8 grudnia 2021

Lucky Luke #5: Lucky Luke kontra Pat Poker

Pat Poker przewijał się przez całą serię wielokrotnie. Postać ta zadebiutowała w 1951 roku na łamach historii "Porzadki w Red City", które ukazywało się w odcinkach w magazynie "Spirou". W 1952 natomiast wystąpił ponownie w opowiadaniu "Zamieszanie w Tumbleweed", również pierwotnie wydawanym w odcinkach. Dopiero w 1953 obie historie wydano w całości w jednym albumie, który w końcu ujrzał światło dzienne w Polsce, za sprawą wznowienia całej serii kilka lat temu. I widać, że komiks w tamtych latach powstawał w zupełnie innych warunkach społecznych, bo zawiera elementy, które dziś mogłyby budzić pewne kontrowersje.

Nie zapominajmy, że po przygody Lucky Luke'a sięgają nie tylko dorośli, ale głównie ludzie młodzi oraz dzieci. To do nich jest ta seria adresowana, a dziś od takich komiksów wymaga się pewnej dozy, hmm... wrażliwości. Dla przykładu w jednej ze scen główny bohater zabija skunksa, którego wcześniej sam przyniósł do miasteczka. Dawniej scena byłaby dość komiczna, szczególnie, że potem grabarz musiał odwalić brudną robotę i zakopać zwierzaka zamiast klienta, ale dziś może to budzić niesmak. Takich sytuacji w całym komiksie jest kilka i osoba nie znająca realiów społecznych tamtych lat może poczuć się oburzona.

Ogólnie widać jak na dłoni, że komiks mocno się postarzał. Nie dość, że kreska jest zupełnie inna, to postacie powszechnie palą tytoń, piją alkohol czy tłuką się bez opamiętania. Dziś te same sceny byłyby nieco złagodzone i mimo wszystko dobrze, bowiem w tym albumie z czasem zwyczajnie męczą. Za dużo tego i w kółko dostajemy to samo. Może i sprawdzało się to gdy było publikowane w odcinkach, ale jako cały album po czasie staje się zbyt powtarzalne.

Ogólnie komiks polecam raczej kolekcjonerom i osobom chcącym poznać początki słynnego kowboja. Jego przeciwnik, Pat Poker, miał później o wiele ciekawsze i bardziej rozbudowane przygody. Nawet jeśli grał dalszoplanowe role. Tutaj poznajemy jego początki, ale poza kilkoma naprawdę udanymi scenami, jest on postacią do bólu przewidywalną. Cóż... taki urok lat pięćdziesiątych XX wieku.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz