20 marca 2016

Future Cop L.A.P.D.

Za czasów istnienia kafejek internetowych, pierwszego Playstation i StarCrafta, powstała gra, która przybyła na rynek przedwcześnie. Z końcem XX wieku gry typu MOBA nie były zbyt znane, choć wspólne rozgrywki na "podzielonym ekranie" owszem. Future Cop L.A.P.D. nieco wyprzedzał swoją epokę. Gdyby ten tytuł pojawił się dzisiaj, z pewnością zyskałby dużą publikę. Niestety w 1998 roku był skazany na porażkę, a szkoda gdyż zabawa płynąca z walki policyjnym mechem, mogącym transformować się w futurystyczny poduszkowiec, po dziś dzień jest bardzo emocjonująca.

Na straży prawa

Akcja gry dzieje się w odległej przyszłości, gdzie policja musi stawić czoła niezliczonym rzeszom gangów i najemników na usługach mafii czy karteli narkotykowych. To oni tak naprawdę rządzą w wielkich miastach Ameryki, jednak sytuacja ma się zmienić wraz z pojawieniem się nowego, supernowoczesnego robota policyjnego, uzbrojonego nie słabiej od Transformerów. Do tego tak jak one potrafi zmieniać się w pojazd, a konkretniej w bardzo szybki oraz zwrotny poduszkowiec. Future Cop staje zatem do samotnej walki z całą armią przestępców, którzy są uzbrojeni od granatników przez czołgi na wielkich robotach kończąc.

O dziwo w trybie kampanii fabuła w tym tytule istnieje i trzyma całkiem przyzwoity poziom. Oprócz fabularnych przerywników filmowych, cały czas jesteśmy naprowadzani na cele przez policyjną operatorkę. Oprócz niej napotkamy także wypowiedzi bossów poszczególnych karteli, a droga do nich nieraz jest długa i trudna. To wszystko sprawia, że łatwo wyczuć klimat futurystycznego, spalonego i przejętego przez mafię miasta, w którym rządzi bezprawie. Rodem z filmów Science-Fiction, jakie kręcono w latach 80-tych czy 90-tych XX wieku. Sama gra zadebiutowała w październiku 1998 roku, zatem idealnie wpisywała się w ten schemat.


Niestety na rynek wypuszczono raptem 200 000 egzemplarzy, a i te sprzedały się z trudem. Idea walki na arenie w trybie podzielonego ekranu lub przeciw SI, nie sprawdziła się w tamtym okresie. Rządził wtedy StarCraft, Diablo oraz Quake 2 i to właśnie przy takich tytułach ludzie walczyli z sobą na sieci. Future Cop L.A.P.D. pozwalał co najwyżej na rywalizację dwóch osób, zatem mimo wielkiego dynamizmu samej rozgrywki, przegrywał z powyższymi tytułami, w okresie gdy internet stawał się coraz powszechniejszy i rządziły kafejki.

Arsenał godny Transformers

Zróżnicowanie uzbrojenia oraz przeciwników jest w Future Cop naprawdę imponujące, nawet jak na dzisiejsze standardy. Tytułowy robot posiada trzy rodzaje broni - karabin, wyrzutnie i wyposażenie unikalne - oraz dwa tryby pojazdu. W podstawowym, czyli mechu, nasz robot może skakać, używać pełnego arsenału jaki posiada na wyposażeniu oraz dysponuje świetną celnością. Niestety jego wadą jest niska szybkość poruszania się. W drugim trybie zamienia się w poduszkowiec. Nie ma wtedy dostępu do wyrzutni rakietowych, jednak zyskuje znacząco na prędkości, a przy tym mobilności. Potrafi w tej formie "przelecieć" nad kwasem, wodą czy innymi niskimi obiektami, do tego naprawdę trudno go trafić. Może też dzięki temu uniknąć zbiorników z lawą (tak, coś takiego też występuje w tej grze), choć unoszenie się nad płynną magmą i tak powoli uszkadza nasz pojazd.

Każdy typ uzbrojenia posiada spory wachlarz broni, z których na raz możemy wybrać jeden i zamontować w naszym pojeździe. Przechodząc kampanię odblokowujemy nowe rodzaje uzbrojenia, a dodatkowo możemy odnaleźć też wersje eksperymentalne. Warto zatem uważnie eksplorować mapy, gdyż poza standardowymi paczkami naprawczymi czy z amunicją, znajdziemy też specjalne, dające nam mały pakiet wzmacniający dany rodzaj naszego arsenału. Podobne pakunki znajdziemy na Battle Arena, gdzie walczymy z SI lub innym graczem.


W przypadku narzędzi śmierci, may naprawdę z czego wybierać. Kilka form karabinów, miotacze ognia lub prądu, rakiety niekierowane, naprowadzane albo w formie roju, miny, bomby czy miotacze fal dźwiękowych i tak dalej. Są nawet robo-psy emitujące ładunek energetyczny i ulegające detonacji przy kontakcie z celem. Jeśli znajdziemy paczkę, wzmacniającą którąś z powyższych broni, wtedy zyskuje ona wręcz morderczą skuteczność. Na przykład zamiast jednej bomby, spada ich cały pakiet, zasypując mały obszar gradem pocisków. Jednak wszystko co dobre ma swoją cenę. Amunicja posiada górny limit pojemności magazynków, a na wyższych poziomach, przeciwnicy są naprawdę wytrzymali, zaś zapasów mamy mniej. Dlatego lepiej korzystać z naszego arsenału z rozwagą, bo może dojść do sytuacji, gdy staniemy naprzeciw twardego przeciwnika i zwyczajnie zabraknie nam amunicji.

Świetne mapy i koszmarne sterowanie... na PC

Na brak różnorodności w Future Cop nie można narzekać. Batalie przyjdzie nam stoczyć w różnych miastach, często mocno odmienionych przez wojnę z gangami. Trafimy do kanałów, nad wody zatoki usłane minami, do krateru wulkanu, łańcuchów laboratoriów, wielkich blokowisk pomiędzy którymi będą latać wrogie śmigłowce czy wreszcie na ulice miast, pełnych wszelkiego śmiecia żądnego krwi. Po przejściu całej kampanii zyskamy nawet dostęp do unikalnej lokacji bonusowej, gdzie przyjdzie nam się zmierzyć z gąsienicami i motylami. Mapy są miejscami naprawdę wymagające i oprócz zręczności, trzeba wykazać się sprytem oraz sprawnym okiem, aby nie wdepnąć przypadkiem w jakąś pułapkę. Jeśli gramy na najniższym poziomie trudności, to przejście większości misji będzie proste, jednak na zaawansowanym oraz wysokim, sprawy bardzo szybko mogą się skomplikować. Przeciwnicy stają się odporniejsi, celniej strzelają, jest ich trochę więcej a na dodatek mamy mniej amunicji. Dlatego tak ważne staje się gospodarowanie zasobami i nie marnowanie ich na byle piechura. Jeśli można kogoś rozdeptać, to lepiej to zrobić, niż tracić naboje.


W przypadku trybu Battle Arena, mapy nie są już tak różnorodne i stanowią lustrzane odbicie swoich dwóch połówek czy czasem ćwiartek. Cel jest prosty - wprowadzić nasz czołg do wrogiej bazy. Na planszy spotkamy wieżyczki, które będziemy mogli przejąć, pakunki z amunicją zwykłą oraz wzmocnioną i odznaki naprawiające uszkodzenia pojazdu. Sama baza posiada stanowiska, które stale należą do danego gracza. Za punkty zdobyte z przejęć neutralnych obiektów, zniszczeń pojazdów przeciwnika jak i jego mecha, kupujemy śmigłowce do obrony rewiru przed bazą i małe czołgi. Możemy też kupić za 30 punktów jedną z narożnych baz polowych, gdzie też dostaniemy szansę zakupu pojazdów, ale za dwukrotnie wyższą cenę. Mimo to warto zainwestować w taki przybytek, gdyż obrona stacjonarna z neutralnej przejdzie na stale przypisaną dla właściciela placówki. Unikalnymi pojazdami są za 50 punktów (to już naprawdę spora kwota) olbrzymi czołg poduszkowy oraz samolot. Potrafią dać one ogromną przewagę na polu walki, jednak same w sobie nie zapewnią nam zwycięstwa, a ich utrata znacząco zasili pulę punktów przeciwnika.

Jeśli idzie o sterowanie, to nie pojmuję, jak w tamtym okresie umiałem przejść tą grę na najwyższym poziomie trudności, operując samą klawiaturą. Jest to autentyczny koszmar i wygląda na to, że współczesne sterowanie oparte na wspólnym użyciu myszy i klawiatury, mocno okroiło pewne umiejętności nabyte z końcem XX wieku. Co prawda można grać na joysticku lub padzie, dzięki czemu nie mamy takich problemów, jednak nie ma możliwości samodzielnego przypisania klawiszy do poszczególnych komend. Możemy co najwyżej wybierać pomiędzy kilkoma trybami ustawień na klawiaturze, jednak to w niczym nie rozwiązuje problemu.

Grafika trzymająca poziom

Mimo osiemnastu lat na karku, grafika prezentuje się naprawdę dobrze i nadal cieszy oko. Future Cop został zrealizowany w pełnej technice 3D, co z końcem XX wieku nie było wcale powszechnym zjawiskiem. Możemy w nim bowiem ustawić kamerę na kilka sposobów, a wszelkie obiekty są trójwymiarowe, począwszy od ludzi na potężnych pojazdach skończywszy. Gra posiada też świetną paletę kolorów, która nie razi po oczach, a do tego zachowuje mroczny klimat rynsztoka czy słonecznego blokowiska miast. Modele również wykonano porządnie i dopieszczono, w szczególności naszego tytułowego robota.


Podobnie sprawa wygląda przy udźwiękowieniu. Klimatyczny voice acting, rozbudowana i świetnie opracowana ścieżka muzyczna czy odgłosy otoczenia, budują rewelacyjną atmosferę. Wszelkiej maści eksplozje, wystrzały, odgłosy transformacji, ryk silników czy krzyki podpalonych miotaczem ognia gangsterów, wpasowują się w idealnie w atmosferę brudnego, przeżartego korupcją miasta. Ciekawie brzmi też udźwiękowienie poszczególnych bossów, jednak to słodki głos policjantki podającej nam wytyczne misji, zapada najbardziej w pamięci gracza.

Sentyment wiecznie żywy

Future Cop L.A.P.D. to rewelacyjna gra, której błędem było pojawienie się na rynku zbyt wcześnie. Chętnie zagrałbym w odświeżoną wersję, tylko z poprawką uwzględniającą zmianę w sterowaniu na PC oraz możliwość gry w minimum 8 osób na arenie. Jednak nawet w starej formie przygarnąłbym ten tytuł z otwartymi ramionami. Obecnie istnieje emulator, który pozwala grać na komputerach wyposażonych w system Windows 7. Na Windows XP gra instalowała się normalnie, choć czasem potrafiła się wysypywać. Skoro EA dało graczom na Origin możliwość zagrania w stare tytuły z serii Comand & Conquer czy Theme Hospital, to może kiedyś powróci Future Cop. Nowy, odświeżony i lśniący jak Homeworld. Byłoby naprawdę miło.

Plusy:
+ dynamiczny gameplay, który nie stracił uroku
+ bardzo zróżnicowani przeciwnicy oraz arsenał
+ mimo prostoty scenariusza, kampania potrafi mocno wciągnąć
+ grafika nadal ciesząca oko
+ świetny tryb Battle Arena
+ miodne udźwiękowienie
+ wysoki poziom trudności w późniejszych misjach kampanii

Minusy:
- toporne sterowanie na klawiaturze
- brak trybu multi z prawdziwego zdarzenia

Ocena - 9/10

2 komentarze: