Co się stanie gdy zachoruje Papa Smerf. W idealnym, wręcz utopijnym, społeczeństwie Smerfów nie ma lekarza. Wszystkim zajmuje się Papa Smerf, zatem jeśli zaniemoże, trzeba znaleźć kogoś, kto go zastąpi. Tak narodził się pomysł na Smerfa Doktora, który to umiejętnie wytyka współczesną praktykę szarlatanów udających lekarzy. Brak fachowej wiedzy, przepisywanie masy zbędnych pigułek czy innych leków, leczenie recepturami zasłyszanymi z pogłosek. Może się wydawać, że w obecnej dobie zaawansowanej medycyny to przeszłość, ale nic bardziej mylnego. Ten komiks dobrze to pokazuje, a przy okazji skupia się na kilku innych aspektach, związanych z leczeniem kogoś na własną rękę. Nawet Gargamel ma tutaj swoje pięć minut, ale tym razem w bardzo niecodziennej roli.
Całemu zamieszaniu jest winien Smerfohondryk, czyli Smerf, który ciągle doszukuje się u siebie nowych chorób. Papa Smerf ma od dawna problem z tym podopiecznym, ale nie jest wstanie go wyleczyć. Z pomocą postanawia przyjść inny Smerf, który pokłada zaufanie w zasłyszanych od "kogoś tam" recepturach. W ten oto sposób rodzi się Smerf Doktor, który niestety nie posiada fachowej wiedzy medycznej, a na dokładkę zaczyna z czasem bawić się w tworzenie leków. Jak łatwo można się domyślić, tworzy to niebezpieczną mieszankę, natomiast na dokładkę Smerf zaczyna tworzyć na własną rękę nowe receptury.
Przygoda jest niezłą przestrogą przed leczeniem się na własną rękę. Nie chodzi tutaj o sprawdzone, domowe sposoby, które są dobre. Stosuje je tutaj nawet Papa Smerf. Mam tu na myśli leczenie się na zasadzie zasłyszanych plotek, że koleżance szwagra kuzynki brata mojej teściowej pomógł jakiś lek, na bazie tego a tego. Nie ma w tym nic śmiesznego bo wiele osób właśnie tak stara się leczyć, nie idąc tym samym do lekarza. Potem tylko rodzą się kłopoty, które czasem bardzo ciężko odkręcić.
Nie inaczej jest w przypadku brania wszystkich leków jak popadnie lub chodzenia do lekarza z byle pierdołą. Ten aspekt, również jest tutaj ganiony, a przy tym pokazany w krzywym zwierciadle. Świetnie wygląda scena jak Smerfy prześcigają się w tym, kto ile leków bierze, aby nie chorować, a potem narzekają, że coraz gorzej się czują. Brzmi znajomo, czyż nie? Na dokładkę dochodzą oczywiście nowi specjaliści, którzy gdzieś coś wyczytali i bez odpowiedniej wiedzy starają się to stosować na innych. W przypadku społeczeństwa takiego jak u Smerfów, rodzi to katastrofalne konsekwencje.
Oczywiście całość pokazano w sposób humorystyczny, prześmiewczy i z goła satyryczny, choć morału nie zabrakło. Papa Smerf miał w tej przygodzie bardzo ciężko, jednak on też przyczynił się do zaistnienia całej sytuacji, swoją pracą, ignorując pierwsze symptomy niebezpieczeństwa. Dobrze pokazano też rolę Smerfetki jako pielęgniarki, która w pojedynkę musiała zająć się całą masą pacjentów. Tym samym autorzy ukazali przepaść jaka dzieli lekarza i pielęgniarkę w środowisku lekarskim. Gargamel, o czym wspomniałem na początku, również ma swój moment w całej przygodzie, ale to pozostawiam wam do samodzielnego odkrycia. Pamiętajcie zatem aby dbać o swoje zdrowie i zastanowić się kilka razy nim sięgniecie po jakieś leki, bez zasięgnięcia opinii u sprawdzonego lekarza.