12 stycznia 2017

Murena #1: Purpura i złoto

Walka o władzę wielokrotnie odbywała się przy użyciu siły oraz zdrady. Często przelewano krew władców aby tylko zająć ich miejsce i rządzić niepodzielnie. Jeden z takich okresów osadzonych w Cesarstwie Rzymskim za czasów Nerona, postanowił przedstawić swym czytelnikom Jean Dufaux przy współpracy z Philippe'm Delaby'ym (rysunki) i Diną Kathelyn (kolory). Zrobił to w sposób nie tylko rzetelny, ale również ciekawy wplatając w historię nutę mitologii oraz legend opartych na plotkach. Z drugiej strony nie można traktować Mureny jako serii czysto historycznej, gdyż wiele ważnych wydarzeń lub postaci pominięto. Jednak komiks za pomocą kilku prostych chwytów potrafi zachęcić czytelnika do sięgnięcia do źródeł naukowych zaś sam autor kilka nam podrzuca w swej pracy.

Wydarzenia przedstawione w komiksie toczą się głównie wokół dwóch postaci i ich domów - Nerona, który zdobył tron dzięki knowaniom matki, oraz jego przyjaciela Lucjusza Mureny, tytułowego bohatera serii. Pierwszy album jest niejako wstępem do całej przygody, gdyż pokazuje jak ci dwaj, bardzo zresztą młodzi, mężczyźni się poznali oraz jakie krwawe machinacje Agrypiny Młodszej doprowadziły do przewrotu w Imperium. Znajdziemy tutaj sporo odniesień, a nieraz nawet faktów historycznych, dotyczących tego brutalnego wydarzenia, jednak jest ono opowiedziane z mocna nutą literackiej fantazji. W tym celu Dufaux posłużył się nie tylko swoją wyobraźnią, ale także plotkami jakie krążyły w tamtych czasach, a o których wiemy dzięki takim starożytnym pisarzom jak Tacyt czy Swetoniusz. Zresztą nasz francuski scenarzysta wielokrotnie powołuje się właśnie na dzieła tych dwóch twórców.

Akcja Purpury i złota rozgrywa się od maja 54 roku do października tego samego roku i tutaj mam pewien zarzut do scenarzysty. Mianowicie chodzi o brak poczucia upływu czasu. Po lekturze komiksu miałem wrażenie, że rozgrywał się on w przedziale mniej więcej 3-4 tygodni nie zaś blisko pół roku. Jest to bardzo istotne gdyż tarcia na dworze Cesarza Klaudiusza były w tamtym czasie bardzo mocne, co świetnie zresztą tutaj przedstawiono. Po tym jak kilka lat wcześniej usynowił on Nerona, gdy poślubił Agryppinę będącą jego druga i zarazem ostatnią żoną, rozpoczęła się bardzo brutalna walka o jeszcze zajęty tron. Był to proces długotrwały gdzie każdy z obozów wysyłał swoich szpiegów oraz zabójców, a jednocześnie wydawał fortuny aby pozyskać Pretorian i senatorów. W komiksie zaś wydaje się jakby to trwało góra miesiąc i wszystko starannie planowano momentalnie, jeszcze tego samego dnia (lub nocy) wprowadzając w życie. To potrafi troszkę burzyć odbiór, szczególnie u osób znających dobrze historię tamtego okresu.


Co zaś się tyczy tytułowego bohatera jakim jest Lucjusz Murena, to ma się wrażenie że gra on drugoplanową rolę, co w tym wypadku jest zabiegiem bardzo wskazanym. Scenariusz koncentruje się głównie na Agryppinie i jej synu Neronie, którego ambitna Cesarzowa ma zamiar za wszelką cenę osadzić na tronie. W tym celu robi wszystko aby, dosłownie, wykosić konkurencję, a pomaga jej w tym Pallas, wyzwoleniec piastujący na dworze Klaudiusza urząd skarbnika. Wszystkie te postacie są historyczne, jednak rola Pallasa opisana w komiksie skupia się bardziej na byciu zaufanym Cesarzowej i wykonawcą jej planów. Dufaux pominął też kompletnie młodziutką żonę Nerona (w owym czasie Cesarz miał raptem 17 lat) Oktawię. Znając historię tych dwojga nie jestem co do tego manewru przekonany, jednak zdaję sobie sprawę, że większość ludzi nie zagłębia się aż tak bardzo w czasy starożytne. Znają oni postacie Kaliguli czy Nerona tylko dlatego, że występują w masowej kulturze i są powiązani z burzliwymi wydarzeniami, często pokazywanymi na wyrost w filmach czy książkach. Dlatego jestem wstanie wybaczyć brak tej postaci w komiksie, gdyż poziom scenariusza w pełni to wynagradza.


Delaby'ego muszę za to bardzo pochwalić za oddanie realiów Imperium Rzymskiego z tamtego okresu. Wszelkiej maści stroje, budowle czy nawet ogrody oddał w sposób bardzo wiarygodny. Czasami ma się wrażenie, że rysownik przerzucał na karty komiksu sceny z jakiegoś filmu dokumentalnego lub rycin zachowanych z tamtych czasów. Zresztą do tych drugich znajdziemy kilka nawiązań, głównie w wystrojach pokoi pałacowych czy willi arystokratów. Świetnie też zobrazowano, co widać na pierwszych stronach albumu, walki gladiatorów, wyjaśniając kto w nich uczestniczył. W tym, jak i wielu innych punktach, bardzo pomocny jest słowniczek przypisów, zamieszczony na końcu komiksu. Warto do niego zaglądać na bieżąco, aby w pełni pojąć czego dotyczy dana scena lub wypowiedź postaci. W odbiorze całości niezwykle pomocna okazała się Dina Kathelyn, świetnie dobierająca kolory, tym samym wzmacniając przekaz scenarzysty i rysownika. Bez jej udziału Murena z pewnością nie oddawałby tak mocno prawdy historycznej.

Murenę polecam w zasadzie tylko dojrzałym czytelnikom, niekoniecznie zaznajomionym z historią Nerona i Imperium Rzymskiego. Jest tutaj sporo przemocy oraz negliżu, a zatem treści nieodpowiednich dla młodszego odbiorcy. Z drugiej strony taki był własnie Rzym u szczytu swej potęgi, choć ten miał dopiero nadejść wraz z kolejnym władcą. Seria zaczyna się rewelacyjnie i błyskawicznie wsysa czytelnika w świat dworskich intryg. Domieszka fantasy w formie wizji boga Merkurego, których doświadcza Neron, albo tajemniczej trucicielki na usługach Agryppiny (osoby znające historię tamtego okresu mogą się domyślać o kogo chodzi) świetnie pasuje w swym mitologicznym wydźwięku do całej opowieści. Dlatego mimo pewnych poważnych rozbieżności z faktami, choć wcale ich tak dużo nie ma, warto sięgnąć po ten tytuł.