10 kwietnia 2019

Ptyś i Bill #1: Do ataku!

Czas na omówienie kolejnej belgijskiej serii komediowej, skierowanej do dzieci i młodzieży. Na moje oko raczej bardziej do tej pierwszej grupy. No powiedzmy też, że do osób, które z komiksem miały bardzo mało do czynienia i z francuskich tytułów kojarzą co najwyżej "Asteriksa". "Ptyś i Bill" to bardzo lekka seria, gdzie zwierzaki mówią ludzkim głosem, żółwica Karolina zakochuje się w swym psim domowniku Billu, zaś mały Ptyś i jego kumpel Piotrek wariują w przydomowym ogródku, bawiąc się w piratów i kręcąc różnorakie filmy. Innymi słowy, lekki, humorystyczny komiks, jakich w Belgii i Francji znajdziemy dużo. Album o podtytule "Do ataku" zawiera trzy tomy i skupiają się one głównie na psotach Ptysia oraz Billa.

Zaznaczę to może na początku - dla mnie, jako osoby dość mocno siedzącej w komiksie francuskim oraz belgijskim od lat szczenięcych, "Ptyś i Bill" nie zrobiły wrażenia. W moich oczach to średniak,. Ładnie narysowany, udanie napisany, mający sporo udanych gagów, ale nadal jadący na jedno kopyto i przy takiej "Szkole tańca" lub amerykańskiej serii "Garfield", wypada po prostu cienko. Zatem jeśli ktoś zna wcześniej wymienione tytuły, to raczej nie ma tutaj czego szukać. W innym wypadku, szczególnie u osób dopiero poznających komiks, można zacząć przygodę z tą serią, bo jest po prostu miła dla oka.

Cóż więc tutaj mamy? Ano dwóch rozrabiaków, chłopca oraz psa, którzy potrafią napsuć krwi rodzicom Ptysia oraz ich sąsiadom. Szczególnie starszej pani, mającej pięknego kota wystawowego. Wtedy najczęściej obrywa się ojcu Ptysia, który po prostu ląduje na linii ognia. Zresztą mamy tutaj w kółko ciągle te same gagi. Kręcenie filmu przygodowego, łapanie psa do kąpieli, utarczki z sąsiadką, odwiedzanie sklepu mięsnego i tak dalej. Gdybym czytał to w [poszczególnych tomach, raz na jakiś czas, pewnie nie czułbym znużenia. Jednak lektura niemal trzech identycznych przygód pod rząd to już troszeczkę za dużo. 

Zatem powtórzę się, ale po prostu należy to uczynić. Ta seria to przeciętniak, jednak tylko dla osób siedzących w komiksie. Laik może się tutaj szybko odnaleźć, bowiem kreska jest słodka, całość czyta się szybko, a na dokładkę mamy na samym końcu albumu historię tworzenia komiksu. Polecam więc tą serię dzieciom, szczególnie starszym, które jeszcze nie przesiąkły do cna komiksami Marvela i DC. Może w ten sposób sięgną po inne belgijskie i francuskie pozycje, które potrafią pokazać pełnię umiejętności komiksu humorystycznego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz