Nie często można w Polsce natrafić na komiksy detektywistyczne osadzone w XVII wieku. Czasy płaszcza i szpady najczęściej trafiają do klasycznych produkcji przygodowych, ale w tym wypadku jest inaczej. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że wydawnictwo Scream Comics opublikowało u nas dwa z pięciu tomów całej opowieści i... nie widać na horyzoncie kontynuacji. Z jednej strony w prezentowanej tutaj dylogii mamy pełne rozwiązanie poruszanej sprawy, która rozgrywa się w dwóch miejscach - Anglii oraz Batawii. Z drugiej zaś czuć ogromny niedosyt. Zatem czy warto sięgać po ten tytuł? Cóż, to kwestia dość złożona, na którą postaram się odpowiedzieć w tym materiale.
Zagadka kryminalna dotyczy śmierci angielskiego szlachcica mającego spore wpływy na królewskim dworze. Zginął on na Jawie, zaplątany w sprawy Holenderskiej Kompanii Wschodnioindyjskiej (w skrócie VOC), która w tamtym okresie posiadała najpotężniejszą flotę na świecie. Śladem zbrodni rusza śledczy koronny J. Eddington, a blisko dwadzieścia lat później na jego dziennik natrafia inny śledczy korony major Arthur J. Joyce. Okazuje się, że sprawa makabrycznego morderstwa, które stara się rozwiązać major, jest w jakiś sposób powiązana ze śmiercią szlachcica, który zginął na Jawie, a wszystkie tropy prowadzą do VOC.
Czytelnik poznaje cała zagadkę z dwóch punktów widzenia jednocześnie. od strony koronnego śledczego, który przybył na Jawę w 1643 roku, blisko dwa lata po śmierci ulubieńca dworu, oraz w 1663 roku, gdzie major natrafia na zmasakrowane ciało u brzegu rzeki Ouse. Od razu widać, że obie sprawy są powiązane, ale nie jest łatwo poskładać całość w sensowne rozwiązanie. Niemal do samego końca brak nam kluczowych elementów układanki, a wiele tropów okazuje się prowadzić donikąd. Taka zabawa w kotka i myszkę z czytelnikiem, bardzo mi się spodobała i jest naprawdę ciekawie poprowadzona. To ogromna zaleta dla tej serii, bo gdy w końcu dochodzi do konfrontacji z prawdą, to jest niezwykle ciekawa i mniej sztampowa niż początkowo sądziłem.
Tutaj pojawia się jednak pewien problem. Prowadzone śledztwo zostaje zakończone, ale w jego trakcie jest wspomniane inne, nierozwiązane śledztwo sprzed lat. Przewija się ono sporadycznie, jednak finał rozpala oczekiwania na jego poznanie i.... na polskiej scenie komiks się urywa. Przełożono u nas bowiem tylko dwa z pięciu albumów, a warto by wydać całość w jednym albumie zbiorczym. Czy taki powstanie, możemy tylko spekulować, ale osobiście mocno w to wątpię. Szczególnie patrząc jak powoli Scream Comics Wydaje nowe rzeczy i na czym się skupia. "Krew tchórzy" to specyficzna literatura, która raczej w Polsce nie znajdzie zbyt szerokiego spektrum odbiorców. Szkoda jednak, że wydawca przerwał tak naprawdę całość w połowie.
Chciałbym kiedyś przeczytać całość, bowiem historia oraz wspaniały rysunek naprawdę przykuły mnie mocno do tej serii. Niestety nie wiem, czy będzie mi to dane, chyba że wpadnie w moje ręce angielskie wydanie (o ile takowe istnieje) albo ktoś pokusi się o samodzielną translację brakujących tomów. Były, a raczej nadal są, takie akcje, głównie jednak do serii, które u nas upadły po upadku wydawnictwa. Scream Comics ma się dobrze, więc obstawiam, ze jeśli oni nie przetłumaczą całej serii, to nigdy nie dowiem się jak potoczyły się dalsze losy majora Arthura J. Joce'a.
Tutaj pojawia się jednak pewien problem. Prowadzone śledztwo zostaje zakończone, ale w jego trakcie jest wspomniane inne, nierozwiązane śledztwo sprzed lat. Przewija się ono sporadycznie, jednak finał rozpala oczekiwania na jego poznanie i.... na polskiej scenie komiks się urywa. Przełożono u nas bowiem tylko dwa z pięciu albumów, a warto by wydać całość w jednym albumie zbiorczym. Czy taki powstanie, możemy tylko spekulować, ale osobiście mocno w to wątpię. Szczególnie patrząc jak powoli Scream Comics Wydaje nowe rzeczy i na czym się skupia. "Krew tchórzy" to specyficzna literatura, która raczej w Polsce nie znajdzie zbyt szerokiego spektrum odbiorców. Szkoda jednak, że wydawca przerwał tak naprawdę całość w połowie.
Chciałbym kiedyś przeczytać całość, bowiem historia oraz wspaniały rysunek naprawdę przykuły mnie mocno do tej serii. Niestety nie wiem, czy będzie mi to dane, chyba że wpadnie w moje ręce angielskie wydanie (o ile takowe istnieje) albo ktoś pokusi się o samodzielną translację brakujących tomów. Były, a raczej nadal są, takie akcje, głównie jednak do serii, które u nas upadły po upadku wydawnictwa. Scream Comics ma się dobrze, więc obstawiam, ze jeśli oni nie przetłumaczą całej serii, to nigdy nie dowiem się jak potoczyły się dalsze losy majora Arthura J. Joce'a.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz