Wielu Polaków lubi zjeść od czasu do czasu fast fooda. Amerykański wynalazek opanował cały świat i nieraz uratował głodnego studenta, który wracał po imprezie krokiem niekoniecznie pewnym. Jednak w całym tym natłoku "śmieciowego" jedzenia, któremu czasem naprawdę bliżej do resztek ze śmietnika niż faktycznego posiłku, zdarzają się wyjątki. Jednym z nich jest opolski fast food o nazwie Muu Burger House, serwujący nie tyle rasowego, amerykańskiego hamburgera, co prawdziwą kanapkę z wołowiną. Choć nie ograniczają się tylko do tytułowego menu.
Knajpka mieści się w Opolu na skrzyżowaniu ulic Malczewskiego i Osmańczyka. Jest to dosłownie rzut kamieniem od centrum Solaris, czyli jednego z głównych centrów handlowych w mieście. Wielki, czarny szyld z nazwą lokalu widać z daleka, zaś w środku jest czysto, miło i przytulnie. Nie mamy tutaj do czynienia z dużym barem czy restauracją, a małą knajpką, gdzie przemyślanie rozlokowano stoliki tak aby zmieściło się całkiem sporo ludzi. Pierwsze co zwróciło moja uwagę po wejściu do Muu Burger House to spory bar, za którym mieścił się grill, na którym przygotowywano między innymi burgery oraz stanowisko do przygotowywania kanapek, potraw itp. W przeciwieństwie do wielu innych barów jakie odwiedziłem w Polsce, tutaj pracownicy bardzo dbali o porządek. W lokalu nie unosił się smród tłuszczu, grill był regularnie czyszczony przy każdej wymianie mięsa na nim, blaty stołów przecierane zaraz po odejściu od nich klientów, a naczynia zostawiane na płycie przy okienku do zmywaka, znikały błyskawicznie. dzięki temu w barze panował ład i porządek, budując przyjazną atmosferę, którą tylko potęgowała obsługa i kucharze. Należy wspomnieć, że panowie pracujący przy grillu wszystkie czynności wykonywali w rękawiczkach ochronnych, a nie, jak ma to często miejsce, gołymi rękoma. Dodatkowo co jakiś czas wymieniali rękawiczki na nowe, dbając tym samym o porządek na swoim stanowisku pracy.
Menu nie wydaje się bogate, jednak jest na tyle różnorodne, że każdy znajdzie coś dla siebie. Od klasycznego burgera począwszy, przez jego wegetariańskie wariacje, na mostku wołowym czy kurczaku z grilla skończywszy. Ważnym punktem karty jest zupa. Każdego dnia kucharze przygotowują coś innego, często sami tworząc nowe potrawy lub wariacje sprawdzonych zup. Spotkamy tutaj różne wywary - chłodnik, szpinakową z jajkiem, krem z ziemniaka czy coś z bardziej klasycznych jak pomidorowa. Repertuar zup jest dostosowany do pory roku i dostępnych składników, dlatego latem będzie można spodziewać się innych przepisów niż zimą, co tylko ubogaca lokal.
Wszystkie potrawy w Muu Burger House są robione ze świeżych produktów, zaś lokal podaje, jakie firmy są ich dostawcami. Dla przykładu pieczywo nabywają od piekarni Pana Andrzeja Charciarka, zaś mięso biorą od firmy Mroczek z Tarnowa Opolskiego, przy czym Muu zaznacza, że sami je mielą i doprawiają, a od Mroczka kupują zwykłe kawałki czy też pasy mięsa. To bardzo cenna informacja, bo klient wie, że dostaje coś nad czym pracuje kucharz, a nie półprodukt w postaci mielonki. Przekłada się to bezpośrednio na jakość potrawy oraz jej smak. Burgery nie ociekają tłuszczem, mamy w nich kawał mięsa oraz sensowną ilość dodatków w postaci sera, kiszonego ogórka, świeżego pomidora, cebuli czy sałaty. Nic się nie wylewa, nie rozpada, a plejadę sosów zastąpiono wyważoną ilością majonezu i ketchupu. Dodatkowo klient sam wybiera rodzaj pieczywa jaki preferuje - grahamkę lub jasne. Podobnie mamy z innymi daniami, umiejętnie rozłożonymi na talerzu, a nie zasypanymi "sałatką" i "sosem" co ma miejsce w wielu fast foodach.
Jeśli idzie o napoje, to na pierwsze miejsce wybija się robiona przez lokal lemoniada, a raczej Lemuuniada. Mamy tutaj do czynienia z rasową, wręcz wyjętą z starych, amerykańskich filmów, lemoniadą, do której produkcji użyto cukru trzcinowego, świeżego soku z cytryn, miętę i w tym wypadku filtrowaną wodę. Nigdy specjalnie nie kochałem tego napoju, ale w Muu Burger House jest naprawdę pyszny. Ani za słodki, ani za kwaśny, ani za mętny. Zwyczajnie idealny. Można wybrać małą (330 ml) albo dużą (500 ml) porcję, więc tutaj wszystko zależy od naszych preferencji. Do tego dochodzi ich własnego wyrobu kompot sezonowy, np. zimą z żurawiny, oraz trochę klasycznych napojów - herbaty od Dilmaha, napoje gazowane w puszce (Cola, Dr. Pepper i Schweppes) czy w butelce z firmy John Lemon. Wielką zaletą jest brak piwa w knajpie. Lokal oferuje przede wszystkim jedzenie, więc nie ma potrzeby, aby dorzucał do tego trunki, szczególnie że często przychodzą tam rodzice z dziećmi. Nie zrozumcie mnie źle, sam lubię piwo, ale jeśli chcę wypić na mieście to są od tego inne przybytki czy restauracje. Dlatego cieszę się że Muu Burger House nie wprowadził do swej oferty trunków, oferując w zamian wiele ciekawszych napojów.
Cenowo lokal również wypada bardzo korzystnie. Za około 40 zł kupimy dwie lemoniady (330 ml) i dwa burgery, którymi najemy się do syta, nie czując przy tym wrażenia ciężaru w żołądku. Przekładając to na inne fast foody, w tym sieciowe, relacja cena-jakość wypada lepiej niż dobrze. Tam nieraz zapłacimy więcej za identyczny lub podobny zestaw, przy czym nie dość, że będzie tłusto, to szybko zgłodniejemy i będziemy musieli kupić coś jeszcze. Muu Burger House oferuje natomiast nie tylko konkretną porcję, ale też zdrową. Tak, mamy tutaj do czynienia ze zdrowym fast foodem. Nie żadnym pseudo śmieciem, a zwyczajnym, zbilansowanym jedzeniem, które jest smaczne i trafi do gustu zarówno wegetarianina jak i typowego mięsożercy.
Osobiście bardzo polecam Muu Burger House. Mimo, że jestem osobą wstrętnie czepialską, szukającą wszędzie wad, to tym razem nie umiałem nic znaleźć. Zwyczajnie, mimo całego mego wysiłku, nie mam do czego się przyczepić, aby to móc obsmarować i zaspokoić moje wredne ego. Cała obsługa spisuje się na medal, lokal jest czysty i świetnie utrzymany, a serwowane jedzenie jak i napoje wyśmienite. Nie jestem fanem takiego jedzenia, ale z pewnością będę wracał do Muu Burger House, choćby na lemoniadę i zupę, aczkolwiek stek również bardzo mnie kusi. Dlatego z czystym sumieniem wystawiam lokalowi maksymalną notę i uczciwie powiem, że jest to jak na razie pierwszy fast food, który mi naprawdę smakował. Oby Muu utrzymało poziom i nadal zaskakiwało swoich klientów dobrym smakiem.
OBSŁUGA - 10/10
Plusy:
+ świetna organizacja pracy
+ dbanie o czystość stanowiska
+ wysoka kultura
Minusy:
- brak
LOKAL - 10/10
Plusy:
+ umiejętne zagospodarowanie przestrzeni
+ czysto
+ dużo wieszaków na plecaki/kurtki
+ prasa do poczytania
+ ręczniki papierowe przy każdym stoliku/ladzie
+ schludne WC
Minusy:
- brak
MENU - 10/10
Plusy:
+ smaczne i świeże
+ brak alkoholu
+ nic nie ocieka tłuszczem
+ bardzo różnorodne menu, w tym oferta dla wegetarian
+ własnego wyrobu lemoniada i kompoty
+ różnorodne zupy, w zależności od sezonu
+ uczciwy cennik
Minusy:
- brak
OCENA FINALNA 10!/10
Strona lokalu na Facebooku
Godziny otwarcia:
* Poniedziałek - zamknięte
* Wtorek, środa i czwartek - 12:00-20:00
* Piątek i sobota - 12:00-21:00
* Niedziela - 15:00-20:00
Zdjęcia zamieszczone w recenzji pochodzą z oficjalnej strony lokalu.
Knajpka mieści się w Opolu na skrzyżowaniu ulic Malczewskiego i Osmańczyka. Jest to dosłownie rzut kamieniem od centrum Solaris, czyli jednego z głównych centrów handlowych w mieście. Wielki, czarny szyld z nazwą lokalu widać z daleka, zaś w środku jest czysto, miło i przytulnie. Nie mamy tutaj do czynienia z dużym barem czy restauracją, a małą knajpką, gdzie przemyślanie rozlokowano stoliki tak aby zmieściło się całkiem sporo ludzi. Pierwsze co zwróciło moja uwagę po wejściu do Muu Burger House to spory bar, za którym mieścił się grill, na którym przygotowywano między innymi burgery oraz stanowisko do przygotowywania kanapek, potraw itp. W przeciwieństwie do wielu innych barów jakie odwiedziłem w Polsce, tutaj pracownicy bardzo dbali o porządek. W lokalu nie unosił się smród tłuszczu, grill był regularnie czyszczony przy każdej wymianie mięsa na nim, blaty stołów przecierane zaraz po odejściu od nich klientów, a naczynia zostawiane na płycie przy okienku do zmywaka, znikały błyskawicznie. dzięki temu w barze panował ład i porządek, budując przyjazną atmosferę, którą tylko potęgowała obsługa i kucharze. Należy wspomnieć, że panowie pracujący przy grillu wszystkie czynności wykonywali w rękawiczkach ochronnych, a nie, jak ma to często miejsce, gołymi rękoma. Dodatkowo co jakiś czas wymieniali rękawiczki na nowe, dbając tym samym o porządek na swoim stanowisku pracy.
Menu nie wydaje się bogate, jednak jest na tyle różnorodne, że każdy znajdzie coś dla siebie. Od klasycznego burgera począwszy, przez jego wegetariańskie wariacje, na mostku wołowym czy kurczaku z grilla skończywszy. Ważnym punktem karty jest zupa. Każdego dnia kucharze przygotowują coś innego, często sami tworząc nowe potrawy lub wariacje sprawdzonych zup. Spotkamy tutaj różne wywary - chłodnik, szpinakową z jajkiem, krem z ziemniaka czy coś z bardziej klasycznych jak pomidorowa. Repertuar zup jest dostosowany do pory roku i dostępnych składników, dlatego latem będzie można spodziewać się innych przepisów niż zimą, co tylko ubogaca lokal.
Wszystkie potrawy w Muu Burger House są robione ze świeżych produktów, zaś lokal podaje, jakie firmy są ich dostawcami. Dla przykładu pieczywo nabywają od piekarni Pana Andrzeja Charciarka, zaś mięso biorą od firmy Mroczek z Tarnowa Opolskiego, przy czym Muu zaznacza, że sami je mielą i doprawiają, a od Mroczka kupują zwykłe kawałki czy też pasy mięsa. To bardzo cenna informacja, bo klient wie, że dostaje coś nad czym pracuje kucharz, a nie półprodukt w postaci mielonki. Przekłada się to bezpośrednio na jakość potrawy oraz jej smak. Burgery nie ociekają tłuszczem, mamy w nich kawał mięsa oraz sensowną ilość dodatków w postaci sera, kiszonego ogórka, świeżego pomidora, cebuli czy sałaty. Nic się nie wylewa, nie rozpada, a plejadę sosów zastąpiono wyważoną ilością majonezu i ketchupu. Dodatkowo klient sam wybiera rodzaj pieczywa jaki preferuje - grahamkę lub jasne. Podobnie mamy z innymi daniami, umiejętnie rozłożonymi na talerzu, a nie zasypanymi "sałatką" i "sosem" co ma miejsce w wielu fast foodach.
Jeśli idzie o napoje, to na pierwsze miejsce wybija się robiona przez lokal lemoniada, a raczej Lemuuniada. Mamy tutaj do czynienia z rasową, wręcz wyjętą z starych, amerykańskich filmów, lemoniadą, do której produkcji użyto cukru trzcinowego, świeżego soku z cytryn, miętę i w tym wypadku filtrowaną wodę. Nigdy specjalnie nie kochałem tego napoju, ale w Muu Burger House jest naprawdę pyszny. Ani za słodki, ani za kwaśny, ani za mętny. Zwyczajnie idealny. Można wybrać małą (330 ml) albo dużą (500 ml) porcję, więc tutaj wszystko zależy od naszych preferencji. Do tego dochodzi ich własnego wyrobu kompot sezonowy, np. zimą z żurawiny, oraz trochę klasycznych napojów - herbaty od Dilmaha, napoje gazowane w puszce (Cola, Dr. Pepper i Schweppes) czy w butelce z firmy John Lemon. Wielką zaletą jest brak piwa w knajpie. Lokal oferuje przede wszystkim jedzenie, więc nie ma potrzeby, aby dorzucał do tego trunki, szczególnie że często przychodzą tam rodzice z dziećmi. Nie zrozumcie mnie źle, sam lubię piwo, ale jeśli chcę wypić na mieście to są od tego inne przybytki czy restauracje. Dlatego cieszę się że Muu Burger House nie wprowadził do swej oferty trunków, oferując w zamian wiele ciekawszych napojów.
Cenowo lokal również wypada bardzo korzystnie. Za około 40 zł kupimy dwie lemoniady (330 ml) i dwa burgery, którymi najemy się do syta, nie czując przy tym wrażenia ciężaru w żołądku. Przekładając to na inne fast foody, w tym sieciowe, relacja cena-jakość wypada lepiej niż dobrze. Tam nieraz zapłacimy więcej za identyczny lub podobny zestaw, przy czym nie dość, że będzie tłusto, to szybko zgłodniejemy i będziemy musieli kupić coś jeszcze. Muu Burger House oferuje natomiast nie tylko konkretną porcję, ale też zdrową. Tak, mamy tutaj do czynienia ze zdrowym fast foodem. Nie żadnym pseudo śmieciem, a zwyczajnym, zbilansowanym jedzeniem, które jest smaczne i trafi do gustu zarówno wegetarianina jak i typowego mięsożercy.
Osobiście bardzo polecam Muu Burger House. Mimo, że jestem osobą wstrętnie czepialską, szukającą wszędzie wad, to tym razem nie umiałem nic znaleźć. Zwyczajnie, mimo całego mego wysiłku, nie mam do czego się przyczepić, aby to móc obsmarować i zaspokoić moje wredne ego. Cała obsługa spisuje się na medal, lokal jest czysty i świetnie utrzymany, a serwowane jedzenie jak i napoje wyśmienite. Nie jestem fanem takiego jedzenia, ale z pewnością będę wracał do Muu Burger House, choćby na lemoniadę i zupę, aczkolwiek stek również bardzo mnie kusi. Dlatego z czystym sumieniem wystawiam lokalowi maksymalną notę i uczciwie powiem, że jest to jak na razie pierwszy fast food, który mi naprawdę smakował. Oby Muu utrzymało poziom i nadal zaskakiwało swoich klientów dobrym smakiem.
OBSŁUGA - 10/10
Plusy:
+ świetna organizacja pracy
+ dbanie o czystość stanowiska
+ wysoka kultura
Minusy:
- brak
LOKAL - 10/10
Plusy:
+ umiejętne zagospodarowanie przestrzeni
+ czysto
+ dużo wieszaków na plecaki/kurtki
+ prasa do poczytania
+ ręczniki papierowe przy każdym stoliku/ladzie
+ schludne WC
Minusy:
- brak
MENU - 10/10
Plusy:
+ smaczne i świeże
+ brak alkoholu
+ nic nie ocieka tłuszczem
+ bardzo różnorodne menu, w tym oferta dla wegetarian
+ własnego wyrobu lemoniada i kompoty
+ różnorodne zupy, w zależności od sezonu
+ uczciwy cennik
Minusy:
- brak
OCENA FINALNA 10!/10
Strona lokalu na Facebooku
Godziny otwarcia:
* Poniedziałek - zamknięte
* Wtorek, środa i czwartek - 12:00-20:00
* Piątek i sobota - 12:00-21:00
* Niedziela - 15:00-20:00
Zdjęcia zamieszczone w recenzji pochodzą z oficjalnej strony lokalu.
Pyszne burgery i zupki wegetariańskie :)
OdpowiedzUsuńMimo, że jestem zadeklarowanym mięsożercą, to z chęcią sięgnę po ich zupę wegetariańską.
Usuń