Daltonowie ponownie uciekli z więzienia i tym razem ruszyli na północ. Konkretniej do mroźnej oraz bardzo gościnnej Kanady. Ich tropem rusza niezmordowany Lucky Luke, a towarzyszy mu najgłupszy pies świata - Rintinkan, zwany po polsku Bzikiem. Osobiście wolę to pierwsze imię, bo lepiej oddaje charakter tego kłapoucha o bardzo małym rozumku. Jednak nasi bohaterowie nie zdają sobie sprawy z tego, jak zwodnicza potrafi być kanadyjska zima. A ta szybko daje się we znaki, podobnie jak Daltonowie.
Już na pierwszych stronach uważny czytelnik spostrzeże rękę geniusza w osobie Rene Goscinnego. Jeden z ojców przygód o niepokonanych Gallach wiele lat współpracował z twórcą Lucky Luke'a, tworząc naprawdę wspaniałe komiksy. Rewelacyjnie wyśmiewali on przywary poszczególnych grup społecznych, politykę oraz zabobony. Ich prace po prostu się nie starzeją. Nadali też nowego wymiaru postaciom zwierzęcym w tym szczególnie Jolly Jumperowi oraz Bzikowi.
Ten pies zawsze mnie rozbawia do łez, ale tutaj potrafił przejść samego siebie. Podobnie zresztą jak Daltonowie, którzy rozumem nigdy specjalnie nie grzeszyli. Szczególnie najwyższy z nich. W tym albumie aż nader często pakują się w kłopoty właśnie z tego powodu. Lucky Luke ma przez to ręce pełne roboty, ale też ubaw co nie miara, gdy Daltonowie pakują się co rusz w nową zaspę śnieżną.
Ach, Kanada :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz