15 września 2022

Prey (Disney+)

Przyznaję wprost, że gdy usłyszałem o tym filmie, to parsknąłem śmiechem. Nie wierzyłem, że to się uda, nie czekałem na "Prey", a mimo to zaskoczył mnie niezwykle pozytywnie. Oszem, to nie jest najlepszy film na świecie, ma swoje bolączki, głównie wynikające z gatunku, jednak to najlepszy Predator od czasów pierwowzoru z 1987 roku. Filmu, który kocham całym sercem, choć też jestem wielkim miłośnikiem "Predatora 2" z 1990 i lubię, mimo jego ułomności, "AvP" z 2004. Jednak "Prey" to nie tylko dobry film. To świetny mosnter movie i rewelacyjny Predator, który ma godną siebie przeciwniczkę. i Zaraz wam wytłumaczę, czemu tak uważam.

Pierwszą, wręcz ogromną zaletą, jest scenariusz, co w tym wypadku było dla mnie zaskoczeniem. Czemu? Bowiem jest napisany nie tylko dobrze, przy zachowaniu wszelkich klisz gatunku, ale też logicznie. Każde działanie naszej protagonistki, absolutnie każde, wypływa z fabuły. Nie ma niczego wrzuconego z powietrza, jej zachowania są podyktowane rozsądkiem oraz wytłumaczono wszystkie zachowania postaci. To naprawdę ma sens i dzięki temu wypada wiarygodnie. To samo dotyczy postaci Predatora, który również zachowuje się logicznie, a przy tym zadbano, aby jego sprzęt był "gorszy" względem tego co znamy z filmu z 1987 roku. Akcja "Prey" dzieje się na początku XVIII wieku i czuć technologiczny regres naszego łowcy, który oczywiście nadal ma ogromną przewagę nad ludźmi.



Tutaj płynnie przechodzimy do kolejnego atutu, a mianowicie cel Predatora oraz jego starcie z protagonistką, czyli postacią grana przez Amber Midthunder. Nasz kosmita wydaje się jakby pierwszy raz wylądował na ziemi. W zasadzie był zwiadem sprawdzającym nowy teatr polowań. Widać to wyraźnie w pierwszych scenach, gdzie poluje na różne drapieżne zwierzęta sprawdzając przy tym ich możliwości. W ogóle w całym filmie zawsze ktoś na kogoś poluje i to idealnie pasuje do tytułu filmu, ale też płynnie oraz logicznie wypływa ze struktury samego scenariusza. Zatem nasz Predator poluje, ale również szuka i poznaje nowych przeciwników. Tymczasem Naru, postać grana przez Amber, jest świetną tropicielką i chce zdać swój test łowcy. Sami widzicie, jak to już na tym etapie cudownie się ze sobą łączy.



W efekcie tego mamy nie tylko ciekawie napisane oraz przedstawione dwie pierwszoplanowe postacie, ale wszystkie osoby i stworzenia im towarzyszące. Nie ma tutaj zbędnej sceny czy osoby. Każdy, nawet z pozoru mało znaczący, element pasuje do całej układanki i żaden z wątków nie zostaje pominięty. Jeśli dodamy do tego malownicze plenery, przecudne zdjęcia, solidne kostiumy oraz scenografię, bardzo umiejętnie oddające realizm tamtej epoki, a przy tym dość małą liczbę scen CGI (serio, jest tego tutaj naprawdę mało i aż byłem w szoku, jak mało) otrzymamy dynamiczną, ulepszoną i kosmiczną wersję "Revenanta" z DiCaprio. Poważnie, to jest tamten film w dużo ciekawszej, krótszej oraz dynamiczniejszej odsłonie, a przy tym z bardziej sensownymi zachowaniami postaci.



Czy zatem uważam "Prey" za najlepszy film tego roku? Nie. To jest bardzo dobry film, a w swoim gatunku wręcz rewelacyjny, ale nie wychodzi poza ramy oraz ma kilka drażniących oko elementów. Głównie chodzi o CGI zwierząt i starć z nimi, które potrafi bić po oczach. No wypada to miejscami naprawdę słabo. Sama fabuła też jest w pełni przewidywalna, przynajmniej jeśli idzie o rdzeń scenariusza. To co jednak jest ogromną siłą "Prey" to gra aktorska, logika następujących po sobie wydarzeń, kostiumy oraz niesamowite zdjęcia plenerów i wspaniały montaż. Dlatego stawiam tą produkcję pomiędzy pierwszym a drugim Predatorem. Jest klimatycznie, jest ciekawie, a za zdjęcia oraz kostiumy "Prey" spokojnie mógłby dostać nominację do Oskara. Nie mówię, że by wygrał, ale nominacja mu się należy. Żywię zatem nadzieję, że kiedyś doczekamy równie udanej kontynuacji, choć nie będę płakał, jeśli nie powstanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz