20 stycznia 2016

Filharmonia Opolska - Wiedeńska Gala Noworoczna

Bardzo dużo Polaków spędza 1 stycznia przed telewizorami, słuchając z zapartym tchem Koncertu Noworocznego, odbywającego się w budynku Wiener Musikverein (Wiedeńskie Towarzystwo Muzyczne) we Wiedniu. Jednak mało kto zna historię tego wydarzenia oraz czas, w którym po raz pierwszy miało ono miejsce i trwa nieprzerwanie do dnia dzisiejszego. Filharmonia Opolska postanowiła zatem przypomnieć swym słuchaczom, jak to się wszystko zaczęło. W styczniu, a obecnie również w lutym, można zobaczyć replikę pierwszej Wiedeńskiej Gali Noworocznej, pod batutą dyrektora filharmonii Przemysława Neumanna. Natomiast historię powstania zagranych utworów, opowiada Krzysztof Szaniecki, obrazując nam w dość humorystyczny sposób twórczość, chyba jednego z najweselszych kompozytorów muzyki klasycznej - Johanna Straussa syna.


Promyk w czasie burzy

Początek tego wydarzenia sięga jednego z najmroczniejszych okresów w historii naszego kontynentu - II Wojny Światowej. W rodzącej się pożodze, gdy wojska III Rzeszy i Armia Czerwona, dokonały rozbioru Polski, przygotowując się do inwazji na inne kraje Europy, zrodził się koncept zagrania Gali Sylwestrowej, dla nowych władców Starego Kontynentu. Tak 31 grudnia 1939 roku w Wiener Musikverein, na Wielkiej Sali, zwanej też Złotą, pod batutą austriackiego kompozytora, Clemensa Kraussa, zabrzmiał pierwszy koncert noworoczny. Krauss cieszył się, jako artysta, uznaniem w szeregach wysokich urzędników państwowych oraz dygnitarzy wojskowych III Rzeszy. Sam jednak nie należał do żadnej organizacji nazistowskiej, skupiając się na swej pracy i stroniąc od polityki. Jego nazwisko trafiło na Listę obdarzonych łaską Bożą (Gottbegnadeten-Liste), co uchroniło go przed represjami ze strony władz i SS. Tym sposobem mógł oddać się swej pracy, piastując urząd dyrektora w kilku największych filharmoniach Europy, w tym Berlińskiej oraz Monachijskiej, która w 1944 została zbombardowana przez lotnictwo Aliantów i niemal doszczętnie zniszczona, tak jak całe miasto.


Mimo wojny, Krauss nie zaniechał prowadzenia Gali Noworocznej, którą prowadził aż do 1954 roku, z przerwą w latach 1946-47, gdzie zastępował go Josef Krips. Był to ukłon ze strony Kraussa wobec swego kolegi, który w 1938 został odwołany przez SS ze stanowiska dyrygenta w Operze Wiedeńskiej, co trwało aż do zakończenia wojny w Europie. Sama Gala stała się symbolem niezłomności, gdyż mimo burzliwego okresu, jakim była II Wojna Światowa oraz następująca po niej Zimna Wojna, trwała nieprzerwanie. Jedynie w 1940 roku koncert się "nie odbył", gdyż Krauss zmienił datę z 31 grudnia 1940 na 1 stycznia 1941, zmieniając jej charakter z wydarzenia Sylwestrowego na Nowo Roczne.

Dwa, bardzo charakterystyczne dla tego wydarzenia utwory, czyli "Nad pięknym modrym Dunajem" oraz "Marsz Radetzky'ego" nie towarzyszyły koncertom od początku. Zostały wprowadzone dopiero kilka lat później. Pierwszy utwór zagrano w styczniu 1945 roku, zaś drugi, rok później. Od tego czasu stały się symbolem Gali Noworocznej i zawsze są odgrywane w trakcie bisowania. Dekoracje kwiatowe też nie pojawiły się z początkiem projektu, a dużo później, bo dopiero w 1980 roku, jako dar od miasta San Remo, położonego we Włoszech. Największą jednak sławę Gala zyskała ponad dekadę po wojnie, gdy w 1959 roku po raz pierwszy transmitowano wydarzenie po przez radio oraz telewizję. Od tego momentu sława oraz prestiż koncertu znacząco wzrosły, jednocząc ludzi z różnych obozów, zarówno politycznych jak i społecznych.


Niestety mimo tych wspaniałych osiągnięć, nad Filharmonikami Wiedeńskimi po dziś dzień wisi widmo podejrzeń. Za czasów III Rzeszy Filharmonia była narzędziem propagandowym w rękach Adolfa Hitlera, bardzo ceniącego sztukę. Nie uchroniło to jednak grupy wybitnych muzyków przed represjami, uwieńczonymi wydaleniem z towarzystwa, a w kilku przypadkach uwięzieniem w obozach koncentracyjnych z powodu swego pochodzenia czy otwartego sprzeciwu wobec polityki III Rzeszy. Sam Fuhrer był z urodzenia Austriakiem, jednak w kraju posiadał on wielu przeciwników, którzy jednak w obawie o własne życie, często milczeli, przyzwalając swą biernością na jego działania. Ci którzy mu się przeciwstawiali, w najlepszym przypadku kończyli jak Josef Krips, choć nie wszyscy mieli tyle szczęścia. Wiadomo, że pięciu Filharmoników Wiedeńskich zmarło w obozach koncentracyjnych, a kilkunastu innych cudem przetrwało holocaust. Dziś jednak mało kto o tym pamięta, a szkoda, bo to ważna karta historii Europy, nie tylko dla miłośników muzyki.

Muzyka radości

Johann Strauss syn tworzył bardzo wesołą muzykę, dzięki czemu zjednał sobie przychylność wielu ówczesnych osobistości. Swego czasu, dzieła jego i jego ojca zdominowały koncerty we Wiedniu oraz wielu innych miastach, nie tylko Europy. Pierwsza Gala Wiedeńska w pewnym sensie uhonorowała jego pracę, upamiętniając 40-stą rocznicę jego śmierci. Wielki kompozytor zmarł bowiem w czerwcu 1899 roku na zapalenie płuc, nie dożywając tym samym hucznego wejścia w XX stulecie. Zagrano zatem jedne z jego ważniejszych kompozycji, a całość zakończono najważniejszym wydarzeniem muzycznym jakie stworzył - Zemsta nietoperza. Była to operetka, którą Strauss zaprezentował w swoje siedemdziesiąte urodziny (1895) w Operze Dworskiej we Wiedniu. Zyskał dzięki niej nieśmiertelną sławę oraz uznanie bodaj wszystkich ówczesnych krytyków. Krauss postanowił zatem umieścić uwerturę z tej sztuki jako zwieńczenie hołdu oddanego artyście.

Galę otwierał Walc Morgenblatter napisany w 1863 roku. Utwór ten jest bardzo charakterystyczny, przez co łatwo zapada w pamięć. Użyto jego fragmentów wielokrotnie w filmach, takich jak na przykład "Wrota Europy" z 1999, w reżyserii Jerzego Wójcika. Zaraz po nim zaprezentowano Annen-Polka (1852), czyli kolejny radosny, szybki i w pewnym sensie skoczny utwór. Polscy filmowy umiejętnie wykorzystali go w dramacie psychologicznym "Daleko od okna" z 2000 roku, udowadniając tym samym, że dzieła Straussa syna, można wykorzystać na wiele sposobów, a nie tylko tych oczywistych.


Później przychodzi czas na największą porażkę kompozytora, czyli jego jedyną operę "Rycerz Pazman". Autor podążając za modą XIX wieku postanowił napisać pełnoprawną operę, w czym zdecydowanie sobie nie radził. Jest ona nieciekawa, wręcz nudna, jednak w całym tym potoku łez zaświtał promień nadziei w postaci Czardasza. Tu kompozytor poczuł się jak ryba w wodzie i od razu było widać efekty powrotu do formy. Na szczęście już nigdy później nie postanowił pisać opery, pozostając przy tym co lubił i potrafił komponować, czyli polki, marsze oraz walce.

Finałem pierwszej połowy Gali był Kaiser-Walzer oraz Marsz Egipski. W drugiej połowie XIX wieku, poza modą na opery, był duży pociąg, klas wyższych do wszystkiego co kojarzyło się z Egiptem. Nurt ten zrodził się już na przełomie XVIII i XIX wieku we Francji za sprawą Napoleona i jego podbojów. Zakochał się on bowiem w sztuce starożytnego Egiptu i zainicjował kilka wypraw archeologicznych, mających na celu sprowadzenie do Francji starożytnych artefaktów z Doliny Królów. Rozpoczął się prawdziwy szał, co w konsekwencji doprowadziło do masowej grabieży kraju nad Nilem z jego dziedzictwa. Za czasów Straussów, moda na wszystko co egipskie nie ustawała, a wręcz nasiliła się, co zachęciło kompozytora do napisania Marszu Egipskiego. Utwór, sygnowany dodatkowo chwytliwym tytułem, bardzo szybko zyskał na popularności i grano go dosyć nagminnie przed długi czas, bowiem moda na kulturę znad Nilu osłabła dopiero z początkiem XX wieku, po wybuchu Wielkiej Wojny w 1914 roku.

