczyła, bo nie spodziewałem się takiego finału. Jest nie tylko interesujący, ale też mocny w wydźwięku. Pięknie też wieńczy cały zbiór oraz pierwszy numer magazynu. Mam nadzieję, ze w przyszłości pojawi się więcej takich historii.

KLIMAT - 8/10
FABUŁA - 8/10
POSTACIE - 8/10
ŚWIAT - 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz