25 czerwca 2016

Wieczna wojna #2: Porucznik Mandella

Drugi tom Wiecznej wojny mocno odbiega od schematu, jaki poznaliśmy w poprzednim albumie. Skupia się on na psychicznym, finansowym oraz społecznym dramacie weteranów wojennych. Co więcej Haldeman jest tutaj poniekąd wróżem, obrazującym nam do czego może popchnąć nas nadmierny konsumpcjonizm, pseudodemokratyczna władza opierająca się na świadczeniach socjalnych oraz trzymająca kontrolę nad społeczeństwem za pomocą mediów i organizacji zrzeszającej narody świata, w postaci wypadku UNEF (United Nations Exploratory Force). Najbardziej przeraża fakt, że autor opisał te fikcyjne dla niego wydarzenia w pierwszej połowie lat 70-tych XX wieku i choć pomylił się co do poziomu technologicznego rozwoju ludzkości, to patrząc po dzisiejszym obrazie świata, jest on bardzo bliski temu co prezentuje Wieczna wojna. Porucznik Mandella to album poświęcony rozpaczy, tęsknocie oraz przejęciu przez armię pełnej kontroli nad losem nie tylko żołnierzy, ale całego społeczeństwa.

Historia rozpoczyna się jakiś czas po wydarzeniach na planecie Aleph, gdzie doszło do pierwszego starcia pomiędzy ludźmi a Bykarianami. Po tamtych wydarzeniach, wielu żołnierzy oszalało, zaś Mandella oraz jego przyjaciółka i towarzyszka broni Marygay Potter, cudem wyszli cało z ostrzału na krążownik, którym podróżowali. Docierając w końcu do bazy Stargate, jako weterani wojenni, postanowili przejść do cywila. Niestety to co dla nich było latami spędzonymi w kosmosie, gdzie podróżowali z prędkością zbliżoną do prędkości światła, w przypadku ludzi na ziemi okazało się dekadami. Zastali zatem zupełnie inny świat. Ziemię której nie znali. Obcą, przeżartą konsumpcjonizmem, propagandą polityczną oraz życiem w iluzji.

Na pierwszym planie mamy przemiany społeczne jakie zaszły na Ziemi, podczas gdy Mandella oraz Potter przebywali na polu bitwy. Świat który widzą jest dla nich zupełnie obcy, tak samo jak oni dla niego. Wszechobecna demoralizacja, propagowanie homoseksualizmu i dewiacji, w imię utrzymania poziomu zaludnienia planety, gigantyczne podatki oraz bezrobocie, wszechobecne świadczenia socjalne, promocja lekkich narkotyków, a wszystko to polane utratą jakichkolwiek tożsamości oraz korzeni narodowych. Wszystko po to aby rząd w osobie UNEF mógł sprawować globalną władzę nad bezrozumną masą, napędzającą machinę wojenną Ziemi. Oto jak umiera człowieczeństwo w świetle fleszy i jupiterów sięgając szczytów dekadencji.

W utrzymaniu tego porządku rzeczy pomagają oczywiście media, serwując ludziom to co powinni usłyszeć. Wszechobecna propaganda jest nie do przebicia dla Mandelli i Potter. Mają być oni widziani przez społeczeństwo jako bohaterowie, weterani wojenni, którzy przetrwali pierwszą bitwę z Bykarianami. Nie ma znaczenia, że była to w praktyce rzeź na niewinnych, a żołnierze zostali podani sugestii hipnotycznej. Media skrzętnie ocenzurowały takie informacje, wciskając w usta weterana nie jego słowa. Mimo protestów oraz skarg, Mandella jest bezradny. Jest jak marionetka, której armia odcięła właśnie kilka sznurków.

UNEF kontroluje też cały sektor zatrudnienia. To biurokraci i politycy określają przydatność człowieka do pracy. Chcesz studiować? Musisz mieć plecy lub pieniądze. Chcesz być niezależny? Musisz umrzeć. Nic nie dzieje się bez wiedzy rządu, który wszystko ma pod kontrolą, a wszelkie objawy "niesubordynacji" są surowo karane. Zatem jeśli chcesz żyć na w miarę godnym poziomie musisz pracować dla UNEF. Inaczej czeka cię tylko marny socjal, pozbawiony opieki zdrowotnej, serwujący tanie narkotyki oraz wszechobecną, darmową, publiczną telewizję.

Porucznik Mandella to album w którym Haldeman piętnuje głównie polityczną część machiny wojennej, posyłającej ludzi na rzeź w imię idei jakiejś partii politycznej. Autor jednak trafnie przewiduje wiele rzeczy, szczególnie jeśli spojrzymy na dzisiejszą arenę polityczną. Krytykuje rozdawnictwo, które prędzej czy później musi skończyć się kolosalnymi podatkami oraz uzależnieniem ludzi od urzędów. Jednocześnie pokazuje jak media za czasów Wojny w Wietnamie, próbowały ukształtować propagandę polityczną aby tylko ukształtować odpowiednio społeczeństwo przeciwko wrogowi, którego nawet nie widzieli na oczy. Który był daleko od nich, w innej części świata, zmagając się z chaosem oraz piekłem wojny. Wojny zbierającej coraz większe żniwo.

Ocena - 10!/10

1 komentarz:

  1. te wszechobecne świadczenia socjalne to chyba życzenia autora recenzji wzięte z otaczającej rzeczywistości (legendarny 500+) bo ani w książce ani w komiksie nie spotkałem się - wręcz przeciwnie realizowana tam redystrybucja zasobów przypomina kontrolowany głód.

    OdpowiedzUsuń