Komiks autorstwa Tommi Parrish jest dość specyficznie zilustrowany. Chodzi tutaj głównie o ludzkie sylwetki, co nie każdemu podejdzie. Gdy pokazałem go mojej żonie, ta przewertowała go pobieżnie i odłożyła na półkę, nie mając zamiaru po niego sięgnąć. Tematyka ją co prawda interesowała, ale rysunek tak męczył, że finalnie "Kłamstwo i jak to robimy" nie trafiło do jej listy lektur. U mnie wygrała ciekawość i... troszkę się zawiodłem. Zwalam to jednak na karby mojej już znacznie większej wiedzy w zakresie przeczytanych komiksów.
"Kłamstwo i jak to robimy" nie jest niczym odkrywczym, ale też z drugiej strony doskonale obrazuje ludzi w codziennym życiu. Oto historia jednego wieczoru, gdzie dwoje dawnych znajomych ze szkolnych lat, przypadkiem trafia na siebie i zaczynają dyskutować o przeszłości. Ona i on, zatopieni w oparach nikotyny i alkoholu, ruszają od knajpy do knajpy i wspominają swoich byłych. Po drodze ona natrafia na książkę, która w ciekawy sposób uzupełnia w oczach czytelnika ich rozmowę.
Nic odkrywczego, ale całość czytało mi się dość przyjemnie. Z drugiej jednak strony nie dowiedziałem się tutaj niczego, z czym nie obcowałbym na co dzień. Wielokrotnie spotykałem się z zakłopotaniem ze strony rozmówców, gdy byłem otwarty oraz szczery w jakimś temacie. Nie chodziło o to, że ktoś nie miał własnego zdania, ale krępował się je wypowiedzieć na głos, tak jakby było to tematem tabu. Wtedy zaczynało się lawirowanie pośród półsłówek, kłamstewek i ostatecznie rozmowa się nie kleiła. Choć czasem alkohol pomagał rozwiązać u drugiej osoby język, dodając jej przy tym animuszu. Chyba każdy kto był choć raz na takiej posiadówce wie jak to jest.
Wydaje mi się, że po komiks warto sięgnąć, choć rysunek może na starcie odstraszyć. Ten tytuł czytało mi się o wiele lepiej niż "Ja, Nina Szubur" albo "Pan Żarówka", których nie byłem wstanie zmordować do końca. To już o czymś świadczy, szczególnie że przez wiele osób oba wymienione tytuły uchodzą za arcydzieła. No przynajmniej za komiksy bardzo wysokich lotów. Być może znajdą się tacy, co podobnie potraktują "Kłamstwo i jak to robimy". Dla mnie był to ciekawy tytuł, nie jakiś odkrywczy, jednak w interesujący sposób podchodzący do poruszanego w nim tematu. Co zaś się tyczy rysunku, cóż... kwestia gustu :)
Nic odkrywczego, ale całość czytało mi się dość przyjemnie. Z drugiej jednak strony nie dowiedziałem się tutaj niczego, z czym nie obcowałbym na co dzień. Wielokrotnie spotykałem się z zakłopotaniem ze strony rozmówców, gdy byłem otwarty oraz szczery w jakimś temacie. Nie chodziło o to, że ktoś nie miał własnego zdania, ale krępował się je wypowiedzieć na głos, tak jakby było to tematem tabu. Wtedy zaczynało się lawirowanie pośród półsłówek, kłamstewek i ostatecznie rozmowa się nie kleiła. Choć czasem alkohol pomagał rozwiązać u drugiej osoby język, dodając jej przy tym animuszu. Chyba każdy kto był choć raz na takiej posiadówce wie jak to jest.
Wydaje mi się, że po komiks warto sięgnąć, choć rysunek może na starcie odstraszyć. Ten tytuł czytało mi się o wiele lepiej niż "Ja, Nina Szubur" albo "Pan Żarówka", których nie byłem wstanie zmordować do końca. To już o czymś świadczy, szczególnie że przez wiele osób oba wymienione tytuły uchodzą za arcydzieła. No przynajmniej za komiksy bardzo wysokich lotów. Być może znajdą się tacy, co podobnie potraktują "Kłamstwo i jak to robimy". Dla mnie był to ciekawy tytuł, nie jakiś odkrywczy, jednak w interesujący sposób podchodzący do poruszanego w nim tematu. Co zaś się tyczy rysunku, cóż... kwestia gustu :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz