14 grudnia 2020

Avengers: Tajne Imperium

Czytam kolejne tomy związane z Tajnym Imperium i historią złego Kapitana Ameryki pracującego dla Hydry i mam wrażenie, że twórcom nieraz brak pomysłów. Jak wątek z Deadpoolem był w moich oczach składny i ładny, choć nie doskonały, tak Avengers nużą. Nie stale, ale potrafią to czynić. Z jednej strony uzupełniają historie opowiedzianą w Tajnym Imperium z drugiej równie dobrze można ten album pominąć i w zasadzie niewiele się straci. O ile cokolwiek.

Jeśli mam powiedzieć co mi się podobało, to w zasadzie tylko kreska i jedna z solowych historyjek z Potężną Thor. Tak. To w zasadzie tyle. Wizualnie cały komiks przypadł mi do gustu, szczególnie od strony kolorystycznej. Po prostu dobrze wygląda i nieco odstaje stylem od tego co zwykle oglądam w Marvel Now 2.0. Co zaś się tyczy wspomnianej historii to Thor ląduje na jakimś nieznanym nikomu świecie i stara się wrócić do domu. Całość jest jednak opowiedziana przez mieszkańca tamtego świata, który stara się pomóc naszej bohaterce. Naprawdę fajnie się to czyta, mimo że nie jest niczym nowym w tego typu komiksach. 

Co do pozostałych historii to w zasadzie wyleciały mi z pamięci zaraz po zakończeniu lektury tego komiksu. Są krótkie, szybkie i piekielnie wtórne. Niczego nowego się nie dowiemy odnośnie Hydry czy obecnej sytuacji w uniwersum. Ot taka zapchaj dziura aby nabić kilka zeszytów więcej i zrobić iluzję połączenia wątków poszczególnych postaci. W zasadzie olewając ten tom nic bym nie stracił. Mam wrażenie, że naprawdę kończą się pomysły autorom Marvel Now 2.0, bo to co trafia w moje ręce jest coraz bardziej wtórne. Czasem to pasuje i nawet śmieszy (patrz, Deadpool), ale częściej nuży. Dlatego mimo wszystko częściej wracam do DC Odrodzenie, któremu też daleko do doskonałości, ale przynajmniej aż tak mnie nie nudzi.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz