7 listopada 2017

Wilki z Nowego Meksyku

Czasem coś co wygląda niewinnie, niczym książeczka dla dzieci, skrywa w sobie poważną historię. Takie są "Wilki z Nowego Meksyku" Williama Grill, które ukazały się u nas nakładem wydawnictwa Kultura Gniewu. Autor oparł swoją książkę na podstawie opowiadania Ernesta Setona "Lobo: Król Currumpaw", znajdującego się w książce "Zwierzęta, które znałem", tegoż samego autora. Seton żył na przełomie XIX i XX wieku w USA, gdzie trudnił się polowaniami na zwierzęta. Interesował się też mocno przyrodą, choć długi czas nie rozumiał jej piękna i tego, jakim zagrożeniem jest dla niej, agresywna ludzka ekspansja. Zmieniła to wszystko jego walka z wilkiem imieniem Lobo, która trwała ponad rok. William Grill przybliża te losy współczesnemu czytelnikowi, robiąc to w iście przecudownym stylu. Zarówno na polu scenariusza, jak i rysunku zapadającego na długo w pamięć. Jest to jednak trudna lektura, co prawda przepiękna, ale na tyle unikalna, że nie każdemu może się spodobać. Czemu? Odpowiedź znajdziecie poniżej.

Główna oś fabularna rozgrywa się od mniej więcej początku 1983 roku do początku wiosny 1984. Wcześniej jednak autor książki, w krótkim rozdziale opisuje okres podboju i wyniszczania dzikich terenów USA, przez europejskich osadników. Skupia się tutaj głównie na tym co robiono w latach 1880-1890 i jak doprowadzono niemal do wyginięcia wielu rdzennych gatunków zwierząt tego kontynentu. W tym wilków szarych. Tu Grill zaznacza jak bardzo ludzie wymordowali, bo to słowo najlepiej tu pasuje, te piękne drapieżniki. W rejonach Nowego Meksyku, gdzie rozgrywa się akcja książki, obecnie żyje niewiele wilków (podgatunek meksykański), właśnie za sprawą masowych polowań. Przed agresywną ekspansją z Europy, Amerykę północną zamieszkiwało blisko pół miliona tych drapieżników. Teraz na terenie samego USA jest ich raptem niespełna dziesięć tysięcy. Łatwo zatem sobie wyobrazić jak zniszczyło to tamtejszy ekosystem.


Książka obrazuje ten problem skupiając się głównie na dwóch postaciach - ogromnym wilku imieniem Lobo i łowcy Ernesta Setona, który przybył do Nowego Meksyku w celu zabicia nieuchwytnego drapieżnika. Seton z początku nie wierzył w plotki innych myśliwych oraz okolicznych ranczerów i kowbojów odnośnie inteligencji Lobo. Bardzo szybko musiał jednak zrewidować swe poglądy, gdy starł się z jego watahą po raz pierwszy. Przeciwnik był nie tylko piekielnie inteligentny, ale również cierpliwy. Ta kombinacja stawiała go na szczycie lokalnej drabiny, strącając tym samym z piedestału nawet człowieka z jego morderczym arsenałem. Starcie tych dwóch tytanów okazało się bardzo wyczerpujące dla obu stron i pełne niespodzianek.

To co jednak jest najważniejsze to wewnętrzna przemiana Setona. Z czasem zaczął pojmować czemu wilki wybijają bydło ranczerów, jak wielką szkodę wyrządził im biały człowiek, tym samym dewastując ekosystem Ameryki Północnej. Proces ten jest powolny, ale świetnie pokazany i w pełni wzorowany na opowiadaniu samego Setona. W nim właśnie autor opisał siebie jako mordercę i najgorsze zło, stawiając wilki po stronie dobra. Było to zapewne bardzo trudne z jego strony, bo dotąd uważano go za najlepszego łowcę w całej Ameryce.


Fabuła książki nie jest skomplikowana, w praktyce to już po opisie na tyle okładki wiemy jak się potoczy cała historia. Niemniej kilka smaczków zawiera, a przy okazji całość jest bardzo poruszająca. Pomagają w tym cudownie wykonane rysunki. Warto uważnie się im przyjrzeć, bo można znaleźć na nich wiele ciekawych scen czy detali dotyczących życia w tamtym czasie. Również bardzo dobrze odwzorowano same wilki jak i metody jakie stosowano do polowania na nie. Pomaga to czytelnikowi łatwiej pojąć procesy przemiany jakie zachodziły w Setonie, przez czas w którym zmagał się z Lobo. Książka jest tym samy skierowana do nieco starszej publiki. Warto jednak zapoznać z nią również dzieci, aby uzmysłowiły sobie, jak wyglądał proces degeneracji naturalnego środowiska Ameryki Północnej. Pomaga to również w zrozumieniu czemu warto walczyć o naturalne dziedzictwo przyrody i jak wielką rolę odgrywają rezerwaty naturalne.