2 listopada 2019

Smerfy i maszyna snów

W dzisiejszych czasach postęp technologiczny jest wręcz oszałamiający. Szczególnie w zakresie cyfryzacji, co wręcz widać gołym okiem. Nigdy bym nie przypuszczał, że historia o Smerfach, bardzo umiejętnie będzie potrafiła przestrzegać przed pewnym zjawiskiem, związanym z cyfrową rozrywką. Mianowicie uzależnieniem od obrazu. Od wirtualnych marzeń, które wydają się być tak bardzo rzeczywiste, że aż prawdziwe. Które działają niczym narkotyk. A jednak tak się stało i tak oto "Smerfy i maszyna snów", to idealny przykład na to, jak łatwo zatracić się w wyimaginowanym świecie.

W dzisiejszych czasach bardzo łatwo o rozrywkę wszelkiej maści, szczególnie tą wirtualną. Łatwo się też w tym zatracić. Podobnie jak Smerfy zatraciły się w swoim świecie marzeń, za sprawą magicznej tablicy i okularów. Niestety nie przypuszczały, że każdy sen na jawie ma swoją cenę, a tą podyktował czarodziej sterujący tablicą. Smerfy szybko uległy pokusie i nawet Papa Smerf szybko zatracił się we własnych marzeniach. Tylko ważniak, dzięki swej wadzie wzroku, był odporny na urok, więc to na niego spadło uratowanie wioski przed zagładą.

Jej symptomy pojawiły się szybko. Smerfy zaniedbywały swoje codzienne obowiązki, harowały na koszt utrzymania w działaniu magicznej tablicy i spędzały przed nią każdą wolną sekundę. Czy nie brzmi to znajomo? Ileż razy sami wpadamy w taka pułapkę oglądając serial albo grając w grę. Nawet przeglądanie głupich komplikacji filmików na YT potrafi pożreć dziennie kilka godzin. Potem szybko do pracy, aby zarobić na utrzymanie internetu oraz prąd, i wracamy w to błędne koło. Zaniedbujemy relacje z innymi ludźmi, własne zainteresowania, zdrowie i tak dalej. Byle tylko wyimaginowany sen się jeszcze na chwilę ziścił. Oto narkotyk XXI wieku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz