30 listopada 2016

Thorgal #35: Szkarłatny ogień

Najpierw przyszła kolej na zmiany w opowieści o Kriss de Valnor na stanowisku scenarzysty, a teraz dotknęło to serii głównej. Śmiało mogę powiedzieć, że jest to dobra zmiana, bo Yves Sente niemal zabił obie linie fabularne, mącąc w nich przeraźliwie. Na jego miejsce wszedł Xavier Dorison, który miał przed sobą naprawdę arcytrudne zadanie posprzątania całego bałaganu związanego z Czerwonymi Magami, odrodzeniem się ich przywódcy w ciele Aniela i sensownym połączeniem tego z wątkiem prowadzonym w spin-offie o Kriss de Valnor. Misja zakończyła się powodzeniem i choć komiksowi nadal daleko do tego co stworzył Van Hamme, to patrząc na schedę jaką otrzymał Dorison po Sente, można mówić o pełnym sukcesie. Jak tego dokonał? Cóż... bardzo żmudną i wyjątkowo karkołomną pracą.

Dorison zaczął na wstępie od krótkiej notatki streszczającej nam ostatnie odcinki serii. W ten sposób uporządkował w pewnym stopniu bałagan wydarzeń, podczas których czytelnik mógł się naprawdę pogubić. Następnie za cel obrał sobie doprowadzenie konfliktu pomiędzy Thorgalem a Czerwonymi Magami do końca, wplatając w to rycerzy Magnusa, z którego wojskami starł się już Jolan i Kris de Valnor. Naprawdę ciężko było połączyć wszystkie te elementy, ale scenarzyście się to udał.

Zacznijmy od najważniejszego czyli relacji pomiędzy Anielem a Thorgalem. Tutaj mamy klasyczny konflikt pomiędzy ojcem a synem, pragnącym odkryć swe przeznaczenie gdyż czuje się niekochany i porzucony przez swych rodziców. Pragnie akceptacji, miłości oraz szansy na dorównanie ojcu, jednocześnie będąc karmiony przez swych mentorów wizją posiadania ogromnej władzy nad żywiołem zwanym Szkarłatnym ogniem. Ma on ocalić muzułmanów przed wojskami Magnusa, ale jednocześnie może okazać się zguba dla całego świata, jeśli straci się nad nim kontrolę. Wątek ten jest poprowadzony najciekawiej, głównie dzięki "starciu" pomiędzy opętanym gniewem Anielem a pełnym nadziei na ocalenie syna Thorgalem.


W to wpleciono watek tarć politycznych pomiędzy poszczególnymi dostojnikami Czerwonych Magów, gdzie ważną rolę odgrywa Saluma. Ten element po części skrzypi. Same rozgrywki polityczne wyglądają interesująco, jednak postać Salumy jak i jej intencje kuleją i ciężko uznać je za wiarygodne. Być może w kolejnych tomach Dorison zdradzi jej prawdziwe zamiary, ale na razie czasami ciężko nadążyć za tą kobietą. Zresztą postać ta drażniła mnie od samego początku, a jej pochodzenie i rola w całym tym galimatiasie jakoś nigdy do mnie nie trafiła. Szczerze liczyłem, że w tym albumie zobaczę jej trupa, ale to było zbyt naiwne. Na pocieszenie na szczęście są Pietrow i Lehla, którzy są naprawdę ciekawie wykreowani i przykuwają uwagę czytelnika.

Co do innych elementów to piekielnie nie pasowało mi wprowadzenie do armii Magnusa powietrznych statków. Wolałbym aby ten element już się nie pojawił i pozostał takim jakim zamknął go Van Hamme w albumie Między ziemią a światłem, gdzie Thorgal wraz z rodziną opuścili Krainę Qa. Co prawda jest to całkiem zgrabnie wykorzystane, ale zwyczajnie mi nie pasuje do obecnej historii, szczególnie że na żaglach tych statków ponownie widzimy symbol wojsk Ogotaya. Tutaj jest największy zgrzyt, bowiem wedle opisu w tym tomie to wojska Magnusa dotarły do dalekich ziem na zachodzie, a zatem prawdopodobnie krainy Qa, i przekonali lud używający nadal tych statków aby im pomógł w ich krucjacie. Kto zna serię ten zapewne juz widzi jak bardzo to wszystko się nie zgadza z tym co stworzył Van Hamme.


Szkarłatny ogień to dobry komiks. Nie mamy tutaj takiego poziomu jak w Alinoe, Mieście Zaginionego boga czy Wilczycy, ba, nawet Słoneczny miecz był lepszy, ale patrząc po steku bzdur jakie zrobił Sente, jest dużo lepiej. Zamknięto definitywnie przygodę Thorgala w wielkim mieście muzułmanów i otworzono zupełnie nowy rozdział zatytułowany "powrót do domu". Jest zatem nadzieja, że Dorison pociągnie serię porządnie, a na pewno lepiej niż zrobił to Sente. czas pokarze czy warto było zaufać nowemu scenarzyście, choć dalej mam nadzieję, że po tej przygodzie seria wreszcie pójdzie na zasłużoną emeryturę.

Ocena - 7/10