Oto wielkie zwycięstwo polskich feministek nad pornografią. Tak, dobrze czytacie. Kobiety wzięły sprawy w swoje ręce i wykupiły czasopismo erotyczne "Twój Weekend", aby je ostatecznie zamknąć. Koniec zatem plugawienia oczu biednych, młodych mężczyzn, którzy byli uczeni przedmiotowo traktować kobiety. Koniec z wykorzystywaniem wizerunku kobiet, które przysyłały swe nagie zdjęcia do tego magazyny. Koniec z seksizmem. A tak na poważnie, w dobie łatwego dostępu do wszelkiej maści darmowego porno w sieci, upadek "Twojego Weekendu" nikogo nie dziwił. Zdumiał natomiast fakt, że ktoś postanowił kupić martwe czasopismo, tylko po to aby je zamknąć. Serio, to tak jakby kupić trupa starego handlarza tytoniu, który zmarł ze starości i rodzina nie ma go za co pochować, następnie urządzić mu publiczny proces za handel narkotykami, rozstrzelać i urządzić huczny pogrzeb z transparentem "Nie dla narkotyków". Tyle właśnie miała sensu akcja Agory i jej podmiotów, które wykupiły, jak się zdaje za ciężkie pieniądze, markę "Twój Weekend". Żeby jednak nie było, że się tylko naśmiewam, postanowiłem zakupić ostatni numer tego czasopisma i porównać go z wybranymi numerami z przeszłości. Co prawda ostatni raz tą gazetkę kupowałem w liceum, w okolicy 2003 roku, ale ciekawie było wrócić na to poletko. I wiecie co... merytorycznie dzieło Agory jest poniżej wszelkiej krytyki.
UWAGA!!!!
Niniejszy materiał ma charakter seksistowski, dlatego pojawi się fragment kobiecego sutka, a nawet półnaga modelka. Czujcie się ostrzeni :)
Zacznijmy od okładki, bowiem to ona przez tyle dziesięcioleci przyciągała uwagę smarka.... yyyy..... znaczy młodych mężczyzn :) Przez długi czas okładki magazynu prezentowały na wpół nagie kobiety, często odkrywające swoje wdzięki. Przyznaję, że w tamtym czasie robiło to na mnie piorunujące wrażenie i dawało nieco więcej, ale naprawdę tylko nieco więcej, od tego co zawierały kolorowe czasopisma kobiece. Serio, tam czasem szła taka erotyka, że Playboy przy nich wysiadał. Nie wiem jak jest obecnie, gdyż omijam tego typu prasę. Z czasem jednak okładki "Twojego Weekendu", były bardziej "stonowane", czyli zamieszczone na nich panie, nie eksponowały dosłownie wszystkiego. Warto tutaj zaznaczyć, że czasopismo miało charakter erotyczny, nie zaś pornograficzny, jak twierdzi wiele osób. Od samego początku była to czysta erotyka, nie pokazująca pełnych stosunków, ani tym bardziej genitaliów. Dlatego okładka odgrywała tutaj, w mojej opinii, tak ważną rolę. W przypadku ostatniego numeru "Twojego Weekendu" skąpanego w czerni, co jest dość wymowne na wielu płaszczyznach, zamieszczona fotografia na okładce jest rewelacyjna. Pełna seksapilu i kobiecości. Niestety to pierwszy z dwóch plusów tego numeru.
Drugim plusem, skoro już przy nich jesteśmy, to pierwsza galeria zdjęć w tak zwanym Dossier, czyli Dziewczyny numeru. Pomijam już kwestię czy ktoś lubi pozujące tam artystki, czy też nie, bo w praktyce nie ma to większego znaczenia. Zresztą części z pań przeciętny zjadacz chleba może kompletnie nie kojarzyć. Niemniej sama galeria jest zrobiona fenomenalnie. Zmysłowo, przyciąga oko i zapada w pamięci. Szkoda tylko, ze chcą zakpić z klasycznej stopki o wymiarach i zainteresowań modelek, wyszło to po prostu słabo. Podam wam przykład z jednego z moich ulubionych zdjęć z tej galerii:
Imię i nazwisko: Orina Krajewska
Wymiary: Metafizycznie w całkiem niezłej kondycji. Serce otwarte, a intuicja podpowiada, w która stronę się kierować.
Co robi: Całe życie się uczy, by być lepszą, mądrzejszą i lepiej panować nad demonami
Pozycja: Stara się trzymać prosto (kręgosłup fizyczny i moralny) + iść prosto przed siebie
Ideał: Niezależność, mądrość, inteligencja, ciągły rozwój
Mając w porównaniu starsze wydania "Twojego Weekendu", czy rozkładówkę z marcowego wydania magazynu "Playboy" z tego roku, to powyżej cytowana wiązanka wypada po prostu mizernie. Ani to prześmiewcze, ani odkrywcze, a bije bufonadą oraz ogranymi do bólu frazesami rzucanymi na grupach feministycznych, które najchętniej wypatroszyłyby każdego faceta. Dla porównania podam poniżej fragment cytatu z wspomnianego "Playboya":
Podczas sesji najtrudniej było: Najtrudniejszy był dojazd, nie obyło się bez przygód. Sama sesja była bardzo przyjemna, choć ciężko było się skupić, gdy zagadywał sympatyczny fotograf.
Część ciała, którą lubisz najbardziej: Akceptuję całą siebie, ale najbardziej lubię nogi, bo dzięki nim mam wystarczająco dużo siły, aby robić to, co lubię najbardziej, czyli biegać.
Facet, którego akt chętnie bym zobaczyła: Bradley Cooper.
Moja największa fantazja: Nie mam, bo Bradley Cooper jest już zajęty.
Prawda, że znacznie lepiej to brzmi? A żeby nie było, że panie nic nie mają, poniżej foto wspomnianego aktora :)
Pozostałe zdjęcia w ostatnim numerze "Twojego Weekendu" to, na tle wcześniejszych odsłon czasopisma, zwykła szmira. Nie mam tutaj na myśli, ze tam były nagie kobiety, a tutaj są ubrane. Po prostu te zdjęcia są beznadziejnie słabe. Nic nie mówią, są nudne i zwyczajnie brzydkie. Zgadzam się, że czasopismo garściami brało fotki z sieci, a ich nie były jakieś specjalnie udane, ale i tak dużo lepsze od tego co mamy tutaj. Jeśli idzie natomiast o treści, to najnowszy i ostatni za razem numer "twojego Weekendu" okazał się niestety tym, co wielu obstawiało. Nudną, propagandową papką liberalnej grupy radykalnych feministek. Mamy więc karcenie chłopa na każdym kroku i uzmysławianie czytelnikom, jakie zło czyni cały świat kobietom. Oczywiście pomija się tutaj kraje, gdzie naprawdę kobiety są traktowane niczym przedmioty.
Naprawdę ciężko o tym dyskutować, bowiem w czasopiśmie zawsze były, obok oczywiście erotycznych fantazji, ważne artykuły z strefy seksualności, opisywanie problemów nastolatków i nastolatek przechodzących okres dojrzewania, opisy różnych pozycji seksualnych, czy naprawdę ciekawe artykuły odnośnie sportu albo podroży. To wszystko zniknęło, a zamiast tego na pierwszym planie jest wywiad gościa i jego syna, który przyznaje się, ze z młodym w zasadzie nie rozmawiali na tematy intymne. Bo po co. Kurna brawo. Zatem merytorycznie ostatni numer czasopisma nie tylko jest ubogi w treść, ale zwyczajnie monotematyczny. Na koniec pragnę pogratulować byłemu właścicielowi marki "Twój Weekend". Stworzył swego czasu świetne czasopismo erotyczne, które mimo wszystko miała swoją klasę. na koniec, gdy internet w zasadzie zabił jego dzieło, sprzedał prawa do marki ludziom, którzy po prostu zrobili z siebie pośmiewisko. Mam nadzieję, że wydoił Agorę i jej wspólników jak najmocniej, a teraz odpoczywa gdzieś pod palmami śmiejąc się głośno :)
UWAGA!!!!
Niniejszy materiał ma charakter seksistowski, dlatego pojawi się fragment kobiecego sutka, a nawet półnaga modelka. Czujcie się ostrzeni :)
Zacznijmy od okładki, bowiem to ona przez tyle dziesięcioleci przyciągała uwagę smarka.... yyyy..... znaczy młodych mężczyzn :) Przez długi czas okładki magazynu prezentowały na wpół nagie kobiety, często odkrywające swoje wdzięki. Przyznaję, że w tamtym czasie robiło to na mnie piorunujące wrażenie i dawało nieco więcej, ale naprawdę tylko nieco więcej, od tego co zawierały kolorowe czasopisma kobiece. Serio, tam czasem szła taka erotyka, że Playboy przy nich wysiadał. Nie wiem jak jest obecnie, gdyż omijam tego typu prasę. Z czasem jednak okładki "Twojego Weekendu", były bardziej "stonowane", czyli zamieszczone na nich panie, nie eksponowały dosłownie wszystkiego. Warto tutaj zaznaczyć, że czasopismo miało charakter erotyczny, nie zaś pornograficzny, jak twierdzi wiele osób. Od samego początku była to czysta erotyka, nie pokazująca pełnych stosunków, ani tym bardziej genitaliów. Dlatego okładka odgrywała tutaj, w mojej opinii, tak ważną rolę. W przypadku ostatniego numeru "Twojego Weekendu" skąpanego w czerni, co jest dość wymowne na wielu płaszczyznach, zamieszczona fotografia na okładce jest rewelacyjna. Pełna seksapilu i kobiecości. Niestety to pierwszy z dwóch plusów tego numeru.
Drugim plusem, skoro już przy nich jesteśmy, to pierwsza galeria zdjęć w tak zwanym Dossier, czyli Dziewczyny numeru. Pomijam już kwestię czy ktoś lubi pozujące tam artystki, czy też nie, bo w praktyce nie ma to większego znaczenia. Zresztą części z pań przeciętny zjadacz chleba może kompletnie nie kojarzyć. Niemniej sama galeria jest zrobiona fenomenalnie. Zmysłowo, przyciąga oko i zapada w pamięci. Szkoda tylko, ze chcą zakpić z klasycznej stopki o wymiarach i zainteresowań modelek, wyszło to po prostu słabo. Podam wam przykład z jednego z moich ulubionych zdjęć z tej galerii:
Imię i nazwisko: Orina Krajewska
Wymiary: Metafizycznie w całkiem niezłej kondycji. Serce otwarte, a intuicja podpowiada, w która stronę się kierować.
Co robi: Całe życie się uczy, by być lepszą, mądrzejszą i lepiej panować nad demonami
Pozycja: Stara się trzymać prosto (kręgosłup fizyczny i moralny) + iść prosto przed siebie
Ideał: Niezależność, mądrość, inteligencja, ciągły rozwój
Mając w porównaniu starsze wydania "Twojego Weekendu", czy rozkładówkę z marcowego wydania magazynu "Playboy" z tego roku, to powyżej cytowana wiązanka wypada po prostu mizernie. Ani to prześmiewcze, ani odkrywcze, a bije bufonadą oraz ogranymi do bólu frazesami rzucanymi na grupach feministycznych, które najchętniej wypatroszyłyby każdego faceta. Dla porównania podam poniżej fragment cytatu z wspomnianego "Playboya":
Podczas sesji najtrudniej było: Najtrudniejszy był dojazd, nie obyło się bez przygód. Sama sesja była bardzo przyjemna, choć ciężko było się skupić, gdy zagadywał sympatyczny fotograf.
Część ciała, którą lubisz najbardziej: Akceptuję całą siebie, ale najbardziej lubię nogi, bo dzięki nim mam wystarczająco dużo siły, aby robić to, co lubię najbardziej, czyli biegać.
Facet, którego akt chętnie bym zobaczyła: Bradley Cooper.
Moja największa fantazja: Nie mam, bo Bradley Cooper jest już zajęty.
Prawda, że znacznie lepiej to brzmi? A żeby nie było, że panie nic nie mają, poniżej foto wspomnianego aktora :)
Pozostałe zdjęcia w ostatnim numerze "Twojego Weekendu" to, na tle wcześniejszych odsłon czasopisma, zwykła szmira. Nie mam tutaj na myśli, ze tam były nagie kobiety, a tutaj są ubrane. Po prostu te zdjęcia są beznadziejnie słabe. Nic nie mówią, są nudne i zwyczajnie brzydkie. Zgadzam się, że czasopismo garściami brało fotki z sieci, a ich nie były jakieś specjalnie udane, ale i tak dużo lepsze od tego co mamy tutaj. Jeśli idzie natomiast o treści, to najnowszy i ostatni za razem numer "twojego Weekendu" okazał się niestety tym, co wielu obstawiało. Nudną, propagandową papką liberalnej grupy radykalnych feministek. Mamy więc karcenie chłopa na każdym kroku i uzmysławianie czytelnikom, jakie zło czyni cały świat kobietom. Oczywiście pomija się tutaj kraje, gdzie naprawdę kobiety są traktowane niczym przedmioty.
Naprawdę ciężko o tym dyskutować, bowiem w czasopiśmie zawsze były, obok oczywiście erotycznych fantazji, ważne artykuły z strefy seksualności, opisywanie problemów nastolatków i nastolatek przechodzących okres dojrzewania, opisy różnych pozycji seksualnych, czy naprawdę ciekawe artykuły odnośnie sportu albo podroży. To wszystko zniknęło, a zamiast tego na pierwszym planie jest wywiad gościa i jego syna, który przyznaje się, ze z młodym w zasadzie nie rozmawiali na tematy intymne. Bo po co. Kurna brawo. Zatem merytorycznie ostatni numer czasopisma nie tylko jest ubogi w treść, ale zwyczajnie monotematyczny. Na koniec pragnę pogratulować byłemu właścicielowi marki "Twój Weekend". Stworzył swego czasu świetne czasopismo erotyczne, które mimo wszystko miała swoją klasę. na koniec, gdy internet w zasadzie zabił jego dzieło, sprzedał prawa do marki ludziom, którzy po prostu zrobili z siebie pośmiewisko. Mam nadzieję, że wydoił Agorę i jej wspólników jak najmocniej, a teraz odpoczywa gdzieś pod palmami śmiejąc się głośno :)
Żenujący tekst. Proponuje zapoznać się jeszcze raz z nowym (ostatnim) numerem i przeczytać uzasadnienie całej tej akcji.
OdpowiedzUsuń