Co się stanie, gdy zbrodniarz zapragnie być Bogiem? Zwykle w kryminałach czy thrillerach wszyscy szukają takiego zwyrodnialca. Gorzej, gdy okaże się nim ktoś, kto powinien stać na straży prawa. Ktoś kto ma kierować ludźmi, wydawać uczciwe osądy, pomagać poszkodowany i karać winnych. Jeśli taki system uzna się za niepodzielnego władcę, wtedy następuje paradoks. Obrońca zamienia się w kata, a stróże prawa w jego egzekutorów. Ten i kilka innych kwestii porusza właśnie seria poświęcona przygodom Akane Tsunemori, choć niechybnie jej czas dobiega końca.
W końcu czytelnicy poznali prawdziwy cel antagonisty tej serii, gdyż ten wyłożył wszystkie karty na stół. Jego przeciwnik też postanowił pokazać swoją prawdziwą twarz, co było dość zaskakujące, choć znałem sporo sekretów systemu Sybilli z finału poprzedniej serii. Niemniej nie ujawniono wtedy wszystkich elementów znacznie większej układanki. Kto tak naprawdę zaprojektował system, jaki miał w tym cel, oprócz oczywistej kontroli społeczeństwa, i kogo jest wstanie poświęcić, aby tylko udowodnić, ze Akane Tsunemori może upaść.
Nasza dzielna inspektor ma jednak kilka asów w rękawie, a jej przeciwnicy nie zawsze są uważni. Z drugiej strony żadna ze stron nie waha się mordować, byle tylko zachować w tajemnicy (do czasu) poszczególne elementy tej układanki. Czwarty tom wszedł już na tak wysoki stopień złożoności całej sprawy, że faktycznie miejscami to bardziej fikcja niż nauka, choć oczywiście nadal widać w tej serii mocne odniesienia do realiów tego świata. Szczególnie społeczeństw dużych, zurbanizowanych i zaawansowanych technologicznie miast, gdzie kamery są na każdym kroku, a wyroki zapadają z automatu.
Czas jednak zmierzyć się z finalnym albumem i zamknąć raz na zawszę historię "Psycho-Pass 2". Czy Będzie to też koniec Akane Tsunemori? Nie wiem, ale nie ukrywam, że to możliwe. Finalny rozdział z czwartego tomu jest przerażający, zdradza bardzo dużo i pokazuje jeszcze jedna ważną rzecz - obłudę ludzi władzy. Ta jest nam doskonale znana z dnia codziennego, przy czym pewnie społeczeństwa danych krajów nie znają nawet połowy prawdy o tym, co robią ich rządy. Zresztą nie jestem pewien, czy chciałbym wiedzieć, bo przecież są oni jak system Sybilli - bezkarni. A może jednak nie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz