10 maja 2017

Unboxing #102: Sekretna torba od Black Monk

Na tegorocznym Pyrkonie wydawnictwo Black Monk obdarowało mnie bardzo szczodrze. Wręczyli bowiem dwa tajemnicze pakunki - pierwszy w reklamówce z ich logiem, a drugi w postaci czarnej, solidnej torby opatrzonej tytułem Munchkina. Słowem gry którą tyle samo osób kocha co i nienawidzi. Dziś w końcu zaspokoję waszą ciekawość i przedstawię co kryją owe podarki, rozpakujemy wszystko i sprawdzimy jak to się ogólnie prezentuje. Czy jest tam coś poza grami? Tak i to nie mało :)

Zawartość torby

Jest to dość unikalna torba, bowiem na naszym rynku nigdzie nie widziałem aby była sprzedawana. Z jednej strony szkoda, gdyż jest naprawdę użyteczna, z drugiej zaś podnosi to jej rangę. Wydawnictwo Black Monk, z tego co zrozumiałem, daje ją czasem w konkursach, turniejach oraz osobom z którymi współpracuje. Torba jest dość pojemna, posiada dwie główne kieszenie, z których każdą można podzielić na dwoje za sprawą wygodnej, przypinanej na rzep przegrody, oraz kieszeń tylną. Nadaje się zatem idealnie do przenoszenia małych i średnich pudełek z grami, akcesoriów i tym podobnych. Niestety w moim przypadku pojawiła się nieprzewidziana okoliczność, zwana żoną. Zawłaszczyła ona ów przedmiot dla siebie jeszcze nim zdążyłem zajrzeć do środka, jednak jako wyrozumiały człowiek jestem skłonny ją zrozumieć.


W środku torby znajdowały się następujące fanty:
* gra karciana "Rosyjska ruletka"
* gra karciana "Munchkin Steampunk"
* gra karciana "Super Munchkin: Edycja jubileuszowa"
* dwie kości K6 Black Monk
* jednak kość K6 Munchkin (z potworami)
* cztery karty z mini-dodatku "Munchkin Messenger Bag" (przypisane do omawianej torby)
* pakiet podstawek pod kubek z gier Black Monk mających funkcje do użycia w rozgrywce
* dwa pakiety zakładek do książek z gier Black Monk mających funkcje do użycia w rozgrywce


Jak widzicie całkiem sporo tego się tutaj znalazło i liczę, że z czasem takie torby będą sprzedawane w Polsce. Na razie można je trafić sporadycznie na Amazon czy innych, pokrewnych serwisach. Jednak tam zawartość toreb bywa zupełnie inna niż to co przedstawiłem powyżej, zaś ich cena sięga około 68-70 dolarów i często nie ma transportu na teren Polski. Jeśli więc nie mamy kogoś z krewnych lub znajomych w USA oraz jesteśmy wielkimi fanami Munchkina, to warto zainwestować, gdyż torba jest wstanie pomieścić naprawdę spory kawał tejże gry. 


Rosyjska ruletka: Mistrzostwa świata

Pierwszą nowością Black Monk z tegorocznego Pyrkonu jest Rosyjska ruletka. Prosta gra karciana, którą cieszyła się dość mocnym zainteresowaniem na targach. Cena sugerowana wynosi około 75 zł, jednak na sieci gra chodzi za dużo mniejsze pieniądze. Oferty sklepów internetowych zaczynają się od 50 zł i przez większość czasu nie przekraczają 60 zł. Zresztą za podobne pieniądze dostaniemy ten tytuł na firmowym sklepie wydawcy. Jeśli zdecydujemy się na zakup dostaniemy niewielkie pudełko, formatu tego co z klasycznych Munchkinów, a w nim:
* 24 karty postaci
* 6 kart pomocy
* 31 kart akcji
* 55 kart magazynku (załadowane i puste komory)
* 6 kości obstawiania
* 42 żetony zwycięstwa (o wartości 1 i 5 punktów)
* instrukcję


Od strony graficznej gra prezentuje się naprawdę dobrze oraz klimatycznie. Czuć tutaj klimat krwawych zawodów, dzięki kartom na których widnieją bębenki do sześciostrzałowców, rozpaćkane zarysy sylwetek poległych zawodników czy żetony zwycięstwa w kształcie nabojów. Robi to ciekawy nastrój, a jeśli do tego będziemy grać w jakimś ciemnym pomieszczeniu przy zapalonych świecach, to już w ogóle otrzymamy klimat rodem z nielegalnych zawodów prowadzonych w szemranej spelunie. Co do jakości komponentów to są one bardzo porządnie wykonane, a całość spokojnie mieści się w wyprasce opatrzonej ładnym nadrukiem. Instrukcję również opracowano porządnie, zatem nawet laik powinien sobie z nią poradzić, szczególnie że zasady nie są zbyt skomplikowane, a podczas rozgrywki mamy dostęp do kart pomocy z skrótem zasad. Podstawek pod kubek ze zdjęcia poniżej nie ma w pudełku z grą, ale można je zdobyć na konwentach gdzie bywa wydawca. Warto, bo wprowadzają do gry nową zasadę, ale o tym powiem w innym materiale.


Co cieszy:
* jakość wykonania
* szata graficzna
* opracowanie instrukcji
* cena
* zapowiada się klimatycznie

Co budzi wątpliwość:
* czy będzie grywalna w gronie 2-3 osób

Koszulki na karty:
Raczej wymagane. Rozmiar to Standard American (56x87 mm), przy czym wystarczą klasyczne, choć jeśli komuś bardzo zależy mogą być premium. Potrzeba w sumie 110 koszulek.

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Jak na grę imprezową, niemal żaden, co najwyżej bardzo niski. Całość prezentuje się naprawdę interesująco, jest wydane porządnie i sprawia wrażenie bardzo regrywalnej. Jak zwykle w tego typu grach obawa jest odnośnie minimalnej liczby graczy, jednak mało kto nabywa takie tytuły dla dwóch czy trzech osób.

Munchkin Steampunk

Kolejna wariacja klasycznego Munchkina, wnosząca do całości odrobinę świeżości. W recenzji omówię szczegółowo różnice pomiędzy Steampunk a klasyczną wersją, zaś teraz zobaczmy co mamy w pudełku. Za około 90 zł otrzymujemy solidne pudełko a w nim 165 kart do gry, instrukcję oraz klasyczną kość K6. Cena tej wersji na sieci waha się na razie od 74 do około 85 zł, jednak zapewne za pół roku spadnie ona tak jak w innych wypadkach do granic 50-60 zł. Jeśli idzie o temat to mamy tym razem totalny pociśnięcie po wszystkim co wiąże się z stempunkiem, a w szczególności jego angielskie oblicze, z zmechanizowaną Królową Wiktorią na czele. Warto zauważyć, że tym razem pudełko zawiera cztery przegrody co ułatwia segregowanie kart i utrzymuje w środku porządek.


Co cieszy:
* polewka z świata stempunka
* sensownie zrobiona wypraska
* sprawdzona gra w sprawdzonej cenie

Co budzi wątpliwość:
* raczej mało nowinek względem serii

Koszulki na karty:
Zdecydowanie zalecane. Rozmiar Standard American (56x87 mm) w liczbie 165 sztuk.

Domniemany pozom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
* Jeśli ktoś lubi Munchkina, to zakup obowiązkowy (o ile już tego nie uczynił), jeśli nienawidzi to lepiej niech się nie zbliża. Natomiast osoby nie mające dotąd do czynienia z tą serią odsyłam do wersji klasycznej.

Super Munchkin: Edycja jubileuszowa

Za wiele nie ma co tutaj pisać, gdyż sytuacja jest podobna jak w przypadku Munchkin Stempunk. Różnicą jest temat oraz fakt, że gra może przykuć większe grono odbiorców. Czemu? Cóż, temat. Ta edycja mocno naśmiewa się z superbohaterów, nawiązując do wielu znanych postaci z uniwersum Marvela czy DC Comics. Jednocześnie nie promuje żadnej z tych marek, a jedynie nabija się z ogólnie przyjętego przez społeczeństwo kanonu herosów. Dlatego spokojnie odnajdą się tam laicy, może nawet oni w pierwszej linii, oraz znawcy amerykańskich komiksów z wspomnianych wcześniej marek.


Co cieszy:
* fajna forma parodii uniwersów super bohaterów
* przykuwa uwagę (w tym laików)
* to niemal klasyczny Munchkin (niemal)

Co budzi wątpliwość:
* czasami przesyt może znużyć (a czasem nie)

Koszulki na karty:
Tak jak w przypadku innych gier z tej serii, Standard American (56x87 mm). Potrzeba 165 sztuk.

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Względem nowicjuszy raczej niski, co do reszty to bez zmian.

Munchkin Panic

W końcu coś nowego w uniwersum tej gry. Tym razem mamy parodię znanej, przynajmniej w kręgach planszowych maniaków, gry Castle Panic. Munchkin Panic jest łudząco podobny do pierwowzoru, gdyż zawiera niemal taką samą oprawę graficzną planszy, żetonów i kart. Jednocześnie jest to Munchkin, gdyż wszelkie jednostki oraz przedmioty są zaczerpnięte z klasycznej odsłony tejże gry. Jest to naprawdę ciekawa dla oka parodia, jednak docenią ją tylko osoby znające Castle Panic, choć nie wykluczone, że inne osoby nie sięgną po ten tytuł właśnie po rozgrywce w parodię od Black Monk.


Kupując grę trzeba zwrócić uwagę co wrzucamy do koszyka, szczególnie wirtualnego. Cena sugerowana na stronie wydawcy wynosi 129,90 zł, tymczasem przeglądając oferty sklepów internetowych na najpopularniejszych wyszukiwarkach wachlarz ofert zaczyna się na 86 zł a kończy na aż 177 zł. Z czego to wynika? Cóż, wersji językowej gry. Przez długi czas na naszym rynku gościło wydanie anglojęzyczne, znacznie droższe od wydania polskiego. Jednak po ukazaniu się wersji w naszym języku, nie wszystkie ceny poszły w dół. Dlatego kupując Munchkin Panic trzeba sprawdzić dwa razy jaką wersję faktycznie mamy w ręce, aby potem nie było przykrej niespodzianki przy stole.


Gdy gra wyląduje już u nas, to w środku znajdziemy sporo elementów i wszystko jest niemal kopią tego na co natrafimy w Castle Panic. Mamy zatem:
* planszę
* instrukcję
* 45 kart zamku
* 28 kart skarbu
* 39 żetonów potworów
* 1 sakiewka na potwory
* 6 kafelków murów
* 6 kafelków wież
* 2 żetony fortyfikacji
* 1 żeton But-A-Prenu
* 1 kość K6
* 6 skrótów zasad
* mini-dodatek Więcej Munchkina (1 karta zamku i 7 kart skarbów)
Jakość komponentów jest bez zarzutu, zaś instrukcja napisana poprawnie, choć laik pewnie spędzi nad nią więcej czasu. Cieszy tutaj szczególnie udana kombinacja szaty graficznej Muchkina z Castle Panic, co nadaje grze unikalny klimat.


Co cieszy:
* parodia znanej gry
* w końcu coś nowego w serii Munchkin
* udany miks graficzny dwóch znanych gier
* uczciwa cena sugerowana
* jakość komponentów
* będzie można grać solo...

Co Budzi wątpliwość:
* ..., co w przypadku Munchkina wypada mało zachęcająco
* bardzo drobny żeton But-A-Prenu
* K6 mogła być z logo Munchkina lub Black Monk

Koszulki na karty:
Zalecane. Potrzeba w sumie 75 sztuk Standard USA, najlepiej Premium.

Domniemany poziom ryzyka przy zakupie "w ciemno":
Dla fanów Munchkina czy Castle Panic jest to pozycja obowiązkowa, dla nowicjuszy, powiedzmy że średni bo zasad jest jednak tutaj troszkę do opanowania. Jednak jeśli mamy sporą dozę cierpliwości to naszą przygodę z Munchkinem możemy zacząć właśnie od tej pozycji.