28 grudnia 2020

Zamek zwierzęcy #1

Bardzo długo odkładałem napisanie tego tekstu. Może za długo. Czemu? Bowiem wnioski jakie wyciągnąłem z pierwszego tomu "Zamku zwierzęcego" oraz przedmowy jego scenarzysty, Xaviera Dorisona, mogą okazać się dla wielu kontrowersyjne. Wręcz radykalne. Cenię i zawsze będę cenił Dorisona za jego talent, ale mam wrażenie, że tym razem patrzy trochę naiwnie oraz, tak jak wielu ludzi, nie chce widzieć wielu prawd przekazanych nam prze Orwella. Pamiętam jak w liceum i na studiach miałem inne spojrzenie na prace Orwella i nie pasowało to do ogólnie przyjętego kanonu, który nam wpajano. Wszak profesorzy i MEN wiedzą lepiej, co autor miał na myśli i chciał przekazać swym czytelnikom. Szkoła nauczyła mnie wielu złych rzeczy, w tym tego, że nie należy kwestionować jedynego słusznego punktu widzenia. Nie wolno mieć własnego zdania. I to właśnie o tym, ale też kilku innych sprawach, będzie ten tekst.

Oceniając sam komiks, powiem krótko. Jest genialny. Zarówno od strony wizualnej, literackiej jak i kontynuacji będącej hołdem dla "Folwarku zwierzęcego". Z jednej strony mamy tutaj tonę rzucających się w oczy nawiązań do oryginału, z  drugiej natomiast autorzy dorzucili sporo od siebie. "Bezkrwawą" rewolucję. Nadzieję. Wiarę, że można za pomocą śmiechu pokonać strach i zyskać wolność oraz równość. Dorison nazwał to "Cudem", ja określiłbym to "Iluzją".



Xavier Dorison podzielił się swymi przemyśleniami w przedmowie do tego komiksu. Napisał tam wiele pochlebnych słów na temat "Folwarku zwierzęcego" oraz ponadczasowości tej książki, ale też zwrócił uwagę na to, że reżim da się pokonać. Jako przykłady bezkrwawej rewolucji podał między innymi Polskę  i rolę pewnego elektryka w uzyskaniu "niepodległości". Osobiście jednak uważam, że jego analizy są błędne. Spójrzmy na nie zatem bardzo chłodnym okiem.

Czy Lech Wałęsa ocalił nasz kraj i pokonał komunizm? Nie. Wiemy, że był agentem aparatu państwowego i wykorzystując tłum oraz Solidarność, dokonał "przewrotu", po czym przejął władzę. Gdy jednak w rządzie była przewaga polityków myślących inaczej niż on i jego zausznicy, rozwiązał rząd. Obsadził stołki zaufanymi "przyjaciółmi" i ci ludzie nadal na nich siedząc żrąc się między sobą oraz wychowując pokolenie posłusznych następców. Innym przykładem był Mandela, który rzekomo doprowadził do pokojowego pojednania Afrykanerów z czarnoskórą ludnością. Znów jest to kłamstwo bo dziś wiemy ile krwi miał na rękach ten człowiek. Dalej jest wspomniany zamordowany Luther King. Według Dorisona pastor oddał życie za walkę o równe traktowanie wszystkich ludzi w Ameryce. Naprawdę? To dlaczego walczył tylko o czarnoskórych obywateli, zaś kompletnie ignorował metysów, Azjatów czy rdzennych mieszkańców kontynentu, których prawie eksterminowano. Po dziś dzień mówi się tam o równości, ale gdy sprawa dotyczy Indian, to wszelkie władze i liberalni obywatele nabierają wody w usta. Morderstwo lub gwałt na Indiance nie budzi zainteresowania mediów oraz polityków, ale gdy biały policjant zabije czarnoskórego gangstera, wtedy mamy rewoltę, obalanie władzy i podpalania miast w ramach protestów. Wtedy cały świat staje po stronie gwałciciela, ćpuna i przestępcy bo był czarny.



No i najważniejszy przykład, poruszony fabularnie w prezentowanym tutaj komiksie. Indie i odzyskanie przez nie niepodległości. Upadek wielkiego Imperium Brytyjskiego. Czy aby na pewno miało to miejsce? Czy naprawdę Wielka Brytania upadła? Czy nie trzyma przypadkiem łapy na diamentach i transporcie? Przypomnijmy sobie jaka była batalia wielkich mocarstw o podpisanie umów handlowych z Anglią po ogłoszeniu Brexitu. Jakoś nie wydaje mi się, że Mahatma Gandhi osiągnął zamierzony cel tylko i wyłącznie drogą pokoju. Podobnie jak Wałęsa, Luther King oraz Mandela. Każdy z nich miał krew na rękach. Każdy z nich nosił maskę omamiając ludzi, dając im nadzieję. Iluzję wolności. I robił to tylko i wyłącznie dla własnych korzyści odpowiednio kreując swój mit, dokładnie tak samo jak współcześni wielcy władcy. Tak samo jak niegdyś Hitler, Churchill czy Stalin.

I o tym właśnie pisał Orwell. Na wierzchu widać było dyktatora. Zło w najczystszej postaci. Napoleona. Ale co było pod spodem? Co kryło się za maską strachu? Wiara w największe kłamstwo ludzkości - demokrację. W iluzję władzy ludu. Czy tego nie mamy dzisiaj? Czy dziś faktycznie głos większości ma znaczenie? Nie. Wystarczy krzyknąć odpowiednie hasło i już społeczeństwo, media i politycy tracą rozum. Xavier Dorison w swej przedmowie do "Zamku zwierzęcego" napisał takie oto zdanie:

George Orwell trafił więc w samo sedno. Lecz nie był wstanie dostrzec wszystkiego.



Osobiście uważam to zdanie za błędne. Orwell dostrzegł więcej, znacznie więcej niż pozwalają nam myśleć językoznawcy oraz media. Dostrzegł obłudę demokracji. Narzędzia, którym dyktatura potrafi rządzić i niewolić masy w imię dobrobytu jednostek. Przewidział też rewolucję, która pożera swe dzieci, a Dorison stara się pokazać jej bezkrwawą wersję. Niestety przy tym zapomina o istotnym elemencie - ci wielcy głosiciele pokoju sami wykorzystali demokrację do zniewolenia mas. Zrobili to jednak umiejętniej od swych poprzedników. Zamiast prymitywnej siły i strachu dali ludziom nadzieję. Pomogli najuboższym, wykorzystując do tego pracę najzaradniejszych. Sami jednak nie zrezygnowali z wygód. Nie dali nic od siebie. Nie przestali być dyktatorami. Głosem i wolą ludu, który zawsze na nich głosuje, no bo przecież nie ma nikogo innego.

Dlaczego zatem uważam "Zamek zwierzęcy" za genialny, skoro nie zgadzam się z stanowiskiem scenarzysty komiksu? Bo nieświadomie, a może i świadomie, pokazał w nim to, o czym pisałem wyżej. Bo pod postacią szlachetnego szczura, głoszącego ideę, wykorzystującego innych aby nieśli słowo wolności, przedstawia proces, który doprowadził Polskę i wiele innych krajów do obecnego stanu. Do sytuacji, gdzie iluzja nazywana demokracją ma większą siłę głosu niż rozsądek. Gdzie wystarczy ciepły kąt, pełna miska i możliwość głośnego obśmiewania władzy aby społeczeństwo potrafiło przymykać oko na korupcję, cenzurę, dyktaturę i niszczenie ludzi, którzy śmią myśleć inaczej. Którzy mają swoje zdanie, odbiegające od tego co mówią media, politycy i szkoła. Taki był właśnie Orwell i to przekazał w swych dziełach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz