Ta seria dość szybko podbiła moje serce, głównie ze względu na swoją historyczną otoczkę. Wojna dwóch róż jest jednym z najsłynniejszych konfliktów średniowiecznej Europy, choć niestety spotkałem na swej drodze całkiem spore grono ludzi, nie mających pojęcia czego dotyczyła. Dla nich walka o tron Anglii pomiędzy rodami Lancasterów i Yorków, to rzecz całkiem obca. Z drugiej strony ci sami ludzie twierdzą, że Szkocja od zawsze należała do Anglii, zaś tym terminem nazywają Wielką Brytanię. Przykre to, ale prawdziwe. Na szczęście w dzisiejszej dobie cyfryzacji, gdzie mamy łatwy dostęp do opracowań naukowych, jeśli wiemy jak szukać, i wirtualnych bibliotek akademickich, Wojna dwóch róż oraz wiele innych ważnych dla naszych dziejów wydarzeń, nie są już mitem. Aya Kanno natomiast przedstawiła w ciekawy sposób ów konflikt, dopisując trochę fikcji literackiej. Zaowocowało to naprawdę wspaniałą serią, która z jednej strony pokazuje tarcia na dworze angielskim z wspomnianego okresu, a z drugiej jest bardzo mocnym dramatem psychologicznym, traktującym o wykluczeniu społecznym przez bycie odmieńcem.
Dziewiąty tom zbliża nas powoli do schyłku chwały rodu Yorków i rodziny Plantagenetów. Lancasterowie już nie stanowią zagrożenia, ich ród wygasł, ale Anglia nadal jest targana niepokojami. Na dworze nie brak spiskowców, król Edward IV spoczywa w ramionach pięknej kusicielki Jane, zaś jego brat Jerzy stracił żonę z powodu spisków i całkowicie oddał się alkoholowi. Tymczasem najmłodszy z braci, Ryszard, wraz z hrabią Buckingham za plecami wszystkich knują plan przejęcia tronu. Ryszard nastawia braci przeciw sobie, jednocześnie całą winę zrzucając na ród żony Edwarda - Woodville'ów, a przy okazji jego zwierzchnik wynajmuje tajemniczego zabójcę imieniem James Tyler. Sytuacja zdaje się rozwijać po myśli Ryszarda, jednak na horyzoncie zaczynają zbierać się ciemne chmury.
Album dalej opowiada o czasach, gdy Ryszard III York jest Namiestnikiem Północy. Był to czas, gdy ta postać bardzo mocno namieszała na królewskim dworze, co w dalszej przyszłości okazało się zgubne dla jego rodu, gdy to do głosu doszli Tudorowie. Zresztą powoli zaczynają się oni pojawiać na scenie w formie przebłysków, ale jeszcze nie odgrywają żadnej znaczącej roli. Obstawiam, ze naprawdę zawitają mniej więcej w okolicy 11 lub 12 tomu, gdy cała sytuacja polityczna w pełni się rozwinie. Niemniej to na razie tylko moje przypuszczenia. Na razie fabuła skupia się na knowaniach Ryszarda i jego sojusznika Henryka Stafforda, hrabiego Buckingham. Na tym polu fabuła dość wiernie trzyma się realiów historycznych, choć oczywiście w pewnych punktach idzie na skróty, co wychodzi dla opowieści na plus. Wszak należy pamiętać, jakie zmiany względem osoby Ryszarda III poczyniła autorka mangi.
W tym albumie nadal poruszana jest odmienność cielesna Ryszarda, sprawiająca, że nasz bohater czuje się być ucieleśnieniem diabła. O jego tajemnicy wie coraz więcej osób, ale nadal część z nich nie wierzy w zasłyszane plotki. Sam Ryszard nieraz też wykorzystuje swą ułomność do usprawiedliwiania swych czynów. Ciekawie prezentuje się scena w burdelu dla możnych, gdzie król Edward zabiera Ryszarda i jego kompanów po tym, jak ci powstrzymali Jerzego przed zdradzeniem monarchy. Rozmowa Ryszarda z jedną z prostytutek jest krótka, ale zapada w pamięć. Daje też naszemu bohaterowi do myślenia, co potem skutkuje pewnymi wydarzeniami, znanymi z kart historii.
"Requiem Króla Róż" to bardzo mocna i świetnie napisana seria. Kto zna jej historyczne kulisy, zdaje sobie sprawę, że znaczna część tej opowieści jest już za nami. Prawdopodobnie Ryszard będzie Lordem Protektorem, a potem władcą Anglii. Ostatnim z rodu Yorków i Plantagenetów. Jednak pytanie, jak to wszystko przedstawi Aya Kanno. Już ciekawie została zmieniona historia kilku postaci, w tym wspomnianego Ryszarda oraz Henryka VI. Autorka bardzo ciekawie ujęła też cały polityczny tygiel, jaki dział się w tamtych czasach na dworze angielskim. Zatem z wytęsknieniem wypatruję następnych tomów, oczekując bardzo mocnego, być może zmieniającego w pewien sposób historię, finału.
Dziewiąty tom zbliża nas powoli do schyłku chwały rodu Yorków i rodziny Plantagenetów. Lancasterowie już nie stanowią zagrożenia, ich ród wygasł, ale Anglia nadal jest targana niepokojami. Na dworze nie brak spiskowców, król Edward IV spoczywa w ramionach pięknej kusicielki Jane, zaś jego brat Jerzy stracił żonę z powodu spisków i całkowicie oddał się alkoholowi. Tymczasem najmłodszy z braci, Ryszard, wraz z hrabią Buckingham za plecami wszystkich knują plan przejęcia tronu. Ryszard nastawia braci przeciw sobie, jednocześnie całą winę zrzucając na ród żony Edwarda - Woodville'ów, a przy okazji jego zwierzchnik wynajmuje tajemniczego zabójcę imieniem James Tyler. Sytuacja zdaje się rozwijać po myśli Ryszarda, jednak na horyzoncie zaczynają zbierać się ciemne chmury.
Album dalej opowiada o czasach, gdy Ryszard III York jest Namiestnikiem Północy. Był to czas, gdy ta postać bardzo mocno namieszała na królewskim dworze, co w dalszej przyszłości okazało się zgubne dla jego rodu, gdy to do głosu doszli Tudorowie. Zresztą powoli zaczynają się oni pojawiać na scenie w formie przebłysków, ale jeszcze nie odgrywają żadnej znaczącej roli. Obstawiam, ze naprawdę zawitają mniej więcej w okolicy 11 lub 12 tomu, gdy cała sytuacja polityczna w pełni się rozwinie. Niemniej to na razie tylko moje przypuszczenia. Na razie fabuła skupia się na knowaniach Ryszarda i jego sojusznika Henryka Stafforda, hrabiego Buckingham. Na tym polu fabuła dość wiernie trzyma się realiów historycznych, choć oczywiście w pewnych punktach idzie na skróty, co wychodzi dla opowieści na plus. Wszak należy pamiętać, jakie zmiany względem osoby Ryszarda III poczyniła autorka mangi.
W tym albumie nadal poruszana jest odmienność cielesna Ryszarda, sprawiająca, że nasz bohater czuje się być ucieleśnieniem diabła. O jego tajemnicy wie coraz więcej osób, ale nadal część z nich nie wierzy w zasłyszane plotki. Sam Ryszard nieraz też wykorzystuje swą ułomność do usprawiedliwiania swych czynów. Ciekawie prezentuje się scena w burdelu dla możnych, gdzie król Edward zabiera Ryszarda i jego kompanów po tym, jak ci powstrzymali Jerzego przed zdradzeniem monarchy. Rozmowa Ryszarda z jedną z prostytutek jest krótka, ale zapada w pamięć. Daje też naszemu bohaterowi do myślenia, co potem skutkuje pewnymi wydarzeniami, znanymi z kart historii.
"Requiem Króla Róż" to bardzo mocna i świetnie napisana seria. Kto zna jej historyczne kulisy, zdaje sobie sprawę, że znaczna część tej opowieści jest już za nami. Prawdopodobnie Ryszard będzie Lordem Protektorem, a potem władcą Anglii. Ostatnim z rodu Yorków i Plantagenetów. Jednak pytanie, jak to wszystko przedstawi Aya Kanno. Już ciekawie została zmieniona historia kilku postaci, w tym wspomnianego Ryszarda oraz Henryka VI. Autorka bardzo ciekawie ujęła też cały polityczny tygiel, jaki dział się w tamtych czasach na dworze angielskim. Zatem z wytęsknieniem wypatruję następnych tomów, oczekując bardzo mocnego, być może zmieniającego w pewien sposób historię, finału.