31 maja 2019

Jonah Hex #7: Zabójczy ołów

Komiksy o łowcy nagród imieniem Jonah Hex, to jedna z bardziej krwawych wizji Dzikiego Zachodu. Z realizmem ma to tyle wspólnego, co prawa fizyki w Zwariowanych Melodiach, ale nie o to przecież tutaj chodzi. Mamy dostać krwawą, brutalną i poprzetykana w niektórych miejscach absurdem, rozrywkę. Nie inaczej jest i tym razem, choć kilka opowiadań było nawet logicznych, jak na ten gatunek. W komiksie znajduje się pięć historyjek, z czego jedna narysowana i pokolorowana przez Rafaela Garresa, hiszpańskiego artystę, który ma na swoim koncie naprawdę ciekawe prace. Jednak większość opowiadań z tego tomu narysował Jordi Bernet, a pokolorował Rob Schwager. Scenariusze napisali Justin Gray oraz Jimmy Palmiotti i nawet im się udały. Nic wybitnego, ale jak na tą serię, jest naprawdę dobrze.

Gdybym miał wybrać od strony rysunku, która praca jest najciekawsza, to oczywiście padłoby na Garresa. Ma rewelacyjny, bardzo mroczny i nieco groteskowy styl, ciekawie wynaturzający poszczególne postacie. W tym wypadku pasuje to jak ulał i nadaje opowieści pewnego unikalnego klimatu. Opowieść nosi tytuł "Tchórz" i ma prosty, ale przy tym dość realistyczny scenariusz, kręcący się wokół zbiegłych więźniów i wymierzaniu sprawiedliwości. Bardzo dobrze się to czyta i szkoda, że okładka tego zeszytu nie zdobi głównej okładki omawianego tutaj albumu.

Natomiast najciekawsza historia, przynajmniej dla mnie, to "Rzezignat". Jest to swego rodzaju wariacja na temat Kuby Rozpruwacza na Dzikim Zachodzie. Nie przekłada ona dokładnie wydarzeń z Londynu, ale umieszcza wszystko w czasach Wojny Secesyjnej, gdzie pewien wykształcony chirurg lubił bawić się swoimi narzędziami podczas przesłuchiwania więźniów. Do tego nie przeszkadzało mu eksperymentowanie na żywych okazach, czy nauczanie kolegów po fachu ich zawodu, również na żywym, w pełni świadomym obiekcie badań. Gdy wiele lat później jego ścieżki krzyżują się z Jonah Hexem, to sprawy przybierają bardzo ciekawy obrót.

Pozostałe trzy historyjki są po prostu dobrymi, oklepanymi schematami. Pościgi, wymierzanie sprawiedliwości, lekkie wspomnienie rodziców tytułowego bohatera, czy wyrównanie rachunków. Nic tutaj szczególnie nie zapada w pamięć, no może poza wyjątkowo bogatymi kobiecymi walorami pewnej łowczyni nagród, bo czytałem niemal identyczne historie w poprzednich tomach. Traktuję to jako swego rodzaju zapchaj-dziury, aby dorzucić nieco oklepanych motywów i strzelaniny w komiksie. Zatem jeśli ktoś lubi tą serię, to zapewne już dawno posiada ten album. Natomiast w przypadku osób nie mających z nią jeszcze do czynienia, spokojnie mogę polecić ten album, bo tak naprawdę nic nie stracą.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz