Drugi tom z przygodami Poe Damerona i jego Eskadry czarnych, jest znacznie ciekawiej napisany, niż poprzedni odcinek. Ponownie za sprawą agenta Terexa, gdyż w Star Wars chyba częściej to antagoniści są ciekawiej wykreowani. Przynajmniej dla mnie, bo protagoniści w tym uniwersum mają więcej szczęścia niż rozumu. W praktyce poza "Łotrem 1", bazują na szczęściu. Tym razem jest nieco inaczej, choć Poe do wielkich bystrzaków nie należy, mimo że autorzy właśnie tak chcą go ukazać. Pierwsze skrzypce gra tutaj niepodzielnie Terex. Mimo że nim jeszcze sięgniemy po ten komiks, możemy się domyślić jak przebiegnie fabuła, wszak jego fabuła rozgrywa się przed VII Epizodem, to i tak kibicujemy czarnemu charakterowi. Trzeba przyznać, ze Terex naprawdę ma czarną duszę i to wypada tutaj świetnie.
Akcja komiksu rozgrywa się głównie na planecie zamieszkanej przez oprychów, zwanej Kaddak. Po tym jak eskadra Czarnych cudem pokonała Terexa, agenta wywiadu pracującego dla Nowego Porządku, Poe stara dociec, kto mógł ich zdradzić. Tymczasem 3CPO wpada na trop swego informatora, który zdobył dane na temat Snoke'a. Niestety mechaniczny agent przepadł na Kaddaku, planecie piratów i szubrawców, zatem Poe wraz z swym mechanikiem i dwoma, zaufanymi droidami, rusza na poszukiwania. Nie zdaje sobie sprawy, że w tamtym miejscu Terex jest legendą.
Postać Terexa w praktyce dominuje w całym komiksie. Poe wraz z swymi towarzyszami robi co najwyżej za tło i bohaterów drugoplanowych. Nie powiem, aby mi to przeszkadzało, ale patrząc po tytule tego albumu, chyba nie taki był zamiar autorów. W obecnej sytuacji pasowałaby bowiem nazwa "Tajne życie agenta Terexa" lub coś w tym stylu. Z drugiej strony właśnie z tego powodu naprawdę przyjemnie czytało mi się ten komiks i w finale poczułem spory zawód. Wyglądało to tak jakby scenarzyście skończyły się pomysły i usilnie chciał zamknąć całą sprawę. Wyszło przez to bardzo przeciętnie przy opisach wspomnień Terexa, odnośnie jego przeszłości w szeregach Galaktycznego Imperium,
O samym Terexsie mógłbym pisać jeszcze długo wiele dobrego, ale pominąłbym przez to dwie inne, bardzo ważne postacie. Po pierwsze jego towarzysza broni z czasów dla służby Imperium oraz po jego spektakularnej klęsce na Jakku. Bohater ten wniósł w całą fabułę, jak i obraz samego agenta Nowego Porządku, bardzo wiele. Nie tylko pozwala nam zrozumieć co kieruje Terexem, ale też jak morderczą drogę przeszedł od człowieka wierzącego w ideały do bezdusznego agenta wywiadu. Drugim bohaterem jest technik, którego Dameron zabrał z sobą na Kaddak. Czytelnik od początku posądza tą postać o pewne uczynki, jednak finał naprawdę potrafi zaskoczyć.
"Tajna misja dowódcy Czarnych" to dobry komiks, choć Dameron robi tutaj bardziej za dodatek. Z jednej strony psuje to odbiór całości, z drugiej cieszy, że jego przeciwnik dominuje na kartach albumu. Całość czyta się dzięki temu szybko, zapada w pamięć i spełnia rolę dobrej lektury, na pochmurny dzień. Owszem, mogło być lepiej, ale od Star Wars nigdy nie wymagałem ambitnej fabuły, a głupot logicznych, czy nagminne łamanie praw fizyki, jestem w stanie im wybaczyć. Dlatego jeśli ktoś lubi komiksy z obecnego kanonu, to polecam sięgnąć po ten odcinek.
Akcja komiksu rozgrywa się głównie na planecie zamieszkanej przez oprychów, zwanej Kaddak. Po tym jak eskadra Czarnych cudem pokonała Terexa, agenta wywiadu pracującego dla Nowego Porządku, Poe stara dociec, kto mógł ich zdradzić. Tymczasem 3CPO wpada na trop swego informatora, który zdobył dane na temat Snoke'a. Niestety mechaniczny agent przepadł na Kaddaku, planecie piratów i szubrawców, zatem Poe wraz z swym mechanikiem i dwoma, zaufanymi droidami, rusza na poszukiwania. Nie zdaje sobie sprawy, że w tamtym miejscu Terex jest legendą.
Postać Terexa w praktyce dominuje w całym komiksie. Poe wraz z swymi towarzyszami robi co najwyżej za tło i bohaterów drugoplanowych. Nie powiem, aby mi to przeszkadzało, ale patrząc po tytule tego albumu, chyba nie taki był zamiar autorów. W obecnej sytuacji pasowałaby bowiem nazwa "Tajne życie agenta Terexa" lub coś w tym stylu. Z drugiej strony właśnie z tego powodu naprawdę przyjemnie czytało mi się ten komiks i w finale poczułem spory zawód. Wyglądało to tak jakby scenarzyście skończyły się pomysły i usilnie chciał zamknąć całą sprawę. Wyszło przez to bardzo przeciętnie przy opisach wspomnień Terexa, odnośnie jego przeszłości w szeregach Galaktycznego Imperium,
O samym Terexsie mógłbym pisać jeszcze długo wiele dobrego, ale pominąłbym przez to dwie inne, bardzo ważne postacie. Po pierwsze jego towarzysza broni z czasów dla służby Imperium oraz po jego spektakularnej klęsce na Jakku. Bohater ten wniósł w całą fabułę, jak i obraz samego agenta Nowego Porządku, bardzo wiele. Nie tylko pozwala nam zrozumieć co kieruje Terexem, ale też jak morderczą drogę przeszedł od człowieka wierzącego w ideały do bezdusznego agenta wywiadu. Drugim bohaterem jest technik, którego Dameron zabrał z sobą na Kaddak. Czytelnik od początku posądza tą postać o pewne uczynki, jednak finał naprawdę potrafi zaskoczyć.
"Tajna misja dowódcy Czarnych" to dobry komiks, choć Dameron robi tutaj bardziej za dodatek. Z jednej strony psuje to odbiór całości, z drugiej cieszy, że jego przeciwnik dominuje na kartach albumu. Całość czyta się dzięki temu szybko, zapada w pamięć i spełnia rolę dobrej lektury, na pochmurny dzień. Owszem, mogło być lepiej, ale od Star Wars nigdy nie wymagałem ambitnej fabuły, a głupot logicznych, czy nagminne łamanie praw fizyki, jestem w stanie im wybaczyć. Dlatego jeśli ktoś lubi komiksy z obecnego kanonu, to polecam sięgnąć po ten odcinek.