W drugiej połowie pierwszego koncertu Noworocznego we Wiedniu, mogliśmy usłyszeć nie mniej radosne utwory. Zaczynała go Polka Leichtes Blut, będąca ponownie bardzo charakterystycznym utworem Straussa syna. Jednak to następny utwór kojarzy się szerszej publiczności z dziełami kompozytora. Mowa oczywiście o walcu z operetki "Opowieści Lasku Wiedeńskiego", napisanej w 1868. Była ona motorem do napisania sztuki teatralnej o tym samym tytule, już po śmierci mistrza, w 1931 roku, przez niemieckiego pisarza Odona von Horvatha, który krytykował w niej postawy drobnomieszczańskie. Dramaturg musiał jednak uciekać z rodzinnego kraju, gdy w 1933 zaczęto go inwigilować. Stawał on otwarcie przeciw faszyzmowi w swych dziełach, zatem stał się wrogiem ówczesnych władz. Nie doczekał jednak wojny, gdyż zmarł w 1938 w wyniku wypadku, podczas burzy. Mimo to jego dzieło, połączone z unikalną muzyką Johanna Straussa syna, sprawiło, że Opowieści Lasku Wiedeńskiego, są ponadczasowe, idealnie wpasowując się w każdą epokę.


Na koniec, przed wielkim finałem uwertury z Zemsty nietoperza, zagrano dwa, poniekąd bardzo ważne utwory, z dorobku kompozytora. Pierwszym jest Pizzicato-Polka, którą napisał wspólnie ze swym bratem Josefem, podczas szlaku koncertowego w Rosji w 1869 roku. Utwór zaprezentował jednak dopiero rok później, zaś największą sławę uzyskał on we Włoszech, gdzie kompozytor grał go podczas każdego swojego wystąpienia. Drugim dziełem jest Perpetuum mobile, czyli utwór trwający w nieskończoność. Czy raczej mogący być ciągle grany, ponieważ nie posiada, jako takiego, zakończenia. Jest to nawiązanie do łacińskiej nazwy, oznaczającej "wiecznie ruchome". Oczywiście nikt nie gra tego utworu tak długo, gdyż byłoby to tak samo niewykonalne jak zbudowanie przysłowiowej maszyny.

Lutowe koncerty w Opolu

Ze względu na bardzo duże zainteresowanie Galą, Filharmonia Opolska, postanowiła przedłużyć wydarzenie. Po zagraniu czterech koncertów w styczniu, zaplanowano dwa nowe w lutym. Będą miały one miejsce 5 (piątek) o godzinie 19:00 i 6 (sobota) o godzinie 18:00. Bilety, w cenie 80 zł, można nabyć zarówno za pośrednictwem internetu, jak i w kasach filharmonii. Z pewnością warto wysupłać tą kwotę i wybrać się na replikę pierwszej Wiedeńskiej Gali Noworocznej, która zrodziła się w burzliwych czasach i mimo cienia jaki na nią padł, rozświetla ona początek każdego nowego roku. Johann Strauss syn, był niewątpliwie człowiekiem radosnym o wielkim talencie, który dał światu nieśmiertelne dziedzictwo. Dlatego patrzmy na dzieło Filharmoników Wiedeńskich właśnie przez ten pryzmat, mając na uwadze burzliwe czasy, w których rozpoczęli swe dzieło. Zachęcam każdego, kto z początkiem lutego wybiera się do Opola, aby udał się do filharmonii i doświadczył na żywo tego, co Clemens Krauss stworzył 76 lat temu, oddając hołd wielkiemu kompozytorowi wiedeńskiemu.

Strona Filharmonii Opolskiej im. Józefa Elsnera
Strona wydarzenia
Cena - 80 zł (ulgowych brak)
Najbliższe koncerty:
* 5 lutego 2016 , godz. 19:00
* 6 lutego 2016, godz 18:00

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz