Ten tom, co widać po samej okładce, kręci się wokół hrabiego Buckingham. Kolejnego twórcy królów, gdyż poprzedni kilka lat wcześniej pożegnał się z ziemskim padołem. Na dworze angielskim dokonuje się kolejny przewrót. Obecny władca umiera, co w zasadzie staje się rutyną w tym konflikcie, jego nieletni syn obejmuje tron, ale potrzebuje regenta, który pomoże mu sprawować władzę. Oczywiście trwają wewnętrzne konflikty pomiędzy możnymi, Szkocja daje popalić Anglii na północy, a w tym wszystkim idealnie odnajduje się hrabia Buckingham. Ma on bowiem własne plany, które czytelnikowi zdradził już dawno. Jednak seria nie była by tym czym jest, gdyby nie sekret Ryszarda i grzeszna miłość. A ta potrafi pchnąć ludzi ambitnych do naprawdę mrocznych czynów.
Ten album tak naprawdę niczym mnie nie zaskoczył, bowiem autorka, Aya Kanno, mimo stworzenia pewnych fikcyjnych wydarzeń, tak naprawdę dość mocno trzyma się faktów historycznych. Cały główny rdzeń konfliktu zwanego dziś Wojną Dwóch Róż w mandze przebiega niemal w taki sam sposób, jak to miało miejsce w historii. Główną różnicą jest Ryszard Plantagenet należący do domu Yorków, gdyż tutaj autorka uczyniła go hermafrodytą. Tym samym tłumaczy pewne dziwne zachowania Ryszarda, które naprawdę miały miejsce. Efekt jest piorunujący, dzięki czemu osoba znająca ten konflikt z kart podręcznika, tak naprawdę odkrywa go zupełnie na nowo.
Jest to jednak okupione tym, o czym już wspomniałem - przewidywalnością pewnych wydarzeń. Dlatego lektura dziesiątego tomu, mimo że przyjemna, ani razu mnie nie zaskoczyła. To okres przejściowy w Wojnie Dwóch Róż, gdzie Ryszard otrzymuje miano regenta i tak naprawdę toruje mu to drogę do korony. Owszem, wątek z hermafrodytyzmem tej postaci nieco zmienia kilka elementów, ale nie na tyle, abym w którymś momencie powiedział "Łał, tego się nie spodziewałem.". Może też z powodu bardzo jasno nakreślonych motywacji hrabiego Buckingham i jego roli na dworze, jako twórcy królów. Tutaj Aya Kanno dość mocno trzyma się faktów historycznych, choć oczywiście też dołożyła odrobinę od siebie.
Wiele razy już pisałem, ze warto sięgnąć po tą serię i nadal tak twierdzę. najbardziej czekam na tom 11 i 12, gdzie w końcu Ryszard powinien zasiąść na tronie, o ile dobrze wyliczyłem tempo rozwoju scenariusza. Czekam też na najważniejszą postać, występującą w ostatnim etapie tego konfliktu - Henryka Tudora. Ostatniego przeciwnika Ryszarda III i przyszłego króla Anglii, który rozpocznie dynastię Tudorów na angielskim tronie. Naprawdę jestem szalenie ciekaw jak Aya Kanno poprowadzi ten wątek oraz wątek dalszych losów dzieci Elżbiety Woodville. Czemu ten ostatni wątek tak mnie ciekawi? Bowiem po dziś dzień historycy nie są zgodni, co do ich losu. Jedni obstawiają, że uciekli, po tym jak obalono nastoletniego Edwarda V. Inni uważają, że Ryszard po objęciu tronu, kazał ich zabić, a jeszcze inni wystawiają hipotezę, że to Henryk Tudor, po wygranej bitwie pod Bosworth, własnoręcznie zamordował ostatnich Woodvillów. Prawdy zapewne nigdy nie poznamy, ale autorka tej serii, ma dzięki temu ogromne pole do popisu.
Ten album tak naprawdę niczym mnie nie zaskoczył, bowiem autorka, Aya Kanno, mimo stworzenia pewnych fikcyjnych wydarzeń, tak naprawdę dość mocno trzyma się faktów historycznych. Cały główny rdzeń konfliktu zwanego dziś Wojną Dwóch Róż w mandze przebiega niemal w taki sam sposób, jak to miało miejsce w historii. Główną różnicą jest Ryszard Plantagenet należący do domu Yorków, gdyż tutaj autorka uczyniła go hermafrodytą. Tym samym tłumaczy pewne dziwne zachowania Ryszarda, które naprawdę miały miejsce. Efekt jest piorunujący, dzięki czemu osoba znająca ten konflikt z kart podręcznika, tak naprawdę odkrywa go zupełnie na nowo.
Jest to jednak okupione tym, o czym już wspomniałem - przewidywalnością pewnych wydarzeń. Dlatego lektura dziesiątego tomu, mimo że przyjemna, ani razu mnie nie zaskoczyła. To okres przejściowy w Wojnie Dwóch Róż, gdzie Ryszard otrzymuje miano regenta i tak naprawdę toruje mu to drogę do korony. Owszem, wątek z hermafrodytyzmem tej postaci nieco zmienia kilka elementów, ale nie na tyle, abym w którymś momencie powiedział "Łał, tego się nie spodziewałem.". Może też z powodu bardzo jasno nakreślonych motywacji hrabiego Buckingham i jego roli na dworze, jako twórcy królów. Tutaj Aya Kanno dość mocno trzyma się faktów historycznych, choć oczywiście też dołożyła odrobinę od siebie.
Wiele razy już pisałem, ze warto sięgnąć po tą serię i nadal tak twierdzę. najbardziej czekam na tom 11 i 12, gdzie w końcu Ryszard powinien zasiąść na tronie, o ile dobrze wyliczyłem tempo rozwoju scenariusza. Czekam też na najważniejszą postać, występującą w ostatnim etapie tego konfliktu - Henryka Tudora. Ostatniego przeciwnika Ryszarda III i przyszłego króla Anglii, który rozpocznie dynastię Tudorów na angielskim tronie. Naprawdę jestem szalenie ciekaw jak Aya Kanno poprowadzi ten wątek oraz wątek dalszych losów dzieci Elżbiety Woodville. Czemu ten ostatni wątek tak mnie ciekawi? Bowiem po dziś dzień historycy nie są zgodni, co do ich losu. Jedni obstawiają, że uciekli, po tym jak obalono nastoletniego Edwarda V. Inni uważają, że Ryszard po objęciu tronu, kazał ich zabić, a jeszcze inni wystawiają hipotezę, że to Henryk Tudor, po wygranej bitwie pod Bosworth, własnoręcznie zamordował ostatnich Woodvillów. Prawdy zapewne nigdy nie poznamy, ale autorka tej serii, ma dzięki temu ogromne pole do popisu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz