4 kwietnia 2021

Spoiler Alert: Godzilla vs Kong

W końcu udało mi się obejrzeć "Godzilla vs Kong", czyli jeden z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie filmów w tym roku. Chciałem dostać prostą rozwałkę, pełną efektów, bzdurek i z minimalnym wpływem wątku ludzkiego na fabułę. W zasadzie to właśnie otrzymałem, choć niedosyt pozostał. Dlaczego? Bo ten film KONIECZNIE należy oglądać w kinie. Tak. Na ogromnym ekranie, gdzie starcia pomiędzy trzema bohaterami tego filmu, naprawdę mają sens.

Do tych, zapewne nielicznych, co nie widzieli jeszcze filmu, uprzedzam - będą drobne spoilery. Choć na You Tube jest w zasadzie już wszystko pokazane :)

Zatem mamy Godzillę, mamy Konga, mamy kilka innych bestii występujących epizodycznie oraz mamy Mechagodzillę. Nie była dla nikogo zaskoczeniem, bowiem już pierwszy zwiastun zdradzał jej nadejście, a w dniu premiery filmu internet wręcz zalała fala filmików poświęconych temu tytanowi. I mimo tej wiedzy - stalowe monstrum robi wrażenie. Gdy pojawia się po raz pierwszy na ekranie rozrywając swoją ofiarę to aż chce się krzyczeć z euforii. Na taką Mechagodzillę czekałem od wielu lat. Jest potężna, szybka, mordercza i wygląda obłędnie.



Wróćmy jednak do dwójki głównych bohaterów z plakatu. Od samego początku kibicowałem Kongowi, choć czułem w kościach, że z wiadomych przyczyn scenariusz będzie raczej po stronie Godzilli. Rzeczywiście tak jest, ale władca Skull Island nie daje sobą pomiatać i nieraz ma sporo do pokazania. Szczególnie w finalnej batalii trzech tytanów, które niemal rozrywają Hongkong na strzępy.

Tak naprawdę większość fabuły krąży jednak wokół Konga i to bardzo mi się podobało. Godzilla robi tutaj za "potwora" tratującego wszystko na swej drodze. Jest niczym wygłodzona i rozdrażniona bestia. Prawdziwym antagonistą jest oczywiście chciwa korporacja, zaś Kong tak naprawdę znalazł się między młotem a kowadłem i szuka swojego miejsca na Ziemi. Dlatego bardzo szybko poczułem sympatię do tej postaci i tym usilniej właśnie jej kibicowałem przez cały czas.



Co zaś się tyczy wątku ludzkiego, to mocno go ograniczono względem poprzednich produkcji z Monster Verse. Mam przez to mieszane odczucia, bowiem "Kong: Wsypa Czaszki" jest dowodem na to, że ludzie w tym uniwersum nie tylko mogą być umieszczeni sensownie, ale też dużo wnieść do fabuły. Ta sztuka nie udała się w dwóch poprzednich filmach z Godzillą, gdzie wątek ludzki był sztuczną, nastoletnią dramą nużącą widza i wytracającym tempo akcji. Tym razem jest zupełnie inaczej, bo ludzie robią za statystów z jednym, malutkim wyjątkiem. Chodzi o dziewczynkę komunikującą się z Kongiem za pomocą języka migowego. Jest napisana świetnie i rewelacyjnie zagrana. W praktyce tworzy unikalną więź z królem Skull Island, co czuć na każdym kroku.

Reszta postaci ludzkich w praktyce mogłaby nie istnieć. Nie irytują, ale też nie śmieszą, a co najwyżej umierają podczas spektakularnych walk. Ich rola też zmienia swój charakter na mniej dramatyczną i poszła w kierunku klimatu kina lat 90-tych XX wieku. Ni to dobre ni to złe, ot nijakie. Bowiem gdy na planie pojawia się jakikolwiek tytan widz z miejsca zapomina, że rozgniata on swymi łapami ludzkie mrówki.



Ten film cierpi na wiele wad, ale jakoś szybko przestałem na nie zważać. Logika nieraz skrzypi aż zanadto, aktorzy są i na tym ich rola się kończy, a jakiekolwiek, choćby szczątkowe, prawa fizyki to mrzonka. Niemniej nie oczekiwałem tych elementów od tego filmu. Chciałem jedynie efektownej rozpierduchy i to właśnie dostałem. Żałuję jednak, że z powodu pandemii przyszło mi obejrzeć tą produkcje na ekranie telewizora. Jest absolutnie warta każdych pieniędzy aby zobaczyć ją w kinie z kubłem popcornu oraz butelką słodkiego napoju. Na ogromnym ekranie, gdzie publika będzie wiwatować gdy tytani zaczną się z sobą ścierać rozrywając wszystko na strzępy. Dlatego gdy w końcu kina zostaną otworzone, to wyłożę każdą sumę aby móc jeszcze raz obejrzeć to widowisko. Tyle że tym razem tak, jak powinienem to zrobić za pierwszym razem. Bo tytani zwyczajnie na to zasługują.

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz