Na rynku mamy nie mało gier opartych na mechanice, tak zwanego, agresywnego pasjansa. Nazwa dziwna, jednak trafna, gdyż gracze układają przed sobą karty w konkretnych stosach, jednocześnie rywalizując z sobą o punkty i blokując się po przez zabieranie z ogólnej puli kart na które każdy ma chrapkę. Do tego grona należy Splendor, tytuł traktujący o jubilerstwie, choć ciężko powiedzieć czy faktycznie oddaje on ten klimat. Gdybym kamienie szlachetne zamienił na dowolną walutę, zaś karty na jednostki wojskowe, mechanika nie zmieniłaby się nawet o milimetr, a mimo to grałoby się tak samo przyjemnie. Splendor to ciekawy tytuł, właśnie dzięki mechanice, a nie tematyce jaką porusza. W unboxingu pochwaliłem bardzo jego wykonanie, które jest warte swej ceny i dosłownie czuć w dłoniach wydane pieniądze, dzięki pięknie wykonanym sztonom. Teraz przyjrzymy się jak to wszystko działa i podamy gruntownej ocenie.
Wyścig jubilerów
Przygotowanie gry, jak i sama rozgrywka, jest bardzo proste. Dzielimy karty na trzy osobne talie, zgodnie z kolorem ich rewersu, tasujemy i układamy w trzy osobne stosy, jeden nad drugim. Teraz z każdego z nich odkrywamy po 4 karty i układamy w jednej linii koło swoich talii. Nad kartami układamy obrazkiem do góry wylosowane, z dostępnej puli, kafelki arystokratów w liczbie graczy +1. Pozostałe odkładamy do pudełka. Pod kartami ustawiamy 5 sztonów złota i po 4/5/7 sztonów każdego z klejnotów odpowiednio dla 2/3/4 graczy. Można zacząć zabawę.
Gracze zaczynają z niczym i w swojej turze muszą wykonać jedną i tylko jedną z poniższych dostępnych akcji:
* Dobrać 2 żetony klejnotów tego samego rodzaju, o ile w stosie znajdują się minimum 4 żetony.
* Dobrać 3 żetony klejnotów jednak każdy musi być z innego stosu
* Wziąć na rękę kartę (odkrytą lub w ciemno z wierzchu dowolnej talii) oraz żeton złota (jest on Jokerem zastępujący dowolny kolor klejnotu). Można mieć maksymalnie 3 karty na ręce i nie można ich się pozbyć inaczej niż przez wystawienie na stół płacąc ich koszt.
* Kupić kartę (z ręki lub odkrytą z puli głównej) gdzie koszt określony na karcie mówi ile i jakiego koloru klejnotów trzeba zwrócić do puli. Każda karta daje z automatu jeden klejnot danego koloru na stałe, więc im ich więcej tym mniej z czasem płacimy za kolejne karty (albo wcale).
Znaczna część kart, poza większością pierwszego poziomu, daje punkty zwycięstwa, zaś dodatkowe można pozyskać z końcem każdej swojej rundy. Jeśli w sumie z kart kontrolujemy odpowiednią liczbę kamieni danego koloru to automatycznie dostajemy jednego z dostępnych arystokratów, u których spełniamy warunki. Jeśli ktoś zdobędzie z kart 15 punktów, to rozgrywana jest ostatnia runda i następuje finalne podliczenie. W przypadku remisów wygrywa ten kto ma mniej kart przed sobą.
Taktyka kontra szczęście
Wydawać by się mogło że w grze karcianej, szczególnie tego typu, dominować będzie łut szczęścia. No bo przecież mogą zostać wystawione karty idealnie komuś pod nos i zanim do nas kolejka dotrze, to obejdziemy się smakiem. Nic bardziej mylnego. W Splendor trzeba umieć bardzo dobrze planować patrząc jednocześnie na to co mamy w puli, co zebrali już nasi oponenci i to co my posiadamy. Arystokraci również mogą przechylić szalę zwycięstwa, jednak najczęściej nie decydują o ni o wygranej. Tu trzeba umiejętnie zrobić łańcuch bonusów z naszych kart, aby za bezcen kupić te z drugiego i trzeciego poziomu. Jednocześnie lepiej skupić się na sobie, gdyż blokowanie kogoś, może szybko obrócić się przeciwko nam, gdyż spowolni rozbudowę u nas samych.
Co się podobało:
Bardzo chwalono wykonanie, zarówno od strony sztonów jak i samych kart. Mnogość obrazków na nich sprawiała że rozgrywka nie była monotonna, zaś bardzo dobry balans ich kosztu i różnorodność ustawień dawały bardzo dużo możliwości taktycznych. Pochwalono też wypraskę, która wszystko ładnie trzymała, choć sztony potrafiły wypadać ze swoich przegród. Jednak największym plusem okazał się niemal zerowy próg wejścia oraz dynamiczna, a jednocześnie dość spokojna z punktu widzenia obserwatora, rozgrywka. Dzięki temu gra szybko została polubiona zarówno przez niedzielnych graczy jak i weteranów gier taktycznych. Dodatkowym atutem okazał się fakt że spisywała się bardzo dobrze zarówno w minimalnym jak i maksymalnym składzie, a do tego przy każdym ustawieniu graczy trzeba było zupełnie inaczej podejść do rozgrywki.
Co przyjęto neutralnie:
Osoby mniej wprawione w grach taktycznych narzekały na losowość, jednak w praktyce nie dawały rady swym oponentom. Ci natomiast wykorzystywali ten fakt na swoją korzyść, szczególnie jeśli poznali dobrze karty.
Co wkurzało:
W praktyce to brak klimatu. Niemal wszyscy z którymi grałem, zapominali że chodzi tutaj o jubilerstwo. Po prostu zbierali kamienie szlachetne aby dostać za nie punkty i ewentualnie dodatkowe z arystokracji. Gdyby zamienić to na cokolwiek innego, na przykład zbieranie owoców, zapewne nie zauważyliby różnicy, o ile utrzymano by poziom graficzny.
Być strategiem
Splendor to świetna gra taktyczna, szczególnie dla osób, które lubią układać sety kart czy szybko planować i improwizować. Jej jedyną bolączką jest brak klimatu, choć sam temat jest naprawdę ciekawy. Wykonanie, mimo że jest wspaniałe, nie nadrabia tej zaległości, choć z drugiej strony podczas rozgrywki nikomu to nie przeszkadzało, bo każdy skupiał się na rywalizacji. Splendor jest prosty w nauce, trudny w wygraniu, szybki w rozgrywce i spokojny w samym planowaniu. To rewelacyjna gra zarówno na niedzielne popołudnie jak i typowe spotkania planszówkowe. Do tego wygląda obłędnie, wiec idealnie nadaje się na prezent w praktyce dla każdego miłośnika tego gatunku. U mnie gra szybko zagościła na stale w kolekcji i często do niej wracam wraz z moją żoną i ciągle nam mało.
Plusy:
+ szata graficzna
+ ciężkie sztony
+ bardzo niski próg wejścia
+ trudna w wygraniu
+ losowość ma marginalne znaczenie
+ niski downtime
+ bardzo dobrze zbalansowana
+ świetna zarówno dla nowicjuszy jaki wyjadaczy gatunku
+ cena
Minusy:
- klimatu tyle co kot napłakał
- efekt kuli śnieżne u taktyków względem nieopierzonych graczy
Ocena - 9/10
* Wziąć na rękę kartę (odkrytą lub w ciemno z wierzchu dowolnej talii) oraz żeton złota (jest on Jokerem zastępujący dowolny kolor klejnotu). Można mieć maksymalnie 3 karty na ręce i nie można ich się pozbyć inaczej niż przez wystawienie na stół płacąc ich koszt.
* Kupić kartę (z ręki lub odkrytą z puli głównej) gdzie koszt określony na karcie mówi ile i jakiego koloru klejnotów trzeba zwrócić do puli. Każda karta daje z automatu jeden klejnot danego koloru na stałe, więc im ich więcej tym mniej z czasem płacimy za kolejne karty (albo wcale).
Znaczna część kart, poza większością pierwszego poziomu, daje punkty zwycięstwa, zaś dodatkowe można pozyskać z końcem każdej swojej rundy. Jeśli w sumie z kart kontrolujemy odpowiednią liczbę kamieni danego koloru to automatycznie dostajemy jednego z dostępnych arystokratów, u których spełniamy warunki. Jeśli ktoś zdobędzie z kart 15 punktów, to rozgrywana jest ostatnia runda i następuje finalne podliczenie. W przypadku remisów wygrywa ten kto ma mniej kart przed sobą.
Taktyka kontra szczęście
Wydawać by się mogło że w grze karcianej, szczególnie tego typu, dominować będzie łut szczęścia. No bo przecież mogą zostać wystawione karty idealnie komuś pod nos i zanim do nas kolejka dotrze, to obejdziemy się smakiem. Nic bardziej mylnego. W Splendor trzeba umieć bardzo dobrze planować patrząc jednocześnie na to co mamy w puli, co zebrali już nasi oponenci i to co my posiadamy. Arystokraci również mogą przechylić szalę zwycięstwa, jednak najczęściej nie decydują o ni o wygranej. Tu trzeba umiejętnie zrobić łańcuch bonusów z naszych kart, aby za bezcen kupić te z drugiego i trzeciego poziomu. Jednocześnie lepiej skupić się na sobie, gdyż blokowanie kogoś, może szybko obrócić się przeciwko nam, gdyż spowolni rozbudowę u nas samych.
Co się podobało:
Bardzo chwalono wykonanie, zarówno od strony sztonów jak i samych kart. Mnogość obrazków na nich sprawiała że rozgrywka nie była monotonna, zaś bardzo dobry balans ich kosztu i różnorodność ustawień dawały bardzo dużo możliwości taktycznych. Pochwalono też wypraskę, która wszystko ładnie trzymała, choć sztony potrafiły wypadać ze swoich przegród. Jednak największym plusem okazał się niemal zerowy próg wejścia oraz dynamiczna, a jednocześnie dość spokojna z punktu widzenia obserwatora, rozgrywka. Dzięki temu gra szybko została polubiona zarówno przez niedzielnych graczy jak i weteranów gier taktycznych. Dodatkowym atutem okazał się fakt że spisywała się bardzo dobrze zarówno w minimalnym jak i maksymalnym składzie, a do tego przy każdym ustawieniu graczy trzeba było zupełnie inaczej podejść do rozgrywki.
Co przyjęto neutralnie:
Osoby mniej wprawione w grach taktycznych narzekały na losowość, jednak w praktyce nie dawały rady swym oponentom. Ci natomiast wykorzystywali ten fakt na swoją korzyść, szczególnie jeśli poznali dobrze karty.
Co wkurzało:
W praktyce to brak klimatu. Niemal wszyscy z którymi grałem, zapominali że chodzi tutaj o jubilerstwo. Po prostu zbierali kamienie szlachetne aby dostać za nie punkty i ewentualnie dodatkowe z arystokracji. Gdyby zamienić to na cokolwiek innego, na przykład zbieranie owoców, zapewne nie zauważyliby różnicy, o ile utrzymano by poziom graficzny.
Być strategiem
Splendor to świetna gra taktyczna, szczególnie dla osób, które lubią układać sety kart czy szybko planować i improwizować. Jej jedyną bolączką jest brak klimatu, choć sam temat jest naprawdę ciekawy. Wykonanie, mimo że jest wspaniałe, nie nadrabia tej zaległości, choć z drugiej strony podczas rozgrywki nikomu to nie przeszkadzało, bo każdy skupiał się na rywalizacji. Splendor jest prosty w nauce, trudny w wygraniu, szybki w rozgrywce i spokojny w samym planowaniu. To rewelacyjna gra zarówno na niedzielne popołudnie jak i typowe spotkania planszówkowe. Do tego wygląda obłędnie, wiec idealnie nadaje się na prezent w praktyce dla każdego miłośnika tego gatunku. U mnie gra szybko zagościła na stale w kolekcji i często do niej wracam wraz z moją żoną i ciągle nam mało.
Plusy:
+ szata graficzna
+ ciężkie sztony
+ bardzo niski próg wejścia
+ trudna w wygraniu
+ losowość ma marginalne znaczenie
+ niski downtime
+ bardzo dobrze zbalansowana
+ świetna zarówno dla nowicjuszy jaki wyjadaczy gatunku
+ cena
Minusy:
- klimatu tyle co kot napłakał
- efekt kuli śnieżne u taktyków względem nieopierzonych graczy
Ocena - 9/10
Wydawca: Rebel
Liczba graczy: 2-4
Wiek: 8+
Czas gry: 30 minut
Cena wydawcy: 110 zł
Typ: Taktyczna
Dziękuję wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.
Liczba graczy: 2-4
Wiek: 8+
Czas gry: 30 minut
Cena wydawcy: 110 zł
Typ: Taktyczna
Dziękuję wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz