31 maja 2017

Munchkin Steampunk

Światów jakie dotknął swym spaczonym, wrednym spojrzeniem Munchkin, jest cała masa. W końcu przyszła pora na uniwersum techniki i pary, słowem steampunk. W przeciwieństwie do kilku innych edycji, w tym "Super Munchkina: Edycji jubileuszowej", "Munchkin Steampunk" wyróżnia się w zasadzie tylko rysunkiem. Owszem większość gier z tej serii posiada identyczną mechanikę, gdzie zagrywamy i rozgrywamy karty w ten sam sposób oraz w tej samej kolejności, jednak część edycji wprowadza choć nowe typy kart. Tutaj tego nie uświadczymy, co nie oznacza, że "Munchkin Stempunk" to zła gra. Wręcz przeciwnie - fan serii po prostu musi ją mieć, a co zaś się tyczy reszty, to cóż... sprawdźmy. 

Zasady są te co zwykle. Wykładamy karty wyposażenia na siebie, "otwieramy" wierzchnią kartę z stosu drzwi i ją rozgrywamy. Potwór - walka; Klątwa - nakładamy na siebie; cokolwiek innego, ląduje na rękę i otwieramy nowe drzwi już w tajemnicy przed współgraczami (karta od razu wędruje na rękę). Teraz możemy coś zagrać z ręki, np. klątwę na kogoś czy wystawić przeciw sobie potwora, sklepać mu pysk (a w tym wypadku śrubki) i zgarnąć skarby, których możemy od razu użyć. Cel? Zdobyć 10 poziom postaci, przy czy finalny musimy osiągnąć przez pojedynek z potworem. Jak widać banał.

Jeśli idzie o nowe typy kart, to raczej nie ma tutaj czego szukać. Ot mamy klasy, klątwy, potwory i wyposażenie. Jedynie brak ras, za to mamy kilka kart działających na zasadzie "+X jeśli jest warunek X/+Y jeśli jest warunek Y". Ma to swoją wadę jak i zaletą. Minusem jest rzucanie oklepanych schematów, w tym część kart ma w praktyce takie same właściwości jak te z podstawki. Nie chodzi mi tu bynajmniej o "Supermunchkina" czy "Pierścień ochronny", ale raczej część potworów czy wyposażenia. Z drugiej strony świetnie łączy się to z klasycznym Munchkinem oraz kilkoma jego bliźniaczymi wersjami, jak choćby "Piraci".


Co zaś się tyczy samego tematu to tutaj jak zwykle mamy plejadę ostrej satyry. Nazwy na kartach jak zwykle genialnie oddają to co widzimy na prześmiewczych rysunkach, a tam jedzie się po wszystkich stereotypach związanych z stempunkiem. Zresztą nawiązań mamy więcej i dostało się też choćby pewnym nacjom czy wydarzeniom historycznym. Tekst na kartach również dobrze oddaje charakter danej karty, zaś klątwy to czasem prawdziwe perełki w stylu "Niemodny - strać 2 poziomy". Dodatkowo jeśli ktoś kompletnie nie interesuje się światami stempunkowymi, to dzięki tej grze może na nie rzucić okiem i sięgnąć po komiksy lub inne gry.


"Munchkin Steampunk" to na tle innych odsłon serii co najwyżej poprawna gra. Niestety czuć tu nieco odcinanie kuponów od sprawdzonego już wielokrotnie pomysłu i sprzedawanie tego samego w innych szatach. Mimo to fani powinni czuć się zadowoleni, gdyż mogą dostać więcej tego samego i mocno wzbogacić talię o podobne karty. Czy jednak warto? Cóż, tutaj każdy musi sam sobie odpowiedzieć na to pytanie. Co zaś się tyczy nowicjuszy, to mimo wszystko bardziej poleciłbym im klasycznego "Munchkina". Czemu? Gdyż ma trochę więcej typów kart, np. rasy, i łatwiej się odnaleźć w jego uniwersum niż tym zaprezentowanym tutaj. "Munchkin Steampunkt" to produkcja skierowana do fanów i raczej tylko dla nich, choć nie wykluczam, że laikom też może przypaść do gustu. O ile ścierpią negatywną interakcję.

Plusy:
* tematyka
* humor
* jakość wykonania
* balans
* sporo sprawdzonych kart...

Minusy:
* ...co jednocześnie jest wadą
* nie wnosi nic nowego do serii
* czuć, że podano nam to samo tylko w innych barwach