Drugi sezon tylko pobudził mój apetyt na więcej, bowiem idealnie wpisał się w moje oczekiwania. Mamy w nim poprowadzonych kilka wątków, ale głównymi są tarcia pomiędzy Rodzinami Królewskimi, odzyskiwanie przez Juliette utraconych wspomnień oraz wprowadzanie Hanka w świat wesenów. Do tego tworzy się bardzo udany watek miłosny pomiędzy Monroe oraz Rosalee, którzy należą do dwóch odrębnych ras wesenów. Coś jak związek między wilkiem a lisem, czy raczej lisiczką. Oczywiście całość splatają nowe sprawy w dochodzeniówce, które trafiają w ręce Nicka i Hanka, a ci nieraz szukają odpowiedzi w tajemniczej przyczepie Grimmów, gdzie ą zgromadzone wszelkiej maści księgi, broń i eliksiry. Nick nie jest już osamotniony w tej walce, bowiem zaczyna mu pomagać coraz więcej wesenów.
Gdybym miał wskazać ulubiony wątek z tego sezonu to jest nim zdecydowanie rozwijająca się uczucie pomiędzy Monroe a Rosalee. Obie te postacie genialnie napisano i są rewelacyjnie zagrane. Obie też pojawiły się w pierwszym sezonie, choć Rosalee zdecydowanie później, po śmierci swego brata. Z początku wydawało się, że zawita na chwilę, ale szybko stała się jedną z głównych bohaterek serii, pomagając Nickowi w jego śledztwach. Tak jak inni weseni też na początku bała się Grimma, wszak ci zwykle pracują dla Rodzin Królewskich i najpierw zabijają, a potem myślą. Wszystko w imię utrzymania równowagi. Nasz gliniarz jest z goła inny, bowiem po pierwsze jest policjantem, po drugie nie ma ochoty zabijać, aczkolwiek liczba trupów na jego koncie jest dość spora. Zawsze jednak wynika to z obrony własnej, do tego znaczna część z ofiar to ludzie ugrupowania Verrati. Takich niezbyt przyjaznych typków.
Niemniej Rosalee i Monroe wprowadzają do serialu sporą dawkę oddechu oraz humoru, który bardzo cenię. To jak budzi się pomiędzy nimi nić namiętności, zabawne teksty Monroe, który świetnie posługuje się ironią oraz delikatna, a zarazem stanowcza Rosalee. Do tego nasza lisiczka ma dość brudną przeszłość, gdyż kiedyś była narkomanką odwiedzającą areszty za kradzieże. Z tego powodu mocno wycofała się ze społeczeństwa, choć od lat jest już czysta. Monroe pomaga jej jednak odbudować zaufanie, a relacja z Nickiem pewność siebie. Jest też wstanie uwierzyć, że nie każdy musi być tym, jak go widzą inni przez pryzmat stereotypów. To jest naprawdę ciekawe i dlatego tak bardzo przypadło mi do gustu.
Zaraz obok mamy relację Nicka z Juliette, która w wyniku klątwy straciła wspomnienia o swym ukochanym. Sytuacja jest o tyle poważna, że zaklęcie mógł złamać tylko ktoś z rodziny królewskiej i tutaj wkracza na scenę Kapitan Renard, będący królewskim bękartem. Mimo wszystko czar ma swoje drugie oblicze i nawet po przebudzeniu Juliette działa sprowadzając na nią, Nicka i Renarda serię kłopotów. Te również powoli odsłaniają karty, którymi gra jedna z Rodzin oraz tajemniczy Ruch Oporu, chcący powstrzymać dawnych władców od ponownego objęcia władzy absolutnej nad światem.
Ten element jest również interesująco poprowadzony, bowiem nieraz pojawi się w nim Adalind, której nick ukradł moce, oraz przyrodni brat Renarda. Obie te postacie mocno mącą w życiu naszego Grimma, chcąc mu dopiec oraz pozyskać klucz, który jest w jego posiadaniu. Ma on bowiem w sobie fragment mapy prowadzącej do tajemniczego skarbu z XIII wieku, który może dać Rodzinom Królewskim władzę. Co to za skarb? Tego nikt nie wie. Znana jest tylko historia siedmiu kluczy, a jeden z nich jest właśnie i Nicka.
Jeśli idzie o sam świat przedstawiony w tym serialu, to poznajemy nowe stworzenia, których jest całkiem sporo. Tutaj sporą rolę odgrywa Hank, partner z pracy Nicka, powoli odkrywający świat wesenów. Oczywiście jego początki zrozumienia tych spraw nie należą do najłatwiejszych, ale szybko pojmuje jak działa ten tajemniczy świat. Tutaj pomaga mu bardzo Monroe ujawniający swoje sekrety oraz pokazujący mu jak zrozumieć niektórych wesenów. Dzięki temu Hank ma też inne spojrzenie na pewne sprawy z przeszłości w tym swoje dawne śledztwa o dość zawiłych relacjach świadków.
Drugi sezon "Grimm" zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, zachęcił do natychmiastowego sięgnięcia po sezon trzeci, nad którym spędziłem już dobrych kilka godzin. Zresztą finał tego sezonu był rewelacyjny i po prostu kusił tym, aby natychmiast oglądać całość dalej. Cieszę się, ze sięgnąłem po tą serię teraz, gdy jest już skończona, bowiem coś czuję, że bardzo szybko pochłonę całość. Dawno już żaden serial mający więcej niż dwa sezony nie wciągnął mnie z taką siłą w swój świat.
Gdybym miał wskazać ulubiony wątek z tego sezonu to jest nim zdecydowanie rozwijająca się uczucie pomiędzy Monroe a Rosalee. Obie te postacie genialnie napisano i są rewelacyjnie zagrane. Obie też pojawiły się w pierwszym sezonie, choć Rosalee zdecydowanie później, po śmierci swego brata. Z początku wydawało się, że zawita na chwilę, ale szybko stała się jedną z głównych bohaterek serii, pomagając Nickowi w jego śledztwach. Tak jak inni weseni też na początku bała się Grimma, wszak ci zwykle pracują dla Rodzin Królewskich i najpierw zabijają, a potem myślą. Wszystko w imię utrzymania równowagi. Nasz gliniarz jest z goła inny, bowiem po pierwsze jest policjantem, po drugie nie ma ochoty zabijać, aczkolwiek liczba trupów na jego koncie jest dość spora. Zawsze jednak wynika to z obrony własnej, do tego znaczna część z ofiar to ludzie ugrupowania Verrati. Takich niezbyt przyjaznych typków.
Niemniej Rosalee i Monroe wprowadzają do serialu sporą dawkę oddechu oraz humoru, który bardzo cenię. To jak budzi się pomiędzy nimi nić namiętności, zabawne teksty Monroe, który świetnie posługuje się ironią oraz delikatna, a zarazem stanowcza Rosalee. Do tego nasza lisiczka ma dość brudną przeszłość, gdyż kiedyś była narkomanką odwiedzającą areszty za kradzieże. Z tego powodu mocno wycofała się ze społeczeństwa, choć od lat jest już czysta. Monroe pomaga jej jednak odbudować zaufanie, a relacja z Nickiem pewność siebie. Jest też wstanie uwierzyć, że nie każdy musi być tym, jak go widzą inni przez pryzmat stereotypów. To jest naprawdę ciekawe i dlatego tak bardzo przypadło mi do gustu.
Zaraz obok mamy relację Nicka z Juliette, która w wyniku klątwy straciła wspomnienia o swym ukochanym. Sytuacja jest o tyle poważna, że zaklęcie mógł złamać tylko ktoś z rodziny królewskiej i tutaj wkracza na scenę Kapitan Renard, będący królewskim bękartem. Mimo wszystko czar ma swoje drugie oblicze i nawet po przebudzeniu Juliette działa sprowadzając na nią, Nicka i Renarda serię kłopotów. Te również powoli odsłaniają karty, którymi gra jedna z Rodzin oraz tajemniczy Ruch Oporu, chcący powstrzymać dawnych władców od ponownego objęcia władzy absolutnej nad światem.
Ten element jest również interesująco poprowadzony, bowiem nieraz pojawi się w nim Adalind, której nick ukradł moce, oraz przyrodni brat Renarda. Obie te postacie mocno mącą w życiu naszego Grimma, chcąc mu dopiec oraz pozyskać klucz, który jest w jego posiadaniu. Ma on bowiem w sobie fragment mapy prowadzącej do tajemniczego skarbu z XIII wieku, który może dać Rodzinom Królewskim władzę. Co to za skarb? Tego nikt nie wie. Znana jest tylko historia siedmiu kluczy, a jeden z nich jest właśnie i Nicka.
Jeśli idzie o sam świat przedstawiony w tym serialu, to poznajemy nowe stworzenia, których jest całkiem sporo. Tutaj sporą rolę odgrywa Hank, partner z pracy Nicka, powoli odkrywający świat wesenów. Oczywiście jego początki zrozumienia tych spraw nie należą do najłatwiejszych, ale szybko pojmuje jak działa ten tajemniczy świat. Tutaj pomaga mu bardzo Monroe ujawniający swoje sekrety oraz pokazujący mu jak zrozumieć niektórych wesenów. Dzięki temu Hank ma też inne spojrzenie na pewne sprawy z przeszłości w tym swoje dawne śledztwa o dość zawiłych relacjach świadków.
Drugi sezon "Grimm" zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie, zachęcił do natychmiastowego sięgnięcia po sezon trzeci, nad którym spędziłem już dobrych kilka godzin. Zresztą finał tego sezonu był rewelacyjny i po prostu kusił tym, aby natychmiast oglądać całość dalej. Cieszę się, ze sięgnąłem po tą serię teraz, gdy jest już skończona, bowiem coś czuję, że bardzo szybko pochłonę całość. Dawno już żaden serial mający więcej niż dwa sezony nie wciągnął mnie z taką siłą w swój świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz