Komiksy z Doctor Aphrą zawsze idealnie trafiają w mój gust. Głównie na wspomnianą bohaterkę, którą uznaję za najlepszą postać z obecnego kanonu Star Wars. Teoretycznie to żeńska i mroczniejsza wersja Hana solo i jego ekipy, ale prawda jest taka, że Aphra posiada coś, czego Hanowi zabrakło. Charakter. Postać wykreowana przez Harrisona Forda w 1977 roku na swój sposób jest urocza. Przewidywalny w swym zachowaniu łowca przygód, którzy rzekomo nie liczy się z nikim, a jedynie patrzy na własny zysk. Tylko tam gdzie Han robi to rzekomi i zawsze ostatecznie wciela się w rycerza na białym koniu, Aphra potrafi okazać się rasową suką. Pracuje dla tego kto płaci lub tam gdzie zwęszy interes. Nie boi się otwarcie mówić o ciemnych stronach Rebelii i dobrych zagrywkach Imperium, choć nie kibicuje żadnej ze stron. Ma interes, chce na nim zarobić, więc jest gotowa poświęcić każdego, aby to uczynić. Jej towarzysze tez nie są z nią z powodów czystego oddania i przyjaźni. Te wszystkie zmienne sprawiają, że Aphra to najbardziej realistyczna postać w całym Star Wars. Choć nawet ją czasem ruszy sumienie.
Tak dzieje się tym razem, choć dziewczyna i tak nie zmienia swego podejścia do życia i robienia interesów. Niemniej nawet ona ulega urokowi chłopaka z farmy, czyli Luka Skywalkera. Ten jak zwykle to naiwny idealista, którego po prostu nie trawię. Zdecydowanie bardziej kibicuję jego ojcu, nawet gdy był jeszcze Jedi. Luke natomiast zawsze mnie irytował, a tym razem nie jest inaczej. Zachowuje się... cóż, tak jak zwykle Jest rycerski, oddany przyjaciołom i stara się wszystko załatwić sam. W efekcie więcej z niego szkody niż pożytku. Nieco lepiej wypada na jego tle Han Solo i Leia Organa. Dalej ich poczynania są przewidywalne, ale przynajmniej można pośmiać się gdy ta dwójka znów zaczyna się kłócić, albo rzucać w siebie kąśliwymi uwagami. Do tego Han odgrywa w całej przygodzie naprawdę ciekawą rolę, co humorystycznie przeradza się na finał.
Księżniczce i jej przemytnikowi towarzysza Sana, złodziejka, którą poznali podczas zniszczenia jednego z więzień należących do Rebelii (patrz tom Rebelianckie więzienie). Sana zna zbyt dobrze Aphrę, ma z nią rachunki do wyrównania i życzy jej tego co większość najemników - śmierci. Zatem rola dziewczyny jest tu co prawda drugoplanowa, ale znacząca dla całej opowieści. Na koniec mamy tytułową Cytadele Grozy, której nazwy oryginalnej nawet nie starałem się wymówić podczas lektury. Brzmi ona bowiem Cytadela Ktath'atn. Nawet w komiksie zaśmiano się z tego szczegółu, zatem oryginalna nazwa pada raptem kilka razy. zarządza nią Królowa Ktath'atn, która żyje już długo, baaaaardzo długo, hodując przy tym pewne małe, wredne ustrojstwa. Posiada ona jednak wiedzę, jak uruchomić kryształ osobowości Jedi imieniem Rur (patrz tom, Ścigana przez wszystkich). Tutaj właśnie zaczynają się schody, bowiem monarchini żąda za pomoc prezentu, a jest ona dość kapryśna. Aphra znalazła jednak odpowiedni podarek, który nie tylko poleciał z nią z własnej woli, ale także zawierzył jej swe życie. Oto siła kobiecej charyzmy.
Dobrze spisał się też morderczy zespół naszej Pani Doktor, czyli wookie imieniem Czarny Krrsant oraz para zabójczych droidów BeeTee i TripelZero. Te mroczne odpowiedniki towarzyszy Hana Solo, są niebotycznie ciekawsze niż pierwowzory. Do tego TripleZero ma tym razem bardzo dużo do powiedzenia i zademonstrowania. Efekt jego pracy jest zaiste satysfakcjonujący, co z pewnością ucieszyłoby tego miłośnika tortur. Jedyne do czego muszę się przykleić to rysunek, który jest nierówny. Odpowiadało za niego aż trzech rysowników i tyleż samo kolorystów, co widać jak na dłoni. Przez to niemal co zeszyt mamy inny styl graficzny pracy, co widać czasami aż za mocno. Mi osobiście to przeszkadzało, szczególnie, że nie wszystkie rysunki trafiły w mój gust. Jednak finalnie ten tom oceniam naprawdę pozytywnie i z niecierpliwością czekam na kolejny.
Komu komiks może się spodobać?
Fanom Doctor Aphry oraz miłośnikom dynamicznych opowieści z uniwersum Star Wars.
Czy komiks zostaje w mojej kolekcji?
Nie bowiem, lubię czytać komiksy z tego uniwersum, ale nigdy potem do nich nie wracam.
Czy Kupił bym komiks, gdybym nie otrzymał go do recenzji?
Tak, bowiem występuje w nim Doktor Aphra, a dla niej jestem gotów dać te 20 zł.
Czy komiks zakwalifikował się do mojej TOP 12 przeczytanych komiksów 2018?
Nie, ale komiksy z uniwersum Star Wars nie mają szans tam się dostać.