8 września 2018

Władza #2: Mistrz Sanktuarium

Runberg nigdy nie trafił do mojej topki ulubionych scenarzystów komiksowych, ale jego prace lubię czytać. Są proste, szybkie i pełne akcji. Taka idealna lektura na relaks, po ciężkim dniu, gdy człowiek ma ochotę trochę odetchnąć, ale niekoniecznie odmóżdżyć. "Władza" to doskonały przykład tego typu literatury - prosta historia, używanie sprawdzonych tematów, ale też danie odrobimy czegoś od siebie. Oto Ziemia po apokalipsie, gdzie ludzie są uznani za Bogów, którzy opuścili ten padół i pozostawili po sobie demony, bodące ich gniewem. To co najciekawsze, to forma demonów oraz wizja ogromnego sanktuarium, mającego przed nimi chronić nowych władców Błękitnej Planety. 

Już w finale pierwszego tomu, czytelnicy mogli obejrzeć ogromne sanktuarium Shrine. Widoczne jest też na okładce drugiego tomu. Tak, to ta potężna elektrownia atomowa, a raczej to co z niej zostało. Niestety, mimo zajrzenia do środka, nie poznamy zbyt wiele sekretów tego miejsca. W tym co się stało z prętami paliwowymi, jak wpadła w ręce katardisów, czyli humanoidalnych orłów, ani nic, co wiąże się z historią tej konstrukcji. Jedynie mamy wgląd do przeszłości jednego z najemników i katardisa, którego wtedy poznał, a obecnie piastuje funkcje arcykapłana. Wprowadza to ciekawy smaczek do fabuły, mocno napędzając i tak już dynamiczny i krwawy finał tego albumu, ale w sumie nic innego nie robi. Trochę szkoda, bo chętnie poznałbym historię powstania Shrine i tego jakim cudem stała się bezpiecznym schronieniem dla antropomorficznych stworzeń, zamieszkujących obecnie Ziemię.

Bogowie-Ludzie to nadal mocna tajemnica, choć ich demony są znane z pierwszego tomu. Chodzi o monstrualne huragany, będące efektem manipulowania przy pogodzie i jej kontrolowaniu. Stanowią śmiertelne zagrożenie dla wszystkiego co żyje, niszcząc i zalewając każdy obóz, wioskę oraz miasto. Gdzie jednak podziali się ludzie, jaką technologia doprowadzili do takiego stanu rzeczy i jak powstały antropomorficzne zwierzęta, nie jest nadal wyjaśnione. Być może stanie się to dopiero na samym końcu tej opowieści, co byłoby ciekawym zabiegiem. Szczególnie patrząc po ostatnich kadrach tego tomu, zdradzających czytelnikowi naprawdę sporo. Oczywiście nie na tyle, aby otrzymać pełne wyjaśnienie zagadnień, jakie wymieniłem wcześniej.


Co zaś się tyczy postaci trójki najemników i ich zleceniodawców, to tutaj mamy klasyczną kliszę. Oni honorowi, uczą dzieci bogaczy szacunku do innych istot, przy okazji pakując się w kolejne kłopoty. Mamy też rozwinięcie pewnego wątku z pierwszego tomu, gdzie nasza trójka mocno naraziła się pewnej grupie zbrojnych. Poznajemy też troszkę przeszłości naszych awanturników, co ma swój urok i nieźle uzupełnia fabułę. Mimo wszystko "Władza" to nadal klasyczna opowieść przygodowa, jakich wiele. Lekka, szybka i przyjemna, ale czy warta tego, aby do niej wracać, to już kwestia mocno sporna. Może gdybym znał mniej komiksów tego typu, to bym się skusił, ale patrząc po mojej kolekcji, "Władza" nie ma tam miejsca. Chętnie będę śledził losy jej bohaterów do końca, bo chcę poznać finał tej szalonej opowieści. Mimo wszystko wystarczy mi jej jednorazowa lektura.

Komu komiks może się spodobać?
Osobom chcącym przeczytać coś lekkiego i niezobowiązującego, w klimatach fantasy.

Czy kupił bym komiks, gdybym nie otrzymał go do recenzji?
Zapewne tak, ale z drugiej ręki. Chcę poznać dalsze rozdziały tej historii, niemniej nie spieszy mi się z tym.

Czy komiks pozostaje w kolekcji?
Nie ma szans, przy tym co już posiadam.

Czy komiks dostał się na listę podsumowującą 2018 rok?
Nie. jest po prostu zbyt powtarzalny w swej konstrukcji, aby móc tam zagrzać miejsce.