Dzisiejszy tekst będzie nieco inny niż moje zwyczajowe recenzje. Komiks, którego okładkę widzicie na obrazku obok, został wydany przez Kulturę Gniewu i przybliża on biografię Olimpii de Gauges, w rzeczywistości nazywającej się Marie Gouze. Jest to postać niezwykle ciekawa, szczególnie dziś patrząc przez pryzmat historii, ruchów walczących o prawa kobiet oraz z prześladowaniami na tle rasowym czy społecznym. Jednak w mojej "recenzji" nie będę rozwodził się nad genialną kreską, zagadnieniem czy należy ten tytuł traktować jeszcze jako komiks albo powieść graficzną, lub opisywaniem realiów społecznych we Francji u schyłku XVIII wieku. Na sieci jest od groma tego typu recenzji, gdzie powiedziano już na te tematy bardzo wiele. Jeśli zatem interesuje cię taki tekst, to zajrzyj TUTAJ na stronę wydawnictwa i wpisz w wyszukiwarkę hasło "Olimpia". Wyskoczy ci masa tego typu recenzji. Ja chciałbym się skupić na kilku innych zagadnieniach, które rzuciły mi się w oczy podczas lektury tego ogromnego komiksu, zawierającego na końcu szczegółowy kalendarz życia tytułowej bohaterki oraz biografie towarzyszących jej osób. Pozwolę sobie też wypunktować poszczególne zagadnienia, aby łatwiej było wam, drodzy czytelnicy, odnaleźć się w tym materiale. Zacznijmy zatem od punktu pierwszego, czyli...
Nie doceniamy tego co mamy
Żyjemy w czasach, gdzie naprawdę w wielu krajach klasa średnia pławi się w dobrobycie. Nie twierdzę, że jest lekko, podatki są uczciwe, a politycy prawdomówni. Nie. To byłoby kłamstwo i nadal wiele rzeczy można, a wręcz powinno się, naprawić. Jednak zestawiając standard życia przeciętnego mieszkańca wsi czy miasta z tym, co oferowała nam Europa drugiej połowy XVIII wieku, to zauważymy kolosalną przepaść. Już takie rzeczy jak bieżąca woda czy energia elektryczna w domu, albo powszechny dostęp do książek oraz edukacji, stawiają nas na poziomie równym zamożnym obywatelom Francji z czasów przed Rewolucją. Tak naprawdę każdy może kupić sobie bilet do filharmonii i, oczywiście schludnie ubrany oraz czysty, udać się do niej na koncert. Wtedy można było o tym zapomnieć, a podział klasowy rzucał się o wiele bardziej w oczy. Jednak młodzi ludzie wychowani w tym dobrobycie nie doceniają go. Nie doceniają tego, jak wiele mają możliwości, a szczególnie jaki ogrom praw otrzymały kobiety od tamtego czasu. Wszystko dlatego, że...
Młodzi nie znają historii
Nieraz słyszę, że jak ktoś ma 30 lat i nie dorobił się własnej firmy, to jest nieudacznikiem. Serio? I kto to mówi? Szczeniak mający 15 lat, uczęszczający do liceum i żyjący na garnuszku rodziców, który uczy się, więc nie musi pracować. Dziecko drogie, w XVIII wiecznej Francji kobiety w takim wieku wychodziły za mąż, a mężczyźni pracowali na pełen etat za marny grosz. Dziś młodzież nie umie docenić tego, co wywalczyły dla nich poprzednie pokolenia, w tym ogrom odważnych kobiet, nie bojących się głośno mówić o równości oraz wykorzystujących swoją pozycję społeczną, którą zdobyły odpowiednim zamążpójściem. Tak moi drodzy, wszystko rozbijało się o status społeczny, bo kobieta niezamężna była uważana za kobietę upadłą lub gorszą. Chyba że posiadała ogromny majątek i koneksje polityczne, ale nawet to nie zawsze ją ratowało. Wyobraźcie sobie taką sytuację dzisiaj. Nie umiecie? Cóż, widać mało wiecie o wciąż żywych obyczajach tego typu w Indiach, krajach Bliskiego Wschodu albo Afryki. Nie w każdym tak jest, ale nawet w Jordanii, która jest bardzo postępowa, na wioskach kobieta jest własnością. Tak moi drodzy, te praktyki nadal istnieją. Nie w Europie i nie w Ameryce Północnej, choć i tam zdarzają się takie wypadki w zależności od enklawy społecznej (patrz ugrupowania religijne w tak zwanym Pasie biblijnym w USA). Te praktyki nie zniknęły, choć w czasach gdy żyła Olimpia de Gouges były szalenie powszechne na całym świecie. Zresztą utrzymały się tak naprawdę jeszcze przez całe następne stulecie i powoli zaczęły się wygaszać po II Wojnie Światowej, gdy kobiety miały już znacznie więcej praw, co było zabiegiem czysto politycznym, a nie "męskim aktem łaski i rozsądku".
Rewolucja to krwawy chaos
Ileż to razy słyszałem na wszelkich marszach czy paradach "Zróbmy rewolucję", "Władza w ręce ludu", "Wolność, równość, demokracja". Ludzie którzy to wykrzykują, najczęściej nie mają bladego pojęcia, jak krwawe i chore są rządy "ludu". Brak kontroli nad czymkolwiek, każdy kto jest niewygodny staje się zdrajcą, a egzekucje i łamanie praw człowieka to chleb powszedni. Nie wierzycie? Nie trzeba daleko szukać i cofać się do Wielkiej Rewolucji Francuskiej, której krwawe żniwo zaowocowało swoistym terrorem. Kilka lat temu mieliśmy Wiosnę Arabską i obalenie dyktatorów, którzy trzymali za pysk fanatyków. Efekt widać dziś gołym okiem, a poziom terroryzmu religijnego w krajach islamskich (i nie tylko tam) sięga obecnie zenitu. Dokładnie z tego samego powodu zginęła Olimpia de Gouges, walcząca o prawa kobiet i równe traktowanie ich w obliczu prawa. Zginęła bo nagle stała się niewygodna i była zagrożeniem dla "wolności". Tak samo jak wielu jej towarzyszy. W jednym miesiącu był wychwalany za poemat, a w następnym lądował w celi oczekując na dekapitację. Tym jest właśnie rewolucja - rzeźnią. Polityczną i fizyczną, dokładnie taką samą, jak wprowadzanie "demokracji" przez rząd i wojsko USA w krajach, które się tego "domagają". Dlatego następnym razem nim założycie koszulkę z rewolucjonistą, albo twarzą słynnego ludobójcy, krzycząc "Władza w ręce ludu", wspomnijcie tych, którzy wprowadzili te słowa w czyn, a potem z rąk "ludu" zginęli.
Kobiety sukcesu i ofiary XXI wieku
Nieraz mówię w rozmowach na tematy społeczne "Nie jestem wrogiem feminizmu, tylko roszczeniowych feministek". Oczywiście najczęściej dostaję wtedy błotem w twarz, bo przecież jestem hejterem i tak dalej. Ludzie naprawdę nie umieją rozróżnić pojęć, a terminologia jest im zwyczajnie obca. Czy popieram równouprawnienie względem prawa, zarobków na tym samym stanowisku i możliwości rozwojowych w edukacji oraz zawodzie? Ależ oczywiście. Czy popieram, aby to kobiety miały łatwiej? Nie, bo i dlaczego. Tak samo nie popieram roszczeń pokroju "50% miejsc muszą zajmować kobiety". A jakim prawem, skoro liczą się kompetencje a nie płeć. Moje drogie panie, w czasach Olimpii de Gouges zostałybyście za to zgilotynowane w trybie natychmiastowym. Oczywiście o ile w ogóle pozwolono by wam się wypowiedzieć, bo kobiety nie miały prawa głosu. Dziś jednak też mamy ofiary takich zachowań. Są nimi zarówno kobiety jak i mężczyźni, padając ofiarą korporacji, wyzysku w pracy, czy pomówień ze strony ludzi, którym się nie udało bo np. nie mieli dość talentu albo samozaparcia. Ileż to razy w prasie słyszeliśmy, że jakiś aktor został posądzony o molestowanie przez kobietę, której nie poszło w showbiznesie. Nawet jeśli taki ruch ma sensowne podstawy aby zostać założonym, to błyskawicznie zostaje przerobiony na broń do walki z tymi, którym się powiodło. No bo jak to tak - on/ona ma, a ja nie mam? Gdzie tutaj sprawiedliwość. Ale to, że on/ona zapierniczali ciężko na swój majątek i status, to już mniejsza z tym. Liczy się tylko to, że oni mają, a ja nie, więc trzeba ich ukarać. Z takim myśleniem też walczyła Olimpia de Gouges. Walczyła z uprzedzeniami rasowymi, z zawiścią społeczną, z nierównym traktowaniem ludzi wobec prawa i za to ostatecznie została skazana na śmierć.
