Luiz Eduard de Oliveira, znany powszechnie w świecie komiksu jako Leo, w 1994 zabrał nas w przygodę podczas której poznaliśmy Kim Keller. Młodziutką, wtedy jeszcze naiwną, nastolatkę, urodzoną na planecie Aldebaran. Towarzyszył jej od początku Marc Sorensen, siedemnastoletni syn kapitana kutra rybackiego, który z czasem zaczął żywić do Kim stałe uczucia. Nie dziwi to jednak patrząc na to co oboje przeżyli. Koło tej pary ciągle krążą inne, nie mniej barwne postacie jak Pan Pad, szuler i cwaniak jakich mało, czy doktor Alexa Komarova, o dość tajemniczej przeszłości. Potem ta sama grupa trafia na inną planetę o nazwie Betelgeze, gdzie dołącza do nich Mai Lan, młoda Azjatka, oraz Kim poznaje tajemniczego przybysza z innej planety. Teraz los rzucił naszą bohaterkę i jej przyjaciół na trzecią planetę - Antares. Jeśli ktoś po lekturze poprzednich cykli był pewien, że nic go już nie zaskoczy i widział wszelkiej maści możliwe koszmary natury, to po lekturze Antaresa, zapewne będzie musiał zweryfikować to stanowisko. Zatem witajcie w świecie, gdzie wszystko może chcieć was pożreć.
Historia rozpoczyna się na tytułowej planecie Antares, gdzie grupa pierwszych ludzi, bada lokalną faunę i florę. Mają oni za zadanie sprawdzić, czy teren pod przyszłą kolonie jest bezpieczny oraz zdatny do zamieszkania dla ludzi. Badacze szybko się orientują, że mimo żyznej ziemi oraz kolorowych pejzaży, Antares to dom dla wszelkiej maści drapieżników rodem z koszmarów. Co gorsza są świadkami dziwnego zjawiska, którego nie są wstanie w żaden sposób wytłumaczyć, a może ono być źródłem zagrożenia dla kolonistów. Szef firmy Forward Enterprises, boryka się tym czasem z pozyskaniem inwestorów, do dalszego rozwoju projektu zasiedlenia Antaresa, w który i tak wpakował już astronomiczną sumę. Aby uniknąć bankructwa postanawia zataić informację o dziwnym zjawisku oraz nająć Kim Keller, bohaterkę z Betelgeze, która jest ulubienicą mediów i publiczności na Ziemi. Aby to uczynić nie waha się skorzystać ze wszelkich środków. Tymczasem Kim skrywa przed światem pewną tajemnicę, która może odmienić losy całej ludzkości.
Odcinek ten, zatytułowany po prostu Epizod 1, jest jakby wprowadzeniem czytelnika do zupełnie nowej rzeczywistości przy jednoczesnym pobieżnym streszczeniu wydarzeń na Betelgeze. Osoba, która nie miała wcześniej do czynienia z tą serią połapie się bez trudu z kim ma do czynienia, jaką rolę pełniła Kim, Marc czy Alexa w poprzednich przygodach, choć będzie odczuwała spore braki w wiedzy. Dodatkowo niewiele będzie jaj mówić sytuacja relacji grupy Kim z Mantrisą, szczególnie tą spotkaną na Aldebaranie. Dlatego warto aby przed lekturą Antaresa sięgnąć po przednie cykle, aby poznać w pełni relację pomiędzy poszczególnymi postaciami oraz to dlaczego an Ziemi stali się tacy sławni.
Co zaś się tyczy samej akcji, to poza epizodami na Antaresie, gdzie przebywa grupa trzech pierwszych badaczy, panuje względny spokój. Odcinek jest bardziej nastawiony na budowanie dramaturgii i opisywanie rozterek głównych postaci, niż dynamiczną akcję, z jaką mieliśmy do czynienia od pierwszego albumu Aldebarana. Poza tym jest on mocno rozciągnięty w czasie, gdyż dzieje się na przestrzeni blisko dwóch lat. To jest jeden z mocniejszych atutów tej serii, gdyż w przeciwieństwie do wielu innych opowieści futurystycznych, tutaj nie mamy tak swobodnego szafowania czasem. Wszystko musi swoje odczekać, nawet jeśli dysponuje się technologią pozwalającą w krótkim czasie przemierzać olbrzymie odległości.
Antares różni się od poprzednich cykli serii już od samego początku. Co prawda jesteśmy wstanie przewidzieć pewne kanony, które powtarzają się cyklicznie w tej opowieści, ale nie psuje to wizerunku świeżości. Mamy odrobinę wytchnienia, choć już wiadomo, że akcja późniejszych tomów z pewnością przybierze na impecie. Na pewno pierwsze skrzypce będzie grać Kim, Marc oraz Alexa oczywiście z nieocenioną pomocą Pana Pada. Z drugiej strony jest szansa na pojawienie się kilku nowych postaci, które mogą wnieść do całej opowieści powiew świeżości. W każdym razie całość wygląda obiecująco, zatem warto wyruszyć w tą pełną tajemnic oraz niebezpieczeństw podróż.
Ocena - 8/10
Historia rozpoczyna się na tytułowej planecie Antares, gdzie grupa pierwszych ludzi, bada lokalną faunę i florę. Mają oni za zadanie sprawdzić, czy teren pod przyszłą kolonie jest bezpieczny oraz zdatny do zamieszkania dla ludzi. Badacze szybko się orientują, że mimo żyznej ziemi oraz kolorowych pejzaży, Antares to dom dla wszelkiej maści drapieżników rodem z koszmarów. Co gorsza są świadkami dziwnego zjawiska, którego nie są wstanie w żaden sposób wytłumaczyć, a może ono być źródłem zagrożenia dla kolonistów. Szef firmy Forward Enterprises, boryka się tym czasem z pozyskaniem inwestorów, do dalszego rozwoju projektu zasiedlenia Antaresa, w który i tak wpakował już astronomiczną sumę. Aby uniknąć bankructwa postanawia zataić informację o dziwnym zjawisku oraz nająć Kim Keller, bohaterkę z Betelgeze, która jest ulubienicą mediów i publiczności na Ziemi. Aby to uczynić nie waha się skorzystać ze wszelkich środków. Tymczasem Kim skrywa przed światem pewną tajemnicę, która może odmienić losy całej ludzkości.
Odcinek ten, zatytułowany po prostu Epizod 1, jest jakby wprowadzeniem czytelnika do zupełnie nowej rzeczywistości przy jednoczesnym pobieżnym streszczeniu wydarzeń na Betelgeze. Osoba, która nie miała wcześniej do czynienia z tą serią połapie się bez trudu z kim ma do czynienia, jaką rolę pełniła Kim, Marc czy Alexa w poprzednich przygodach, choć będzie odczuwała spore braki w wiedzy. Dodatkowo niewiele będzie jaj mówić sytuacja relacji grupy Kim z Mantrisą, szczególnie tą spotkaną na Aldebaranie. Dlatego warto aby przed lekturą Antaresa sięgnąć po przednie cykle, aby poznać w pełni relację pomiędzy poszczególnymi postaciami oraz to dlaczego an Ziemi stali się tacy sławni.
Co zaś się tyczy samej akcji, to poza epizodami na Antaresie, gdzie przebywa grupa trzech pierwszych badaczy, panuje względny spokój. Odcinek jest bardziej nastawiony na budowanie dramaturgii i opisywanie rozterek głównych postaci, niż dynamiczną akcję, z jaką mieliśmy do czynienia od pierwszego albumu Aldebarana. Poza tym jest on mocno rozciągnięty w czasie, gdyż dzieje się na przestrzeni blisko dwóch lat. To jest jeden z mocniejszych atutów tej serii, gdyż w przeciwieństwie do wielu innych opowieści futurystycznych, tutaj nie mamy tak swobodnego szafowania czasem. Wszystko musi swoje odczekać, nawet jeśli dysponuje się technologią pozwalającą w krótkim czasie przemierzać olbrzymie odległości.
Antares różni się od poprzednich cykli serii już od samego początku. Co prawda jesteśmy wstanie przewidzieć pewne kanony, które powtarzają się cyklicznie w tej opowieści, ale nie psuje to wizerunku świeżości. Mamy odrobinę wytchnienia, choć już wiadomo, że akcja późniejszych tomów z pewnością przybierze na impecie. Na pewno pierwsze skrzypce będzie grać Kim, Marc oraz Alexa oczywiście z nieocenioną pomocą Pana Pada. Z drugiej strony jest szansa na pojawienie się kilku nowych postaci, które mogą wnieść do całej opowieści powiew świeżości. W każdym razie całość wygląda obiecująco, zatem warto wyruszyć w tą pełną tajemnic oraz niebezpieczeństw podróż.
Ocena - 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz