9 kwietnia 2019

Monstress #3

Ta seria błyskawicznie podbiła moje serce, gdyż łączyła w sobie wszystko, co kocham w fantasy. Mamy zatem coś na kształt Przedwiecznych, wojnę ludzi i nieludzi, tutaj zwanych Arkadyjczykami, miks odniesień do dawnych religii, w tym głównie z Azji, czy wręcz fenomenalny rysunek, do tego obłędnie pokolorowany. Wielu mówi na "Monstressę" amerykańska manga i jak dla mnie mają 100% racji. Szczerze powiedziawszy, chciałbym aby kilka mang w ten sposób wyglądało, bo styl Sana Takeda (nie wiem, czy w naszym języku jej imię i nazwisko się odmienia przez przypadki) jest po prostu obłędny. Trzeci tom zdradza nam wiele sekretów, w tym związanych z Starymi Bogami, istotami siejącymi zniszczenie w wszelkiej możliwej formie. Nasza główna bohaterka, Maiko Pół-wilk, jest związana z jedną z takich istot imieniem Zinn. Facet ogólnie cierpi na chroniczny głód, zaniki pamięci i swego czasu był kochankiem Cesarzowej-Szamanki, kobiety, która znalazła sposób na zniewolenie tak potężnych istot. Ogólnie jazda bez trzymanki na całego, zaś nasza Maiko ma tylko jeden cel - pozbyć się cholernego demona i wieść normalne życie z dala od polityki, Arkanijczyków i ludzi.

Dziewczyna ma nieźle przekichane, bo masa ludzi i nie-ludzi dybie na jej życie. Ona sama uszła śmierci już kilka razy, zaś dowiedziawszy się ostatecznie kim, a raczej czym, tak naprawdę jest i dlaczego jej matka zdecydowała się ją urodzić, nie przyniosło spokoju ducha. Nie ma się czemu dziwić, bowiem nikt nie czułby się wesoło, gdyby usłyszał, ze jest cholernym naczyniem i w zasadzie przedmiotem, stworzonym dla wyższych celów. Problem w tym, ze gdy ma się samoświadomość i wolną wolę, to nie ma się ochoty być częścią porąbanego proroctwa. Raczej chce się wszystkim odpowiedzialnym za ten stan rzeczy natrzasać po pyskach, szczególnie gdy jest się w posiadaniu straszliwej mocy. Niestety ma ona swoje minusy, bowiem zjada ciało nosicielki. Maiko już straciła jedną rękę, a jej ciało co rusz obrywa z każdej strony.

Niemniej bardzo podziwiam tą postać, za jej hart ducha, wytrwałość w dążeniu do celu i ostry język. Smarkula potrafi nieźle odpyskować i tak naprawdę, gdyby nie to, że zależy jej na kilku osobach, już dawno puściłaby niejedno miasto z dymem. Cóż... w praktyce w przeszłości już raz tak zrobiła, więc ogólnie nie cieszy się reputacją bohaterki ratującej życie. Będący jej częścią Zinn też nie przypomina do końca swych siostro-braci, mimo że gość to coś na kształt Pana Zniszczenia. O ironio ma nieraz wyjątkowo ludzkie odruchy, co chyba wynika z jego symbiozy (na swój sposób) z Maiko. Utarczki słowne pomiędzy tą dwójką nieraz doprowadzają mnie do szczerego śmiechu. Szczególnie gdy spierają się o swe przeznaczenie.

Innym rewelacyjnie zbudowanym wątkiem, jest przedstawienie konfliktu politycznego pomiędzy Federacją Ludzi i Arkanijczykami, przy czym ci ostatni też są podzieleni. Dodatkowo w szeregach Federacji jest zakon wiedźm, który ma własne cele. Spisek goni spisek, a cierpią na tym tylko niewinni cywile i żołnierze ginący w bezsensownej wojnie. Ludzie nadal wykorzystują hybrydy do pracy niewolniczej w przeróżnej formie, ale spora część społeczeństwa ma już po prostu dość wiecznie przeciągającego się konfliktu. Zresztą sami Pradawni, którzy dali początek Arkanijczykom (mieszańcom ludzi i Pradawnych) są wewnętrznie podzieleni i prowadzą niemal otwartą wojnę. Ten brak zjednoczenia wykorzystują Starzy Bogowie, a ich cel jest wyjątkowo mroczny.

Trzeci tom "Monstressy" zakończył się, przynajmniej dla mnie, bardzo, ale to bardzo ciekawie. Dwa ostatnie rozdziały były pełne wyjawionych sekretów oraz niemal ciągłej akcji. Niemniej to ostatni kadr mówi najwięcej. Los Maiko jest nadal mglisty, tak samo żyjącego w jej ciele demona. Sytuacja polityczna mocno się zmieniła, a rozmieszczenie figur na przysłowiowej szachownicy daje bardzo dużo możliwości. Nie wiem ile jeszcze tomów jest szykowanych, ale mam nadzieję, że seria nie straci na impecie i jej wielki finał będzie zrobiony z bardzo mocnym przytupem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz