10 marca 2020

Psycho-Pass 2 #2

Patrząc na dzisiejsze Chiny i ich system monitoringu obywateli oraz rozpoznawania twarzy, zastanawiam się, tak zupełnie na poważnie, czy wizja przyszłości przedstawiona w tej serii jest faktycznie tylko iluzją. Przyjrzyjmy się bliżej Sybilli i jej zasadom. Każdy obywatel ma tak zwany Psycho-Pass monitorujący jego zachowanie, potrzeby oraz samopoczucie. Leki poprawiające samopoczucie są dostępne na wyciągnięcie ręki, społeczeństwo jest w pełni kontrolowane, hologramy powszechnie dostępne, a każde odstępstwo od wytyczonych w tabelkach norm, surowo karane. W tym śmiercią, jeśli tak zwany „Współczynnik zbrodni”, czyli poziom stresu oraz agresji u delikwenta jest odpowiednio wysoki. Nie brzmi to znajomo?

Już poprzednia seria, zatytułowana „Inspektor Akane Tsunemori” podważała sens systemu Sybilli. Wystarczyło, że w społeczeństwie pojawiła się osoba asymptomatyczna, której poziom współczynnika zbrodni zawsze jest niski, niezależnie od sytuacji w jakiej się znalazła czy tego co zrobiła, i wszystko szlag trafia. Różnica z obecnie prowadzoną sprawą polega na tym, że osobę asymptomatyczną da się wyśledzić, gdyż nadal znajduje się w systemie. A co jeśli pojawi się osoba niewidzialna dla systemu, bo ten po prostu uznał, że nawet w teorii nie może istnieć ktoś taki. Cóż, wtedy mamy poważny problem. Problem, który narasta, szczególnie gdy „niewidzialny” postanawia przetestować system.

I tutaj przechodzimy do sedna obecnej serii i jej drugiego tomu. Od początku znamy nazwisko i twarz zbrodniarza, o czym wspominałem przy recenzji tomu pierwszego. Wiemy, że nazywa się Kamui, wiemy że Sybilla go nie wykrywa, wiemy że nie boi się zabijać i perfekcyjnie potrafi manipulować innymi. Teoretycznie też znamy jego cel, choć po finale tego tomu zdaje się, ze sam sprawca jasno go określił. Chyba, że to kolejna zmyłka, tym razem wycelowana w czytelnika. Mimo tych wszystkich informacji, ostatecznie okazuje się, że o Kamiu tak naprawdę nic nie wiemy. Facet po prostu nie istnieje. Jest w systemie, a jednocześnie poza nim. Jest niewidzialny i może robić co mu się żywnie podoba.

Czy taka wizja jest czystą fikcją? W mojej opinii nie, szczególnie jeśli spojrzymy na obecny monitoring w miastach, to jak banki znają każdy nasz krok, śledzą zakupy, przelewy, podróże. W zasadzie wszystko. Nawet reklamy idealnie dostosowują się do odwiedzanych przez nas stron, a społeczeństwo nie widzi w tym nic złego. BA! Jest wręcz zadowolone, pracuje efektywniej i każdy głos sprzeciwu ludzi, którzy chcą mieć wybór, traktuje niczym atak na całe społeczeństwo. Można powiedzieć, że Matrix przybrał mniej cybernetyczny a bardziej namacalny wygląd, a my uczynnie dajemy się zniewolić. Problem pojawi się gdy ktoś, kto żyje w tym systemie nagle stanie się „niewidzialny”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz