Druga część serii, została opublikowana w pierwszym tomie zbiorczym, wydanym przez Klub Świata Komiksu. Czytając ten album miałem wrażenie lekkiego deja vu z Żywymi Trupami, jednak one powstały o wiele później od Ygreka. Cykle, bo taki podtytuł nosi ten tom, pokazują nam jak daleko posuniemy się aby dostosować się w nowo zaistniałej sytuacji. Jedni uczą się na błędach inni powielają stare, ale każdemu, a raczej w tym wypadku każdej, osobie przyświeca jedno motto "Zacznę od nowa".
Fabuła rozgrywa się niedługo po wydarzeniach jakich byliśmy świadkami w Bostonie. Yorick wraz z agentką 355 odnajdują doktor Alison Mann, jednak w wyniku pewnych komplikacji muszą opuścić jej laboratorium, a raczej to co z niego zostało. Po burzliwej naradzie zapada decyzja o wyruszeniu do drugiego obiektu naukowego, znajdującego się w Kalifornii. Yorick nadal sprzeciwia się badaniom mającym na celu sklonowanie mężczyzn, ale nie chce też robić za zwykłego reproduktora, próbując bezskutecznie namówić wszystkich na podróż do Australii, gdzie przebywa jego dziewczyna Beth. Niestety podczas podróży pociągiem dochodzi do wypadku, co skutkuje nieoczekiwaną zmianą trasy. Cała trójka ląduje w małym miasteczku Marrisville w Ohio, wydające się funkcjonować jak przed wybuchem zarazy. Kobiety tam żyjące mają wszystko - jedzenie, dostęp do wody a nawet elektryczność. Skrywają jednak mroczną tajemnicę, zaś Yorick i doktor Mann wzbudzają ich podejrzenia gdy zdradzają ze 355 to agentka na usługach rządu.
Na pierwszym planie mamy dwie sprawy. Ludzi chcących zacząć od nowa naprawiając swoje błędy oraz tych, którzy nową drogę życia zaczynają od zemsty i próbie podporządkowania sobie innych. Mowa oczywiście o mieszkankach Marrisville oraz Amazonkach, czy też jak same siebie zwą, Córach Amazonek. Są to dwie szale tego samego świata, pokazujące do czego prowadzą konsekwencje własnych czynów. Jedni próbują odkupić swe winy inni natomiast zrucają ją na swych dawnych ciemiężycieli oskarżając, bez chwili refleksji, wszystkich mężczyzn. Z automatu każdy samiec był potencjalnym gwałcicielem czy mordercą bo miał penisa i to wystarczyło aby matka natura wybiła do nogi wszystkich posiadających chromosom Y. Amazonki, z swą przywódczynią na czele, nie starają się nawet zrozumieć cierpienia kobiet, które utraciły kochających synów albo mężów. Zamiast tego szydzą z nich i zaczynają traktować tak, jak kiedyś zachowywali się ci, którymi gardzą. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja mieszkanek Marrisville, starających się odnaleźć miejsce w tym chaosie i zacząć żyć na nowo, dziękując za każdy nowy dzień.
W tą kipiel trafia trójka naszych głównych bohaterów, starających się za wszelka cenę dotrzeć do Kalifornii. Oczywiście na główny ogień wpada jak zwykle Yorick, coraz mniej kryjący się z swoją tożsamością. Jest on wyraźnie zmęczony całą sytuacją i myśli tylko o tym jak dostać się do Australii i odszukać swoją Beth. Zadanie jest bardzo skomplikowane, bo coraz więcej osób dybie na jego życie, a on sam w tym świecie pozbawionym prawa staje się wyjątkowo cennym towarem. Towarzyszy też mu pytanie, na które sam stara się odpowiedzieć. Czy jest on faktycznie ostatnim mężczyzną na Ziemi?
Czytelnik poznaje też nieco historię doktor Mann oraz agentki 355, lubującej się w zwrocie "Ściśle tajne". Niemniej umiemy sobie wyrobić zdanie kim są obie kobiety, co nimi kieruje oraz dlaczego tak bardzo troszczą się o Yoricka. Widać wielkie oddanie nauce oraz krajowi u obu pań i choć traktują swego podopiecznego głównie jako cenny obiekt, to powoli zaczynają czuć do niego czysto ludzką sympatię. No, po za momentami gdy ten wpada na kolejny szalony pomysł lub rzuca "wyrafinowanym" dowcipem. W tle tej trójki pojawiają się też inne postacie, jak Sonia mieszkająca w Marrisville, siostra Yoricka oraz tajemnicza pasażerka na gapę notorycznie wyrzucana z pociągu.
Po przeczytaniu Cykli miałem ochotę od razu zasiąść do lektury kolejnego tomu. Niestety albumy trzeci oraz czwarty pojawią się dopiero w kolejnym numerze zbiorczym, mającym premierę w czerwcu tego roku. Zostaje zatem czekać i mieć nadzieję, że wątki, które nie zostały zamknięte oraz naprawdę genialnie pomyślany finał tego zeszytu, zostaną odpowiednio rozwinięte. Ygrek to świetna seria, czyta mi się ją o wiele lepiej od Żywych trupów, choć formą graficzną nieco im ustępuje. Jednak niewiele, co bardzo cieszy, bo naprawdę przyjemnie przerzuca się kolejne karty tego komiksu. A o to chyba właśnie w tej sztuce chodzi.
Ocena - 9/10