Myśl na koniec - kochajmy swoje matki
Olimpia wydała na świat kilkoro dzieci, z czego większość doczekała dorosłości. Sama miała surową matkę, oddaną ówczesnym poglądom na temat roli kobiet w społeczeństwie, ale nie poddała się i wykorzystała swoje talenty, aby wieść dostanie życie. Nie łatwe, gdyż była wykorzystywana w najróżniejszy sposób, ale dla swych dzieci była gotowa poświęcić niemal wszystko. Jest postacią, która żyła w szalonych czasach, chyba nie mniej szalonych niż obecne, bo wiele rzeczy pozostało bez zmian. Ludzie się kłócą, politycy nimi manewrują, a demokracja bardziej przypomina portową prostytutkę z umysłowym obłędem, niż dostojną i wykształconą damę. Przynajmniej takie jest moje zdanie, a lektura tego komiksu tylko mnie w nim utwierdziła. Cieszę się jednak że spędziłem nad nim blisko 5 godzin (tak, jest długi), bo przypomniał mi jak ważna jest rola kobiet w naszym społeczeństwie. Szanujmy je więc, bądźmy dżentelmenami, ale przy tym, tutaj do was kieruję te słowa drogie panie, nie zapominajcie być damami. W dzisiejszym świecie, nadal bardzo niedoskonałym, macie nad mężczyznami ogromną władzę. Niestety nie wszędzie tak jest. W wielu miejscach kobieta nadal jest przedmiotem, nadal nie ma prawa głosu i właśnie to powinny zmienić współczesne kobiety, które dzięki takim osobom jak Olimpia de Gouges mogą dziś sterować losami świata.
Młodzi nie znają historii
Nieraz słyszę, że jak ktoś ma 30 lat i nie dorobił się własnej firmy, to jest nieudacznikiem. Serio? I kto to mówi? Szczeniak mający 15 lat, uczęszczający do liceum i żyjący na garnuszku rodziców, który uczy się, więc nie musi pracować. Dziecko drogie, w XVIII wiecznej Francji kobiety w takim wieku wychodziły za mąż, a mężczyźni pracowali na pełen etat za marny grosz. Dziś młodzież nie umie docenić tego, co wywalczyły dla nich poprzednie pokolenia, w tym ogrom odważnych kobiet, nie bojących się głośno mówić o równości oraz wykorzystujących swoją pozycję społeczną, którą zdobyły odpowiednim zamążpójściem. Tak moi drodzy, wszystko rozbijało się o status społeczny, bo kobieta niezamężna była uważana za kobietę upadłą lub gorszą. Chyba że posiadała ogromny majątek i koneksje polityczne, ale nawet to nie zawsze ją ratowało. Wyobraźcie sobie taką sytuację dzisiaj. Nie umiecie? Cóż, widać mało wiecie o wciąż żywych obyczajach tego typu w Indiach, krajach Bliskiego Wschodu albo Afryki. Nie w każdym tak jest, ale nawet w Jordanii, która jest bardzo postępowa, na wioskach kobieta jest własnością. Tak moi drodzy, te praktyki nadal istnieją. Nie w Europie i nie w Ameryce Północnej, choć i tam zdarzają się takie wypadki w zależności od enklawy społecznej (patrz ugrupowania religijne w tak zwanym Pasie biblijnym w USA). Te praktyki nie zniknęły, choć w czasach gdy żyła Olimpia de Gouges były szalenie powszechne na całym świecie. Zresztą utrzymały się tak naprawdę jeszcze przez całe następne stulecie i powoli zaczęły się wygaszać po II Wojnie Światowej, gdy kobiety miały już znacznie więcej praw, co było zabiegiem czysto politycznym, a nie "męskim aktem łaski i rozsądku".
Rewolucja to krwawy chaos
Ileż to razy słyszałem na wszelkich marszach czy paradach "Zróbmy rewolucję", "Władza w ręce ludu", "Wolność, równość, demokracja". Ludzie którzy to wykrzykują, najczęściej nie mają bladego pojęcia, jak krwawe i chore są rządy "ludu". Brak kontroli nad czymkolwiek, każdy kto jest niewygodny staje się zdrajcą, a egzekucje i łamanie praw człowieka to chleb powszedni. Nie wierzycie? Nie trzeba daleko szukać i cofać się do Wielkiej Rewolucji Francuskiej, której krwawe żniwo zaowocowało swoistym terrorem. Kilka lat temu mieliśmy Wiosnę Arabską i obalenie dyktatorów, którzy trzymali za pysk fanatyków. Efekt widać dziś gołym okiem, a poziom terroryzmu religijnego w krajach islamskich (i nie tylko tam) sięga obecnie zenitu. Dokładnie z tego samego powodu zginęła Olimpia de Gouges, walcząca o prawa kobiet i równe traktowanie ich w obliczu prawa. Zginęła bo nagle stała się niewygodna i była zagrożeniem dla "wolności". Tak samo jak wielu jej towarzyszy. W jednym miesiącu był wychwalany za poemat, a w następnym lądował w celi oczekując na dekapitację. Tym jest właśnie rewolucja - rzeźnią. Polityczną i fizyczną, dokładnie taką samą, jak wprowadzanie "demokracji" przez rząd i wojsko USA w krajach, które się tego "domagają". Dlatego następnym razem nim założycie koszulkę z rewolucjonistą, albo twarzą słynnego ludobójcy, krzycząc "Władza w ręce ludu", wspomnijcie tych, którzy wprowadzili te słowa w czyn, a potem z rąk "ludu" zginęli.
Kobiety sukcesu i ofiary XXI wieku
Nieraz mówię w rozmowach na tematy społeczne "Nie jestem wrogiem feminizmu, tylko roszczeniowych feministek". Oczywiście najczęściej dostaję wtedy błotem w twarz, bo przecież jestem hejterem i tak dalej. Ludzie naprawdę nie umieją rozróżnić pojęć, a terminologia jest im zwyczajnie obca. Czy popieram równouprawnienie względem prawa, zarobków na tym samym stanowisku i możliwości rozwojowych w edukacji oraz zawodzie? Ależ oczywiście. Czy popieram, aby to kobiety miały łatwiej? Nie, bo i dlaczego. Tak samo nie popieram roszczeń pokroju "50% miejsc muszą zajmować kobiety". A jakim prawem, skoro liczą się kompetencje a nie płeć. Moje drogie panie, w czasach Olimpii de Gouges zostałybyście za to zgilotynowane w trybie natychmiastowym. Oczywiście o ile w ogóle pozwolono by wam się wypowiedzieć, bo kobiety nie miały prawa głosu. Dziś jednak też mamy ofiary takich zachowań. Są nimi zarówno kobiety jak i mężczyźni, padając ofiarą korporacji, wyzysku w pracy, czy pomówień ze strony ludzi, którym się nie udało bo np. nie mieli dość talentu albo samozaparcia. Ileż to razy w prasie słyszeliśmy, że jakiś aktor został posądzony o molestowanie przez kobietę, której nie poszło w showbiznesie. Nawet jeśli taki ruch ma sensowne podstawy aby zostać założonym, to błyskawicznie zostaje przerobiony na broń do walki z tymi, którym się powiodło. No bo jak to tak - on/ona ma, a ja nie mam? Gdzie tutaj sprawiedliwość. Ale to, że on/ona zapierniczali ciężko na swój majątek i status, to już mniejsza z tym. Liczy się tylko to, że oni mają, a ja nie, więc trzeba ich ukarać. Z takim myśleniem też walczyła Olimpia de Gouges. Walczyła z uprzedzeniami rasowymi, z zawiścią społeczną, z nierównym traktowaniem ludzi wobec prawa i za to ostatecznie została skazana na śmierć.
Myśl na koniec - kochajmy swoje matki
Olimpia wydała na świat kilkoro dzieci, z czego większość doczekała dorosłości. Sama miała surową matkę, oddaną ówczesnym poglądom na temat roli kobiet w społeczeństwie, ale nie poddała się i wykorzystała swoje talenty, aby wieść dostanie życie. Nie łatwe, gdyż była wykorzystywana w najróżniejszy sposób, ale dla swych dzieci była gotowa poświęcić niemal wszystko. Jest postacią, która żyła w szalonych czasach, chyba nie mniej szalonych niż obecne, bo wiele rzeczy pozostało bez zmian. Ludzie się kłócą, politycy nimi manewrują, a demokracja bardziej przypomina portową prostytutkę z umysłowym obłędem, niż dostojną i wykształconą damę. Przynajmniej takie jest moje zdanie, a lektura tego komiksu tylko mnie w nim utwierdziła. Cieszę się jednak że spędziłem nad nim blisko 5 godzin (tak, jest długi), bo przypomniał mi jak ważna jest rola kobiet w naszym społeczeństwie. Szanujmy je więc, bądźmy dżentelmenami, ale przy tym, tutaj do was kieruję te słowa drogie panie, nie zapominajcie być damami. W dzisiejszym świecie, nadal bardzo niedoskonałym, macie nad mężczyznami ogromną władzę. Niestety nie wszędzie tak jest. W wielu miejscach kobieta nadal jest przedmiotem, nadal nie ma prawa głosu i właśnie to powinny zmienić współczesne kobiety, które dzięki takim osobom jak Olimpia de Gouges mogą dziś sterować losami świata.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz